
Zniesienie hamulców wydatków na obronę ma utorować drogę do ogromnego wzrostu inwestycji wojskowych, ale i infrastrukturalnych w Niemczech. Bilion euro ma trafić na obronność oraz budowę dróg, mostów i połączeń kolejowych. Niemcy patrzą też w stronę Polski. Może być to impuls do budowy militarnego Schengen.
We wtorek po południu Bundestag zagłosował za historycznymi reformami zadłużenia, pozwalającymi na radykalne zwiększenie wydatków na obronności oraz infrastrukturę Niemiec. Ta decyzja może być kluczowa dla Europy w kontekście postępów Rosji na froncie w Ukrainie, coraz większego rozdźwięku między Unią Europejską a USA, oraz niepewnego zaangażowania w obronę Europy w ramach NATO.
Zgodnie z planem rządzącej w Niemczech koalicji CDU/CSU powstać ma specjalny fundusz na kwotę 500 mld euro (zwiększonej z obecnych 100 mld euro), który pozwoliłby na finansowanie inwestycji obronnych. Oprócz tego Niemcy mieliby wydawać kolejne 500 mld euro na poprawę infrastruktury, a więc na mosty, drogi, kolej i autostrady. Wydatki te blokuje jednak tzw. hamulec długu. To jego zniesienia domagał się kandydat na nowego kanclerza Friedrich Merz.
– W najbliższych dziesięcioleciach będziemy musieli bronić się przed atakami na otwarte społeczeństwo, przed atakami na wolność – podkreślił szef CDU podczas debaty przed głosowaniem w parlamencie. Niemcy patrzą w stronę Polski, w relacjach z którą Merz zapowiedział nowe otwarcie, zwłaszcza na płaszczyźnie gospodarczej i militarnej.
– Wyzwania naszych czasów wymagają, aby Niemcy i Polska zacieśniły współpracę wojskową. Polska chroni zarówno zewnętrzną granicę UE, jak i NATO. W tym zakresie musimy wspierać naszych polskich przyjaciół – stwierdził niedawno w wywiadzie dla money.pl Paul Ziemiak, polityk polskiego pochodzenia, bliski współpracownik Friedricha Merza.
Jak podkreślił, konieczne jest również intensywne rozwijanie infrastruktury transportowej, zwłaszcza kolejowej. – Naszym celem powinno być osiągnięcie takiej samej gęstości połączeń kolejowych między Niemcami a Polską, jak między Niemcami a państwami Beneluksu – ocenił Ziemiak.
Impuls do militarnego Schengen
Czy niemieckie inwestycje dadzą impuls dla tzw. militarnego Schengen, czyli rozbudowy infrastruktury w taki sposób, aby mogła służyć wojskom w ramach NATO? Pod koniec stycznia Niemcy, Holandia i Polska podpisały umowę o utworzeniu wojskowego korytarza transportowego – pierwszego z wielu planowanych w ramach NATO – aby zapewnić możliwość szybkiego i skutecznego przemieszczania się sojuszniczych wojsk i sprzętu.
Koncepcja tzw. militarnego Schengen była podnoszona już wiele lat temu przez gen. Bena Hodgesa, byłego głównodowodzącego sił lądowych USA w Europie. Dziś stanowi ona szczególnie duże wyzwanie. Każdy kraj buduje system obronny w oparciu o swoje terytorium, a potrzebne są warunki na szybkie przemieszczanie wojsk z zachodu na wschód – stwierdza w rozmowie z money.pl gen. Bogusław Pacek.
Według raportu Center for European Policy Analysis (CEPA) z 2021 r., 90 proc. autostrad, 75 proc. dróg krajowych i 40 proc. mostów w Europie jest w stanie utrzymać pojazdy o maksymalnej ładowności 50 ton. To zbyt mało, choćby dla wykorzystywanych przez Zachód czołgów Leopard i Abrams.
– Potrzeba nam specjalnych tras ze wzmocnionymi drogami, mostami – zaznacza gen. Pacek. – Nie jest tajemnicą, że w razie konieczności wsparcia Europy wojska amerykańskie będą mogły wylądować na terenie Niemiec. Chodzi zarówno o transporty morskie, jak i lotnicze. Ważne jest to, jak przetransportować je z Niemiec do kolejnych krajów sojuszniczych, czy wreszcie – na linię frontu – zwraca uwagę wojskowy.
Tymczasem, jak oceniło w maju 2024 r. niemieckie Federalne Ministerstwo Transportu, ponad 7 tys. km pasów autostradowych w kraju wymaga natychmiastowego remontu lub przebudowy. 160 mostów kolejowych musi zostać zastąpione nowymi, pomimo bieżących remontów. Pilnej przebudowy potrzebuje 17,5 tys. km linii, przy sieci liczącej łącznie ok. 61 tys. km.
Infrastruktura wojskowa to kluczowy element obronności NATO, ale wciąż mówi się o niej mniej niż o produkcji uzbrojenia. Bez sprawnych dróg, mostów i linii kolejowych szybkie przerzucenie wojsk na wschodnią flankę stanie się niemożliwe. NATO musi inwestować w modernizację szlaków transportowych, aby uniknąć sytuacji, w której siły sojusznicze utkną na granicach – zauważą dr Aleksander Olech z Defence24.
UE co prawda zgodziła się z koniecznością współfinansowania obiektów infrastruktury podwójnego zastosowania – cywilnego i wojskowego – zatwierdzając już finansowanie 95 z nich, ale to za mało. Wiele z projektów musi polegać na wsparciu z budżetów krajowych.
Nie tylko drogi, ale też rurociągi i porty
Pilnych inwestycji jest znacznie więcej. – To nie tylko kwestia strategicznych autostrad, ale także portów, lotnisk i kolei dostosowanych do ciężkiego sprzętu wojskowego. Bez tych działań wschodnia flanka pozostanie bardziej podatna na zagrożenia, a Europa będzie słabsza wobec presji Rosji – podkreśla dr Olech.
Według gen. Packa jedną z najważniejszych kwestii stanowiących piętę achillesową obronności NATO jest kwestia rurociągów. – Stosowne rurociągi dostarczające paliwo dla wojsk sięgają obecnie jedynie Niemiec zachodnich. Dziś różne kraje w Europie Środkowej mają z tym problem. Dla wzmocnienia wschodniej flanki potrzeba przesunięcia tej infrastruktury. Możliwości są dwie: albo poprowadzenie połączenia od południowego sąsiada Polski, albo poprzez przedłużenie istniejącej nitki z zachodu – tłumaczy gen. Pacek.
Jak pisaliśmy w money.pl, Sojusz posiada specjalną sieć rurociągową, tzw. NATO Pipeline System, która realizuje przede wszystkim potrzeby wojskowe. W Europie składa się na nią aż 10 systemów rurociągowych rozmieszczonych w różnych częściach kontynentu. Liczy w sumie 12 tys. km i pozwala utrzymać 5,5 mln m sześc. pojemności magazynowej.
W ramach tej sieci największy jest Central Europe Pipeline System (CEPS). To właśnie o jego rozbudowę walczy Polska. Obecnie system liczy dokładnie 5 279 km długości i przebiega przez pięć krajów. Jednak na wschodzie kończy się w Niemczech. To tam zaopatrywane są bazy NATO, jak choćby słynna baza w Ramstein, ale też cywilne lotnisko we Frankfurcie.
Problem w tym, że jak pisał na początku marca „Foreign Policy”, Francja, Belgia oraz Niemcy stawiają silny opór przed wydatkami na rozbudowę środkowoeuropejskiego rurociągu do państw wschodnich.
Niemcy muszą się obudzić
Eksperci podkreślają, że Niemcy jako jedna z największych gospodarek UE musi zwiększyć swój udział w obronności Europy. – Polska i inne państwa regionu nie mogą czekać, aż Berlin się obudzi – muszą same budować zdolności obronne i szukać silniejszych sojuszy – przekonuje dr Olech.
Jak zastrzega, aby Niemcy były wiarygodnym sojusznikiem, nie wystarczy samo zwiększenie wydatków na obronność – Berlin musi aktywnie zaangażować się na wschodniej flance NATO. – Oni wciąż nie dostrzegają, że Rosja jest realnym zagrożeniem. Dla Niemiec kluczowe jest utrzymanie eksportu i stabilnych relacji gospodarczych, a nie gotowość do starcia z agresorem. Brak tej świadomości osłabia zdolność Europy do realnej obrony i skazuje Niemcy na rolę biernego obserwatora – podkreśla.
Podobnego zdania jest gen. Pacek. – Choć z uznaniem należy patrzeć na deklaracje doskonalenia obronności, w przypadku Niemiec ten proces idzie bardzo powoli. Berlin deklaruje wydatki na poziomie 2 proc. PKB od dłuższego czasu, ale jednocześnie szuka dróg, aby ominąć ten wymóg – zaznacza.
Zwłaszcza w kontekście możliwości opuszczenia Europy przez USA strategiczne znaczenie mają wspólne działania. – Obecnie żaden europejski kraj nie posiada pełnych możliwości, aby samodzielnie przyjąć rolę lidera na miarę USA – podsumowuje gen. Pacek.
Źródło: money.pl
Dodaj komentarz