
Artur Pollak, prezes zarządu APA Group, w WNP.PL mówi o tym, że transformacja cyfrowa nie jest obecnie priorytetem dla polskich firm. – Wojna w Ukrainie pokazuje, że fundusze na transformację cyfrową Polski trafiają na działania związane ze zbrojeniem. To, moim zdaniem, nie podniesie konkurencyjności polskiej gospodarki, może nawet pogłębić nasz dług cyfrowy – wskazuje.
- Polska straciła swoje główne przewagi konkurencyjne: przestaliśmy być „tani”, a polski pracownik stał się dużo mniej mobilny. W dodatku mamy o 40 proc. droższą energię elektryczną niż średnia unijna – wylicza dr Artur Pollak.
- Biznes w Polsce nie nadąża za rozwojem sztucznej inteligencji. – To wynika z tego, że wdrożenie tak dużej zmiany wiąże się z przeszkoleniem kadr, analizą warunków prawnych oraz innych ryzyk – tłumaczy prezes APA Group.
- Zdaniem menedżera mamy niepowtarzalną szansę – przy dostępie do środków unijnych – by przeprowadzić u nas transformację cyfrową raz a dobrze. – Powinniśmy to zrobić na wzór rewolucyjnych zmian, które wprowadziliśmy w naszym sektorze bankowym – przekonuje nasz rozmówca.
- ING Bank Śląski i Europejski Kongres Gospodarczy (EEC) przygotowują raport „Motory polskiego wzrostu gospodarczego. Obawy i postulaty biznesu”, który będzie miał premierę podczas XVII Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach (23-25 kwietnia 2025 r.). Opracowanie oprzemy głównie na rozmowach z menedżerami dużych i średnich firm działających w Polsce. Niniejszy wywiad zalicza się do tego cyklu.
Jakie z dotychczasowych atutów w warunkach działania polskiej gospodarki słabną, a jakie utrzymują swe pozytywne odziaływanie?
– Odpowiadając na to pytanie, posłużę się wnioskami z raportu, który przygotowaliśmy wspólnie z naszymi partnerami. „Stan Przemysłu 4.0 w Polsce 2024” dostarcza bardzo ciekawych wniosków i konkretnych danych, które mogą posłużyć jako solidna podbudowa do analizy dotychczasowych atutów polskiej gospodarki.
„Ponad połowa przedsiębiorców deklaruje dobre rozeznanie w kwestii Przemysłu 4.0”
Pierwszym takim elementem jest nasza konkurencyjność dzięki transformacji cyfrowej: aż 88 proc. respondentów badania jest przekonanych, że wdrożenie rozwiązań Przemysłu 4.0 zwiększa konkurencyjność firm. Tu nie ma żadnych wątpliwości – to dominujący trend na rynku.
Raport wskazuje też główne bariery inwestycyjne: 67 proc. respondentów wskazuje na wysokie koszty inwestycji jako najważniejszą przeszkodę w implementacji nowych technologii. Dodatkowo, aż 44 proc. ankietowanych deklaruje, że transformacja cyfrowa nie jest obecnie ich priorytetem.
A to ukazuje, że albo przedsiębiorstwa nie mają zasobów, albo nie mają strategii, w której byłoby zdefiniowane to, co jest najbardziej istotne w rozwoju ich firm. Ta transformacja w polskich warunkach, w moim odczuciu, przesunęła się o pięć lat… Przyczyna?
Oczywiście covid, ale i spowolnienie gospodarcze. Menedżerowie decydują obecnie, czy inwestować w kadry, czy też inwestować w technologie. Rozwój sztucznej inteligencji, którego doświadczamy w życiu prywatnym, w biznesie nie odbywa się tak szybko, co bierze się z tego, że wdrożenie tak dużej zmiany wiąże się z przeszkoleniem kadr, analizą warunków prawnych oraz innych ryzyk.
To, co jest ciekawe, a wynika też z naszego raportu: firmy o niższych przychodach (do 20 mln zł) często skupiają się jedynie na przygotowywaniu strategii wdrożeniowej, większe natomiast przedsiębiorstwa, które dysponują większymi zasobami, aktywniej wprowadzają rozwiązania – poprzez pilotaże czy pełne wdrożenia.
To zróżnicowanie wskazuje na potrzebę dostosowania strategii transformacji cyfrowej do specyfiki i możliwości poszczególnych przedsiębiorstw; w innym przypadku będzie powiększała się luka technologiczna pomiędzy większymi a mniejszymi graczami na rynku.
Z naszych analiz wynika także, że ponad połowa przedsiębiorców deklaruje dobre rozeznanie w kwestii Przemysłu 4.0, co świadczy o rosnącej świadomości korzyści płynących z cyfryzacji. Jednocześnie jednak zauważalny jest deficyt wykwalifikowanych pracowników – a to dodatkowo utrudnia efektywne wdrożenie wspomnianych technologii.
Elementem hamującym wzrost gospodarczy jest wzrost wynagrodzeń w Polsce. Przez to przestajemy być konkurencyjni na rynku europejskim. Do tej pory inwestycje firm zagranicznych bazowały na tym niskim wskaźniku płacowym. Przegrywamy obecnie przetargi międzynarodowe, a firmy – które ulokowały w Polsce biznes – przenoszą go do krajów, gdzie roboczo-godzina jest tańsza. Padamy ofiarą choćby Rumunii.
A co działa na naszą korzyść?
– Mamy sporo osób o wyższym wykształceniu. Jesteśmy zdecydowanie już na wysokim poziomie europejskim. Polska może być centrum technologicznym. To jest nasza domena: umiemy wykorzystać nasze przewagi konkurencyjne dzięki wiedzy.
Trzeba pamiętać też o tym, że w Polsce dominują małe i średnie przedsiębiorstwa. Są bardzo mobilne, z dużą zdolnością do adaptacji.
Polacy w ogóle są nastawieni na wdrażanie innowacji. Uważam, że to jest wręcz nasza cecha narodowa. Według danych PwC z 2023 r. 70 proc. przedsiębiorców w Polsce uważa, że ich zdolność do innowacji i adaptacji stanowi główny czynnik ich sukcesu na rynkach międzynarodowych.
Silne powiązania z niemieckim rynkiem, który stanowi największego partnera handlowego Polski, pozostają jednym z filarów eksportowych naszego kraju. I to jest dla nas zarówno dobre, jak i ryzykowne… W moim odczuciu jesteśmy bardzo uzależnieni od tego rynku i tego jak on się rozwija.
Około 44 proc. firm nie traktuje transformacji cyfrowej jako priorytetu. To ogromne zagrożenie dla naszego rynku
Jak – w pana ocenie – kształtuje się dziś polska konkurencyjność, zwłaszcza na rynkach międzynarodowych? Jakie są nasze własne słabości strukturalne?
– Tu znów będę się posiłkował wnioskami z raportu „Stan Przemysłu 4.0 w Polsce 2024”. Głównym elementem są problemy kadrowe i organizacyjne… Jako Polska mamy przewagę konkurencyjną, ale – ze względu na brak szeroko wyedukowanych menedżerów zmiany – tracimy w porównaniu z konkurentami z Europy Zachodniej.
Oni tam są już po zmianie lub w jej trakcie – i przychodzi im to stosunkowo łatwo. My – menedżerowie w Polsce – mamy problem z dostępem do ekspertów… Problem zauważa 52 proc. respondentów.
Kolejnym niebezpiecznym aspektem pozostaje niejednolity poziom zaangażowania w transformację cyfrową. Około 44 proc. firm nie traktuje transformacji cyfrowej jako priorytetu. To ogromne zagrożenie dla naszego rynku – Polska bazowała na niskiej płacy, ale mieliśmy także niską efektywność wykonywanej pracy (w stosunku do gospodarek zachodnich). A podniesie płac nie pociągnęło za sobą wzrostu efektywności, czyli tracimy obecnie podwójnie.
W dodatku nie wykorzystujemy nowych technologii, by poprawić naszą konkurencyjność. Jeżeli te 44 proc. firm nie traktuje tego jako priorytetu, to najprawdopodobniej za kilka lat przestanie istnieć!
Innym ryzykownym elementem stała się demografia i rynek pracy. Według prognoz Eurostatu, do 2040 r. populacja Polski może spaść o około 10 proc., a udział osób w wieku produkcyjnym znacząco się zmniejszy.
Oceniam, że starzenie się społeczeństwa oraz odpływ młodych talentów stwarzają realne zagrożenie dla dalszej dynamiki rozwoju gospodarczego. Remedium, który mógłby wyrównać tę lukę, to robotyzacja i automatyzacja.
Niska polska innowacyjność i produktywność… OECD podaje, że nakłady na badania i rozwój w Polsce wynoszą jedynie około 1,3 proc. PKB, co jest zdecydowanie poniżej średniej państw zrzeszonych w tej organizacji, a wynoszącej 2,5 proc. (rok 2022).
Nie przeprowadzamy w Polsce skutecznych wdrożeń opracowanych u nas innowacyjnych rozwiązań. Powstaje ich nawet całkiem sporo, ale nie wprowadzamy ich na rynek. Raport PwC (2023 r.) wskazuje, że produktywność w Polsce jest o około 20 proc. niższa niż średnia unijna, co bezpośrednio wpływa na naszą konkurencyjność na rynkach międzynarodowych.
W dalszej kolejności niepokoją inwestycje i rynek kapitałowy. Sektor kapitałowy w Polsce pozostaje słabo rozwinięty, a skomplikowany system regulacyjny i podatkowy ogranicza możliwości finansowania innowacji. McKinsey w 2021 r. podkreślał, że stabilność legislacyjna i łatwy dostęp do kapitału to kluczowe czynniki konkurencyjności, których w Polsce nadal brakuje.
Elementem, który jest bardzo problematyczny, to wysokie ceny energii i zbyt mało inwestycji w nowoczesne źródła jej produkcji.
Przez ostatnie lata przygotowaliśmy się do raportowania ESG, żeby zmniejszyć ślad węglowy oraz zwiększyć efektywność energetyczną. Koszty energii w Polsce są średnio o 15-20 proc. wyższe niż w krajach Europy Zachodniej, co przekłada się na wyższe koszty produkcji i ogranicza konkurencyjność eksportową.
Jak konkretnie w ostatniej dekadzie korzystaliście na wspomnianych, dogodnych dla naszej gospodarki warunkach dla rozwoju waszej firmy?
– W ostatnich latach głównie rozwijaliśmy się w kierunku transformacji cyfrowej. Rozwijaliśmy własne produkty, których przeznaczeniem jest transformacja cyfrowa dla polskich przedsiębiorstw. Rozwinęliśmy platformę przemysłowego Internetu rzeczy o nazwie NAZCA 4.0 (monitoruje zużycie mediów – prąd, wodę, gaz – oraz prace mocy wytwórczych). Wyszliśmy z założenia, że to jest ten czas, kiedy przedsiębiorstwa masowo będą korzystać z tych rozwiązań cyfrowych.
Jako firma startowaliśmy w różnych konkursach. Zdobyliśmy nagrodę Specjalną Ministra Rozwoju i Technologii 2022 czy The Best of Industry podczas kongresu Nowy Przemysł 4.0.
Budujemy swoją przewagę także na fundamencie ekspansji zagranicznej. Rozwijamy sieć kontaktów w krajach Beneluksu – APA Benelux dołączyła do Brainport Industries Campus. Jesteśmy też obecni w Wielkiej Brytanii jako APA Engineering UK Limited. Staramy się być na tych rynkach, które nie są aż tak od nas odległe. Uważamy, że to rozsądna droga rozwoju.
Czy dla utrzymania dynamiki polskiego wzrostu gospodarczego i konkurencyjności widzi pan pilną i narastającą potrzebę zmian naszego modelu gospodarczego, zmierzających do oparcia go na sektorach o wyższej wartości dodanej, na innowacjach i wyższej produktywności?
– Inwestycje w technologie cyfrowe w Polsce wynoszą około 1,5 proc. PKB (2023 r.), co jest znacznie poniżej średniej europejskiej (2,7 proc.). Uważam, że przez to inne, europejskie gospodarki nam jeszcze bardziej uciekają. Nie będziemy w stanie ich dogonić, jeżeli nie skoncentrujemy się na wykorzystaniu nowoczesnych narzędzi związanych z transformacją cyfrową.
Jednocześnie najnowsze badania Digital Economy Outlook 2023 podkreślają, że jedynie około 30 proc. polskich firm deklaruje pełną integrację nowoczesnych technologii z procesami zarządzania, co wskazuje na konieczność reorganizacji struktur organizacyjnych.
Innym ważnym tematem jest kultura innowacji i restrukturyzacja małych i średnich przedsiębiorstw. Nasz raport – „Stan Przemysłu 4.0 w Polsce 2024” – wskazuje, że świadomość technologii rośnie, to wciąż ponad 40 proc. firm nie traktuje wdrażania nowoczesnych rozwiązań jako priorytetu… W praktyce tylko 30 proc. małych i średnich przedsiębiorstw planuje integrację nowych technologii w modelach zarządzania, a to może wpłynąć na znaczne wyhamowanie wzrostu.
Ulgi podatkowe i szczególne preferencje dla pracodawców tworzących miejsca pracy w obszarze wysokich technologii
Czy sytuacja na rynku pracy będzie u nas ograniczeniem dla dalszego rozwoju gospodarczego i czy odczuwa pan tego rodzaju problemy? Jakie posunięcia mogą zmienić pogarszającą się sytuację?
– Brakuje wykwalifikowanych pracowników. By nie być gołosłownym: z naszego przytaczanego już raportu wynika, że już 52 proc. ankietowanych firm zgłasza problem niedoboru kadry inżynierskiej. To ogromna liczba! W dodatku ponad 40 proc. przedsiębiorstw wskazuje na deficyt pracowników z obszaru IT zdolnych do wdrażania nowoczesnych rozwiązań Przemysłu 4.0.
Trzeba pamiętać o tym, że te zmiany również wynikają z dyrektyw unijnych. Oceniam, że tak przygotowanych ekspertów w Polsce praktycznie nie ma… Wiele firm jest narażona na ataki hakerskie, co powoduje, że takie przedsiębiorstwa nie skupiają się w pełni na prowadzonym biznesie. By zmienić tę sytuację, trzeba systemowych szkoleń kadr (to nabywanie wiedzy objęte byłoby strategią państwa). W to mogłaby się włączyć Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości.
Należy też wprowadzić ulgi podatkowe i szczególne preferencje dla pracodawców tworzących miejsca pracy w obszarze wysokich technologii (np. poprzez dotacje na robotyzację i automatyzację procesów).
Ważne dla naszej gospodarki jest przyciąganie specjalistów z zagranicy poprzez programy wsparcia relokacji i integracji pracowników wysokich technologii. Tu pomocne mogłyby się okazać choćby uproszczone ścieżki wizowe.
Nie można również zapomnieć o dodatkowych mechanizmach wsparcia dla osób powracających na rynek pracy, osób 50+ oraz tych długotrwale bezrobotnych. Być może trzeba te osoby wyposażyć w dodatkowe umiejętności cyfrowe. Nie bez powodu: oni mogą się przecież bardzo przydać w przemyśle.
Ta wiedza, którą pan się teraz posiłkuje, wynika z waszej szerokiej aktywności na rynku. A czy coś z tego dotyczy konkretnie pana firmy?
– Jako firma działamy w przestrzeni międzynarodowej. Zauważamy, że jest coraz większy problem z mobilnością kadr. Kiedyś Polska słynęła z tego, że byliśmy bardzo otwarci na podróżowanie, na podbijanie świata… Teraz, ze względu na coraz większy komfort pracy w Polsce, pracownicy przestają być mobilni. Wolą pracować z domu.
My, funkcjonując w branży IT, szukamy zatem ludzi młodych, którzy chcą się przemieszczać. Musimy ich szybko szkolić. To nas cechuje… Ale są procesy, których nie jesteśmy w stanie przyspieszyć.
Wzrost w gospodarczy w Polsce spowodował, że pracownicy są mniej elastyczni. Specjaliści są dostępni w wybranych ośrodkach miejskich. Nie ma dystrybucji wiedzy i umiejętności… To podnosi koszty działalności.
Czy presja konkurencyjna na świecie stała się znacznie większa niż dekadę temu – patrząc np. przez pryzmat polityki Chin czy USA?
– Jeśli spojrzymy na globalną gospodarkę pod kątem ostatnich dziesięciu lat, zauważymy, że tempo zmian nigdy nie było tak szybkie. Konkurencja na świecie nie tylko wzrosła, ale stała się bardziej dynamiczna i wielowymiarowa.
Kiedyś konkurowaliśmy ze światem ze względu na niskie płace. W tej chwili mamy to już praktycznie za nami… To, w czym możemy obecnie rywalizować, to innowacje i ich wdrażanie. A my, w Polsce, mamy łatwość w dostosowaniu się do zmian.
Oceniam, że nie ma już biznesu, który by nie został „dotknięty” przez geopolitykę, co dotyczy również surowców, paliw kopalnych czy dystrybucji energii. To całkowicie destabilizuje biznes w Polsce…
Polityka USA pokazuje, że ten kraj odrobił lekcję. Amerykanie przeznaczyli ogromne pieniądze w rozwój czystych technologii. Z program Inflation Reduction Act (IRA) z 2022 r. na ten cel trafi aż 369 mld dolarów na rozwój czystych technologii. I to pomimo niedawnego zerwania międzynarodowych deklaracji USA w tym zakresie. Owa kwota oznacza ogromne wsparcie rządowe dla sektora odnawialnej energii w historii USA, co czyni ten rynek niezwykle atrakcyjnym dla inwestorów i producentów technologii.
Jeśli chodzi o Chiny, to mamy program Made in China 2025 i ich inwestycje w AI, półprzewodniki czy samochody elektryczne. Kraj Środka próbuje stać się niezależnym technologicznym supermocarstwem; Europa przez to cierpi. Europejski przemysł motoryzacyjny nie jest w stanie konkurować z produktami z Chin. Chińczycy dziś odpowiadają za 60 proc. światowej produkcji paneli słonecznych i 80 proc. globalnej produkcji baterii do pojazdów elektrycznych… Musimy się zastanowić nad rolą Starego Kontynentu, bo nie wygramy tego wyścigu.
Ważną kwestią pozostaje także protekcjonizm. Stany Zjednoczone wprowadziły sankcje na chińskie technologie półprzewodnikowe, a Europa – cła na niektóre chińskie produkty. Ograniczenia handlowe zmieniają globalne łańcuchy dostaw, co może stwarzać zarówno bariery, jak i nowe szanse dla polskich firm.
Jaką sytuację dla polskich firm tworzy stagnacja gospodarcza w Niemczech i czy można skutecznie można postawić na inne rynki?
– Niemcy, największy partner handlowy Polski, przeżywają teraz gospodarczą stagnację. W 2023 r. ich PKB wzrósł zaledwie o 0,2 proc., a według prognoz może nawet spaść o 0,4 proc. w 2024 r. (tak wynika ze wstępnych szacunków Federalnego Urzędu Statystycznego – przyp. red.).
To dla nas duży problem, ponieważ ten sąsiedni kraj odpowiada za 27 proc. polskiego eksportu. Jeśli niemiecki przemysł ogranicza produkcję, zmniejsza to zamówienia dla polskich dostawców. I polskie produkty przemysłowe będą „niesprzedawalne”. Sektory takie jak motoryzacyjny czy maszynowy mogą odczuć to najbardziej. W wielu firmach, które mam okazję odwiedzać, produkcja spadła od 30 do nawet 70 proc. W najgorszej sytuacji już wkrótce będą polskie przedsiębiorstwa z branży OZE. Ci przedsiębiorcy nie zostali wsparci w sposób odpowiedni przez organy administracji publicznej…
Destabilizacja i niepewność ustawodawstwa powoduje, że nie wiadomo, w jakim kierunku to wszystko pójdzie, na co się powinniśmy decydować. Polskie firmy mogą jednak wykorzystać ten trudny okres, zwiększając obecność na rynkach Azji Południowo-Wschodniej, gdzie kraje takie jak Wietnam czy Indonezja rosną o 5-7 proc. rocznie.
Bill Gates kiedyś powiedział: najwięksi konkurenci to ci, którzy potrafią uczyć się szybciej niż ty. Jeśli zatem nie odrobimy lekcji i nie zaczniemy się szybciej uczyć, to padniemy ofiarą globalnej konkurencji. Musimy postawić na innowację i cyfryzację. To kluczowe dla naszej gospodarki i tego, jak wypadniemy na tle konkurentów.
„Fundusze na transformację cyfrową Polski trafiają na działania związane ze zbrojeniem. To nie podniesie konkurencyjności naszej gospodarki”
Jaki wpływ mają polski rząd i Unia Europejska na konkurencyjność naszej gospodarki?
– Na pierwszy plan na pewno wysuwają się fundusze Unii Europejskiej. Polska w latach 2021–2027 ma dostęp do ponad 76 mld euro z funduszy unijnych, z czego ogromna część przeznaczona jest na technologie cyfrowe, badania i rozwój oraz energetykę odnawialną.
Obserwuję jednak, że te programy są trudne do pozyskania dla przedsiębiorców. Żeby aplikować o te pieniądze, trzeba spełnić bardzo wiele rygorystycznych wytycznych, a to powoduje, że z tej szansy możemy nie skorzystać w pełni. Wojna w Ukrainie pokazuje, że fundusze na transformację cyfrową Polski trafiają na działania związane ze zbrojeniem. To, moim zdaniem, nie podniesie konkurencyjności polskiej gospodarki, może nawet pogłębić nasz dług cyfrowy.
Kolejny instrument to IPCEI (Important Projects of Common European Interest, projekty stanowiące przedmiot wspólnego europejskiego zainteresowania – przyp. red.), który finansuje strategiczne projekty, np. w obszarze mikroelektroniki czy baterii. Polska może skorzystać z tych funduszy, ale musi lepiej definiować priorytetowe sektory. Ostatnia destabilizacja łańcuchów dostaw pokazała, że jeżeli nie mamy produkcji w Europie, to nie jesteśmy w stanie sprowadzić wielu towarów ze świata. To wskazuje jak bardzo jesteśmy uzależnieni od importu…
No i w końcu nasz Krajowy Plan Odbudowy, który przewiduje wsparcie dla firm inwestujących w automatyzację, AI i cyfryzację. Ogromna szansa dla przedsiębiorstw przemysłowych, które chcą konkurować na arenie międzynarodowej.
Nowa strategia Unii Europejskiej zakłada „autonomię gospodarczą”. Komisja Europejska stawia na redukcję zależności od Chin i USA w kluczowych sektorach, takich jak półprzewodniki, energetyka i surowce krytyczne. Dla Polski oznacza to potencjalne dotacje na rozwój własnych technologii i bardziej stabilne łańcuchy dostaw.
Fundusz suwerenności europejskiej, planowany przez nową KE, może być wsparciem dla firm, które zdecydują się na produkcję komponentów kluczowych dla Unii – np. baterii, zielonej energii, technologii cyfrowych.
Czy wysokie koszty energii w Europie, wynikające z ograniczonego dostępu do surowców energetycznych oraz unijnej „zielonej rewolucji” mocno ciążą polskim firmom, wpływając na koszty produkcji i konkurencyjność? Zielona polityka powinna zostać poddana rewizji?
– Odniosę się w tym kontekście do sytuacji Niemiec. To nasz największy partner handlowy, który przez lata stosował bardzo dobrą politykę niskiej ceny energii elektrycznej (miał ją głównie dzięki Rosji). Zmiany, wynikające z wojny w Ukrainie, spowodowały wstrząs w niemieckiej gospodarce. Nagle te ceny się urealniły.
Trzeba pamiętać też o naszych problemach. Cena energii elektrycznej w Polsce w 2022 r. była wyższa o 27 proc. niż średnia unijna, a w 2023 r. – już o 40 proc. wyższa. To pokazuje, że powinniśmy się nauczyć jak tanio wytwarzać energię.
Koszty energii elektrycznej obniżają oczywiście znacznie konkurencyjność naszych przedsiębiorstw. Myślę, że to jest ten moment, gdy należy zredukować niektóre zobowiązania czy wytyczne, które nałożono na państwa członkowskie UE. Jednocześnie nie możemy zapominać, że – wykorzystując środki unijne w ostatnich latach – zobowiązaliśmy się jednocześnie do realizacji przyjętych celów. Nie wiem, czy to możliwe, ale może nasz rząd powinien renegocjować zapisy niektórych z tych umów? Gospodarczo jesteśmy niewolnikami zaciągniętych zobowiązań w latach poprzednich…
Jak zintensyfikować w naszym kraju wzrost produktywności? Czy w średniej perspektywie są tu widoki na jej istotną poprawę poprzez cyfryzację (w tym AI), automatyzację, robotyzację? Co stanowi nadal bariery w tej mierze w pana branży?
– W naszym raporcie o Przemyśle 4.0 respondenci z firm odpowiadali, że technologiami, które budzą ich największe zainteresowane, są Big Data i analityka AI, automatyzacja oraz wykorzystanie dronów i cobotów.
Z punktu widzenia rozwoju całego sektora przemysłu, to dobre kierunki. Niestety w firmach o przychodach do 20 mln zł 42 proc. z nich nie uważa wdrożeń z dziedziny Przemysłu 4.0 za priorytet.
Być może wynika to z niepewnej sytuacji gospodarczej. Większość przedsiębiorstw ma w swoich strategiach założone skalowanie biznesu. W większych firmach widać za to, że nie są one zainteresowane wdrożeniami. One już wykonały jakieś prace związane z pilotażami, ale – nie umiejąc określić stopy zwrotu z takiej inwestycji – postanowiły zaniechać kontynuowanie drogi ścieżką cyfryzacji. Oceniam, że te wdrożenia były realizowane po prostu w sposób niewłaściwy: były źle zaplanowane i realizowane bardzo punktowo.
Inwestorzy, by działać, muszą mieć pewność, że nie stracą pieniędzy. „Ostatnie lata to ogromna zmienność”
Co może w naszym kraju przyspieszyć i powiększyć inwestycje prywatne, w tym te najbardziej nowoczesne? Dlaczego znacząca intensyfikacja na tym polu przez lata się u nas nie powiodła – mimo szumnych zapowiedzi i prognoz polskich rządów?
– Myślę, że to wynika z braku długoterminowej strategii państwa. Inwestorzy, by działać, muszą mieć pewność, że nie stracą pieniędzy.
Ostatnie lata to ogromna zmienność w prawodawstwie. A to wpływa na chęć do inwestowania. Brakuje też kontynuacji. W ostatnich ośmiu latach było wiele prób zachęcania przedsiębiorców do inwestycji na rynkach zagranicznych, ale – ze względu na brak odpowiedniej puli funduszy – nie stymulowano tego procesu w sposób wystarczający.
Przedsiębiorca, zostając sam na takim obcym rynku, jest skazany na porażkę. Zwłaszcza w starciu z zachodnią konkurencją.
Czy dostęp do finansowania zewnętrznego (banki, giełda) jest wystarczający i wspiera produkcyjno-sprzedażową ekspansję firmy? W jakim zakresie pana firma z tego wsparcia korzysta?
– Myślę, że pozostaje ono niewystarczające – jest nieukierunkowane, a pieniądze są drogie. Całe ryzyko związane z takim finansowaniem zewnętrznym spada na przedsiębiorców.
Wszelkiego rodzaju tarcze działały w sposób wybiórczy i były dostępne tylko dla wąskiego grona przedsiębiorstw. Można zatem stwierdzić, że w zasadzie tych pieniędzy nie ma.
Wzrost hamuje też niekorzystny kurs złotego. Nie jesteśmy już przez to konkurencyjni na rynku europejskim. To wymaga zmiany w polityce naszego banku centralnego.
Instytucje finansowe nie są chętne, by brać ryzyko na siebie. W całości obarczane są nim firmy. Jeżeli państwo nie będzie miało tu jasnej polityki, by zachęcić banki do wsparcia również tych bardziej ryzykownych sektorów, to nie odniesiemy sukcesu. To wymaga pracy. I strategii.
Sumując: jak widzi pan prognozę w swojej branży w najbliższych latach? Jak pana firma zamierza poprawić swą pozycję?
– Jestem jednak optymistą. Mamy niepowtarzalną szansę – przy dostępie do środków unijnych – przeprowadzić u nas transformację cyfrową raz a dobrze. Powinniśmy to zrobić na wzór rewolucyjnych zmian, które wprowadziliśmy w naszym sektorze bankowym. Tu de facto wszystko mamy już cyfrowe.
Warto wykorzystać te doświadczenia i skopiować je do naszych przedsiębiorstw: scyfryzować je i odcinać za kilka lat od tego kupony. My, w APA Group, będziemy szli ścieżką cyfryzacji i innowacji.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz