Gminy chcą tańszej i zielonej energii. Łódź ma pomysł skąd ją wziąć

niezależny dziennik polityczny

Koszty energii dają się we znaki również samorządom, a mrożenie cen właśnie się kończy. Gdzie szukać rozwiązań, które nie odbiją się na mieszkańcach i jakości usług publicznych? Światełkiem w tunelu dla lokalnych włodarzy mogą okazać się znane dotąd z sektora prywatnego umowy PPA kontraktujące dostawy zielonej energii po stałych cenach. Szlaki dla następców zaczęła już przecierać Łódź.

  • Łódź jako pierwsze miasto w Polsce przygotowuje się do zawarcia umowy na zakup zielonej energii od wytwórcy (PPA)
  • Rozwiązanie ma obniżyć koszty ponoszone przez samorząd, które od 2022 r. wzrosły o ok. 50 proc.
  • Władze liczą na zaoszczędzenie środków, które będą mogły być przeznaczone na inwestycje
  • Samorządom zależy na bezpieczeństwie cenowym i samowystarczalności, chcą zakładać spółdzielnie energetyczne i tworzyć własne sieci

Ja nie mam nic, Ty nie masz nic (…) to razem właśnie mamy tyle, w sam raz tyle, żeby kupować czystą energię — lekko trawestując „Ziemię Obiecaną” mogłyby sobie powiedzieć władze Łodzi, która jako pierwszy samorząd w Polsce zdecydowała się rozpocząć prace nad zakupem prądu z OZE w ramach tzw. umowy PPA (ang. Power Purchase Agreement).

Chodzi o model łączenia wytwórców i odbiorców energii od lat zyskujący na popularności w dążącym do stabilnych kosztów i zazieleniania swojej działalności biznesie. Długoterminowe, zawierane nawet na 15 lat, umowy sprzedaży i zakupu zapewniają klientom stałe dostawy czystej energii po ustalonych cenach, a właścicielom OZE zabezpieczenie przychodów.

Według danych Fundacji RE-Source Poland Hub, w latach 2018-2024 w Polsce zawarto ponad 100 tzw. korporacyjnych umów PPA na łączną moc 1,9 GW. (dla porównania, firma Pexapark informuje o 316 umowach na 15,2 GW, jakie w 2024 r. podpisano w całej Europie; liderem wśród kupujących był Amazon).

15 gigawatogodzin na początek

Korzyści, jakie z umów PPA mogłyby czerpać samorządy, są podobne do tych, na których zależy prywatnym firmom; ceny energii pozostają pewne i przewidywalne, a dzięki eliminacji ryzyk związanych z kosztami paliw kopalnych czy uprawnień do emisji, potencjalnie niższe.

— Postanowiliśmy być pierwszym miastem, które postawi na zieloną energię — na konferencji prasowej 20 marca, podczas której ogłoszono współpracę Łodzi z RE-Source Poland Hub w zakresie przygotowania do zawarcia umowy, powiedziała prezydentka Hanna Zdanowska.

— Projekt będzie pionierski na skalę europejską. Według naszych informacji, żadna lokalna społeczność w Europie nie posiada dziś takiej umowy — stwierdził Szymon Kowalski, prezes RE-Source Poland Hub.

Proces przygotowania umowy jest zaplanowany na ok. 15 miesięcy i zacznie się od analizy potrzeb miasta, które w tej chwili zużywa ok. 90 gigawatogodzin energii elektrycznej rocznie, posiadając ok. 4 tys. punktów poboru energii.

W pierwszej fazie Łódź miałaby zakupić ok 15 GWh pochodzących ze źródeł fotowoltaicznych i wiatrowych. Poza analizą potrzeb i wyłonieniem dostawcy, pomoc RE-Source Poland Hub będzie polegać też na analizie zmian zużycia energii czy opracowaniu najlepszego modelu bilansowania.

„Chcemy mieć środki na inwestycje”

Przedstawiciele samorządu nie ukrywają, że przyszła umowa ma nie tylko zazielenić miks i spełnić łódzkie ambicje środowiskowe (jak podkreśliła Zdanowska, Łódź bierze udział w zainicjowanej przez Komisję Europejską tzw. misji 100 miast inteligentnych i neutralnych klimatycznie do 2030 r.), ale także ulżyć w wydatkach na energię.

Maciej Riemer, dyrektor Departamentu Ekologii i Klimatu w Urzędzie Miasta, w rozmowie z Business Insider mówi: — Mamy cele ideowe, bo zależy nam na odchodzeniu od energii z paliw kopalnych, ale chcemy przy tym obniżyć koszty dla jednostek miejskich. Po wybuchu wojny w Ukrainie miejskie nakłady na prąd i ogrzewanie wzrosły z ok. 70-80 mln zł rocznie do ok. 150 mln zł.

Energia pochłania środki, które mogłyby zostać wydane przez miasto na inne cele. — Musieliśmy ograniczyć inwestycje; wzrost cen uniemożliwia tworzenie nowych parków czy remontowanie szkół, bo tyle zaczęło kosztować bieżące utrzymanie. Umowa PPA z wytwórcami energii odnawialnej pomogłaby nam wrócić do celów rozwojowych dla Łodzi — tłumaczy urzędnik.

Uśrednione szacunki, jakie podaje PKO Bank Polski, pokazują, że przeciętny samorząd w Polsce poświęca na energię ok. 2,5 proc. swojego budżetu, przy czym w przypadku miasta na prawach powiatu jest to już 2,9 proc. Aż 33 proc. zużycia pochłaniają placówki edukacyjne, a 19 proc. oświetlenie uliczne.

— Niektóre jednostki, takie jak oczyszczalnie ścieków, czy komunikacja miejska (tramwaje) są szczególnie energochłonne — dodaje Maciej Riemer. Okazuje się jednak, że wiele z tych jednostek mogłoby dobrze współpracować ze zmiennymi źródłami odnawialnymi.

— Profile zużycia instytucji i zakładów należących do miasta są dobrze dopasowane do generacji z fotowoltaiki, ponieważ pracują za dnia, kiedy świeci słońce. Nawet tramwaje jeżdżą przede wszystkim w ciągu dnia. W gospodarstwach domowych pojawia się wątek magazynowania energii; u nas tego problemu nie ma — zauważa urzędnik.

„Wszystko jest lepsze od brudnej energii”

Szukając kontrahenta, Łódź przystąpi do przetargu, który odbędzie się zgodnie z przepisami ustawy Prawo zamówień publicznych.

— Chcemy pokazać, że samorząd może myśleć innowacyjnie o zakupach energii. Możliwych działań jest jednak więcej; warto podnosić efektywność energetyczną czy zmniejszać zużycie albo stawiać własne źródła. W Łodzi budujemy właśnie farmę fotowoltaiczną o powierzchni 37 ha; chyba największą jak dotąd w granicach miasta. Wszystko jest lepsze od zakupu brudnej energii, za którą nie dość, że płaci się krocie, to jeszcze jest szkodliwa dla środowiska – uzasadnia Riemer.

Co do ustawy, Fundacja RE-Source Poland Hub przygotowała propozycje zmian jej przepisów, które ułatwiłyby gminom zawieranie umów PPA; mowa m.in. o dopuszczeniu kontraktów dłuższych niż cztery lata czy o zniesieniu obowiązku określenia minimalnych wymagań.

W trzy lata ceny skoczyły o połowę

W 2022 r., po wybuchu kryzysu energetycznego wydatki samorządów na energię w ujęciu rokrocznym wzrosły o 19,3 proc., osiągając poziom 7,2 mld zł. Dane podaje PKO Bank Polski, który stwierdza przy tym, że wysokie ceny przyspieszyły lokalne procesy transformacji; gminy zaczęły np. redukować zużycie, termomodernizując budynki czy wymieniając oświetlenie. Rozpoczęto też inwestycje we własne źródła odnawialne.

Marek Wójcik, ekspert ds. Legislacyjnych w Związku Miast Polskich, dodaje, że od 2021 r. do dzisiaj koszty energii w samorządach wzrosły o mniej więcej 45%. — Trzymam kciuki za Łódź, która postanowiła coś z tym zrobić, dążąc do zawarcia umowy PPA. Coraz więcej samorządów będzie zmierzać do zakupu najtańszej, zielonej i dostępnej w długiej perspektywie energii, warto więc przyglądać się takiej przełomowej inicjatywie — mówi.

Gminy chcą samowystarczalności

Zamrożenie cen energii na poziomie 693 zł za megawatogodzinę, którego przedłużenie zapewniła samorządom nowelizacja ustawy z listopada ubiegłego roku, kończy się 31 marca. Co dalej?

Jak relacjonuje Wójcik, analizy Związku Miast Polskich pokazują, że przekroczenia tej kwoty we wszystkich obowiązujących samorządowych umowach na zakup energii sięgają dziś ok. 86 mln zł.

— To kwota, której nie musimy płacić dopóki ceny są zamrożone — precyzuje samorządowiec — Dla nas to nie są małe pieniądze, bo każdy grosz się liczy. Kluczowe jednak jest zapewnienie bezpieczeństwa cen energii w dłuższej perspektywie – kontynuuje.

Drogą do bezpieczeństwa i uniezależnienia od rynkowych wahnięć ma być za to jak największa samowystarczalność. — To nie tylko bezpośrednie umowy z wytwórcami, ale też tworzenie własnych źródeł, do czego przydają się m.in. klastry energii. Jako strona samorządowa biliśmy się ostatnio o możliwość zakładania w miastach spółdzielni energetycznych (zapisy na ten temat pojawiły się w opublikowanym w lutym projekcie nowelizacji tzw. ustawy offshore’owej — przyp. red.)— mówi Wójcik.

Dodaje przy tym, że samorządy powinny mieć prawo do samodzielnego budowania sieci na swoje potrzeby. — Apelujemy do ustawodawcy, żeby pozwolił nam zaopatrywać gminne obiekty w prąd, który sami wyprodukujemy. Spółdzielnie czy klastry są dziś zdane na łaskę lub niełaskę operatorów systemów dystrybucyjnych; dajcie nam się tym zająć na własną rękę — wzywa nasz rozmówca.

Źródło: businessinsider.com.pl

Więcej postów

1 Komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*