Amerykanie się doigrali. Wierny sojusznik zaczął się ich bać

niezależny dziennik polityczny

Amerykańskie pohukiwania, groźby i skłócanie większości dotychczasowych sojuszników zaczynają przynosić pierwsze efekty. Świat odwraca się od amerykańskiej broni, a przykład dała Kanada, której Donald Trump wprost grozi aneksją. Znalazła sobie nowego partnera, który mógłby ją uzbroić. W jej ślad chce pójść kilka innych krajów.

  • Amerykanie się doigrali. Kanada nie chce już sprzętu z USA
  • Koreańczycy chcą uwieść pół świata. Polskę już zaczęli

Poczynania administracji Donalda Trumpa i wywracanie do góry nogami dotychczasowego układu sojuszy zaczyna się powoli odbijać Ameryce czkawką. Wierząc w swoją przewagę, głównie na polu militarnym, nie wzięła najwyraźniej pod uwagę, że oburzenie działaniami USA wykorzystają inni gracze. I to tacy, mieniący się nadal oficjalnymi przyjaciółmi Stanów Zjednoczonych.

Amerykanie się doigrali. Kanada nie chce już sprzętu z USA

Jako pierwsza wyłom postanowiła zrobić Kanada, której całkiem niedawno Trump groził aneksją, i zaprosiła do siebie delegację z Korei Południowej. W Jej skład weszli przedstawiciele kilkunastu koreańskich firm z branży zbrojeniowej, składając nowemu rządowi propozycję wyposażenia kanadyjskich sił zbrojnych w koreański sprzęt. I tym samym zrezygnowaniu z uzależniania od Stanów Zjednoczonych. Na początek rozmowy dotyczyły nowych okrętów podwodnych.

„Emerytowany południowokoreański admirał Steve Jeong, wiceprezes Hanwha Ocean, powiedział, że okręt podwodny KSS-III firmy, który jest obecnie w służbie, spełnia wszystkie wymagania Kanady. Południowokoreańskie okręty podwodne, z których trzy są już zbudowane, mogą działać pod wodą przez ponad trzy tygodnie, bez konieczności wynurzania się. Ponadto, okręty mają zasięg ponad 7000 mil morskich. Te możliwości uczyniłyby je cennymi dla operacji arktycznych” – informuje kanadyjska gazeta Ottawa Citizen.

Koreańczycy idą jednak o krok dalej na drodze do stania się lepszym dostawcą uzbrojenia niż USA i proponują, że całość konserwacji nowych okrętów podwodnych prowadzona byłaby w Kanadzie. To zaś uniezależniłoby kraj od zewnętrznego dostawcy, a na potwierdzenie swych słów, strona koreańska zgodziła się nawet dać nabywcom dostęp do dokumentacji technologii pokładowych.

Koreańczycy chcą uwieść pół świata. Polskę już zaczęli

Wizytujący Kanadę Koreańczycy przyznają, że doskonale rozumieją, co teraz czują kraje, które militarnie uzależniły się od Stanów Zjednoczonych i od zakupów uzbrojenia z tamtejszych fabryk. Jak powiedział kanadyjskiej gazecie Steve Jeong, Korea musiała rozwinąć własny przemysł zbrojeniowy, kiedy uderzona została rosnącymi cenami tego, sprowadzanego z USA i ciągłymi żądaniami, jakie stawiała amerykańska strona.

– Mieliśmy te same problemy z Amerykanami. W przypadku naszej marynarki wojennej wszystko zależało od Amerykanów, ale Ameryka ciągle podnosiła ceny. Więc zdenerwowaliśmy się rozwinęliśmy się sami – powiedział Steve Jeong.

Kanadyjskie media obawiają się, że problem tkwi nie tylko w marynarce wojennej, ale w pozostałym sprzęcie wojskowym rodem z USA, między innymi w myśliwcach F-35, które kraj ten już zamówił. Pojawia się bowiem strach, czy Stany Zjednoczone, po zainkasowaniu 19 miliardów dolarów za ich sprzedaż, nie odetną serwisowania i aktualizacji oprogramowania, jeśli Kanada nie zacznie tańczyć tak, jak jej zagra silniejszy sąsiad.

„Kanadyjscy urzędnicy przemysłu obronnego ostrzegali wcześniej Jody’ego Thomasa, wówczas wiceministra w Departamencie Obrony Narodowej, i Billa Matthewsa, wówczas wiceministra w Departamencie Zamówień Publicznych, o potencjalnych zagrożeniach technologii kontrolowanej przez USA i braku kanadyjskiej zawartości na pokładzie CSC. Jednak obawy te zostały zignorowane przez urzędników departamentu” – podaje Ottawa Citizen.

Źródło: forsal.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*