Jan Szyszko: Musimy się bronić, również cłami!

niezależny dziennik polityczny

Fundusz Bezpieczeństwa i Obrony, oparty na kwocie 30 mld euro z Krajowego Planu Odbudowy, ma ruszyć jeszcze w tym roku i wykroczyć daleko poza ramy KPO, które kończą się na roku 2026. – Zbudujemy schrony, przyspieszymy rozwój technologii wojskowej. W obecnej sytuacji to absolutnie kluczowe – mówi money.pl Jan Szyszko, wiceminister funduszy i polityki regionalnej.

Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl: 30 mld zł z puli 40 mld zł preferencyjnych pożyczek przeznaczonych z KPO na „Zieloną transformację miast” rząd przeznaczy jednak na obronność. Na co te pieniądze będą mogły być w praktyce wydane?

Jako pierwsi w Europie robimy taką rewolucję w planie odbudowy. Tworzony przez nas w ramach KPO Fundusz Bezpieczeństwa i Obrony otrzyma szerokie zastosowanie – Komisja Europejska przyjęła to do wiadomości. Nowy fundusz dofinansuje polski przemysł obronny i przemysł ciężki, czyli np. polskie huty. Zbudujemy z niego infrastrukturę podwójnego zastosowania, schrony, przyspieszymy też badania i rozwój technologii wojskowej. W obecnej sytuacji geopolitycznej jest to absolutnie kluczowe.

Czy samorządy skorzystają z tych pieniędzy? Bo przekierowujecie co prawda niewydane środki, ale z przynależnej im puli z KPO.

Samorządy też będą beneficjentami tego funduszu. Infrastruktura podwójnego zastosowania, czyli choćby drogi i tory, często są zarządzane przez samorządy. Podobnie jest ze schronami. A jeśli chodzi o „Zieloną Transformacją Miast” z KPO, to nie jest tak, że cokolwiek zabieramy. Każdy samorząd, każdy złożony wniosek zostanie rozpatrzony, a w przypadku pozytywnej decyzji – sfinansowany. Zostawiamy też pewną rezerwę na przyszłość dla samorządów, które jeszcze nie składały wniosków w ramach tego instrumentu, a może będą chciały z niego skorzystać. 

Pieniądze z Funduszu Bezpieczeństwa i Obrony będą tylko na inwestycje, czy na przykład na zakup praw do emisji ETS dla hut?

Za wcześnie, by dzielić tort. To pieniądze m.in. na rozwój i zwiększenie konkurencyjności polskiego przemysłu ciężkiego i obronnego. Większa produkcja to też nowe, lepiej płatne miejsca pracy. Unia Europejska zmienia kurs. Nie ma już „Zielonego Ładu”, jest „Czysty Ład” nastawiony na konkurencyjność europejskiego przemysłu. Wszyscy w Europie już wiedzą: nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Nie będziemy bardziej konkurencyjni, jednocześnie gnając bezrefleksyjnie z zieloną transformacją. Wojna w Europie pokazuje dobitnie, że bezpieczeństwo musi być najważniejszym priorytetem Unii.

A zasada „do no significant harm” (DNSH – zasada mówiąca, że żadne działania finansowane ze środków UE nie mogą pogarszać stanu środowiska naturalnego – przyp. red.), która zabrania finansowania unijnymi dotacjami emisyjnych przedsięwzięć, nie stanie wam na przeszkodzie?

To było ambitne w czasach pokojowego, zrównoważonego rozwoju, dzisiaj jest co najmniej niemądre. Formalnie zasada DNSH jest wciąż w mocy, ale chciałbym, żebyśmy zaczęli do niej podchodzić elastycznie. Na przykład inwestycja zwiększająca produkcję może w 90 proc. obejmować wydatki niezwiększające emisji, a w 10 proc. rzeczywiście takie, które generują zanieczyszczenia. Dotychczas taka inwestycja w całości byłaby wykluczona ze wsparcia z UE, ale myślę, że w obecnych, trudnych czasach lepsze jest rozwiązanie dopuszczające unijne wsparcie do tych przykładowych zeroemisyjnych 90 proc. Dzisiejsze wyzwania wymagają pragmatyzmu. Nie możemy pozwolić na to, by dogmat stanął na drodze bezpieczeństwa Polaków i Europejczyków. A w przemyśle ciężkim i obronnym trudno o neutralność klimatyczną.

Jak zorganizujecie dystrybucję tych 30 mld zł?

Potrzebny będzie wpierw mandat Rady Ministrów, jeszcze w marcu przedstawimy poprawkę do addendum (uzupełnienia – przyp. red.) do KPO. Następnie zmiana ta trafi do rewizji KPO, nad którą aktualnie pracujemy. Fundusz Bezpieczeństwa i Obrony musi ruszyć jeszcze w tym roku.

Kto będzie operatorem Funduszu Bezpieczeństwa i Obrony? Bank Gospodarstwa Krajowego?

Ta decyzja przed nami, ale BGK byłby dobrym miejscem dla takiego funduszu. To instytucja z doświadczeniem w operowaniu podobnymi funduszami i w obsłudze KPO.

Jakie są warunki udzielania tych pożyczek?

Każdy fundusz działa na swoich zasadach. W instrumencie „Zielonej Transformacji Miast”, z którego dokonujemy transferu na FBO mamy pożyczki zeroprocentowe lub niskoprocentowe – do 2 proc. Jeżeli inwestycja jest realizowana nie dla zysku, to pożyczka jest zeroprocentowa, a 5 proc. tej pożyczki jest umarzane. Czyli de facto mamy do czynienia z małym grantem. W obecnych warunkach gospodarczych, przy bardzo wysokich stopach procentowych, możliwość pozyskania tak taniego finansowania jest szansą rozwojową.

Czy zasady wydawania tych pieniędzy będą zbliżone do tych z KPO?

Fundusz będzie osadzony w KPO, więc też w jego metodyce. Przy budowie np. schronów proces powinien być możliwie zdecentralizowany. Przy inwestycjach strategicznych, np. dofinansowaniu spółek zbrojeniowych, musi być centralny z oczywistych względów.

Jesteście pewni, że Komisja zgodzi się na takie przesunięcie?

Transferowane środki nie są zabierane samorządom. To środki, które z KPO musielibyśmy zwrócić. Cztery lata temu, gdy wymyślano ten instrument, ktoś solidnie przestrzelił, oceniając popyt na tego typu wsparcie. Instrument Zielonej Transformacji miał sfinansować 640 umów z samorządami na ok. 40 mld zł. Już teraz BGK podpisał 500 umów, tyle że na 1,5 mld zł. Kolejne 1300 wniosków czeka na ocenę, ale nawet jak wszystkie dostaną wsparcie, to wciąż w sumie „tylko” 7,5 mld zł. Słowem: stać nas na to, by wesprzeć samorządy, zostawić poduszkę finansowania na przyszłość i przetransferować 30 mld zł na Fundusz Bezpieczeństwa i Obrony. Komisja Europejska myśli podobnie, co mnie cieszy. Pragmatyzm i zadaniowość wygrywają z niedasizmem.

Czy jest potencjał do podobnych przesunięć w innych obszarach KPO?

W mniejszej skali różnice między planem a realizacją występują. Na przykład kolejowe 800 plus: za 11 mld zł mieliśmy początkowo zbudować 500 km torów. Gdy przyjrzeliśmy się temu z ministrem Malepszakiem (Piotrem Malepszakiem – wiceszefem resortu infrastruktury – przyp. red.), okazało się, że zamiast 500 zbudujemy za te pieniądze 800 km, a może i więcej. Tam, gdzie widzimy potencjał do optymalizacji, dokonujemy jej. Nigdzie jednak skala przestrzelenia nie jest tak wielka jak w Instrumencie Zielonej Transformacji Miast.

Czy nowy fundusz będzie umocowany ustawowo?

Z punktu widzenia KPO umocowanie ustawowe jest najlepsze i w negocjacjach Komisja Europejska je preferuję. Daje bowiem najtrwalsze umocowanie. Nie wykluczamy też, że fundusz będzie początkowo zasilony z KPO, ale trwalszy od planu odbudowy, który dobiegnie swojego kresu z końcem 2026 r. W przyszłości fundusz mógłby być zasilany z różnych źródeł, zarówno krajowych, jak i europejskich.

Czy może to być powiązane z zapowiedziami Ursuli von der Leyen dotyczącymi funduszu zbrojeniowego UE na 150 miliardów euro?

Widzimy tu wyraźną synergię. Nasze działania na poziomie krajowym wpisują się w szerszy trend europejski. Jeśli KE zdecyduje się na utworzenie takiego funduszu, będziemy gotowi efektywnie wykorzystać te środki, mając już przygotowane struktury i mechanizmy w postaci naszego Funduszu Bezpieczeństwa i Obrony. Możliwe, że część projektów mogłaby uzyskać dofinansowanie z obu źródeł.

Premier mówił w Sejmie o powstającym programie szkolenia wojskowego dla młodych mężczyzn. Program najpewniej będzie dobrowolny i wiązał się z zachętami finansowymi. Czy środki z KPO mogłyby trafić na taki cel?

Nie było na ten temat dyskusji. 

Czy przesunięcia dotyczące obronności mają też objąć politykę spójności? Czy nie obawiacie się, że skończy się to demontażem systemu, którego jesteśmy największym beneficjentem?

Nie zgodzimy się na centralizację polityki spójności. Nasze doświadczenie pokazuje, że zdecentralizowany model zarządzania działa świetnie. Wydaje się, że na ten moment na stole leży możliwość przesunięcia do 5 proc. wartości koperty narodowej polityki spójności na jakiś nowy fundusz obronny. Byłoby to dobrowolne i tylko do wysokości 5 proc. Jeśli to wszystko, to za mało.

Polityka spójności wymaga zmian systemowych, na przykład odejścia od terroru „do no significant harm” w każdej inwestycji, który prowadzi do absurdalnych sytuacji. Miasta kupują drogie autobusy wodorowe, a stare, 30-letnie pojazdy nadal jeżdżą i kopcą. Po pierwsze emisje bardziej ograniczyłaby wymiana całej tej przestarzałej floty na tanie, niskoemisyjne diesle niż wydawanie milionów na drogie wodorowe. Po drugie, umożliwienie zakupu niskoemisyjnej floty wzmocni polskich i europejskich producentów. To segment, w którym my jesteśmy silniejsi. Dziś, niestety, w za dużym stopniu przeznaczymy nasze pieniądze na pojazdy produkowane przez nieeuropejskie, głównie chińskie firmy.

Został już rozstrzygnięty dylemat, czy możemy się zbroić tylko w ramach europejskich podmiotów, czy też poza Europą?

Nie prowadziłem w tej sprawie rozmów. Czas globalizmu się jednak skończył, a zaczął czas mądrego protekcjonizmu. To kwestia, która wykracza poza techniczne aspekty KPO. Uważam, że z perspektywy polskiej priorytetem inwestycji publicznych musi być wspieranie rozwoju polskich firm, które produkują i zatrudniają w Polsce. Z perspektywy europejskiej – europejskich firm, które produkują i zatrudniają w Europie. A przed nieuczciwą konkurencją, choćby z Chin, musimy się chronić i bronić. Również cłami.

Wracając do tych 150 miliardów euro, nie widać tu oznak paniki? Plan von der Leyen jest na bardzo wysokim poziomie ogólności, nikt nie wie, skąd będą środki. Czy nie jest to trochę tak, że Europa budzi się z głębokiego snu?

Europa rzeczywiście budzi się z głębokiego snu. Każde takie przebudzenie odbywa się w sposób nieco nieuporządkowany. Dokładnie tak samo było z KPO tworzonym po pandemii. Komisja Europejska przez przewodniczącą publicznie ogłasza priorytet na zbrojenia i rozwój przemysłu, co oznacza odwrócenie o niemal 180 stopni wcześniejszej strategii Unii Europejskiej. W środę byłem w Brukseli i negocjowałem utworzenie Funduszu Bezpieczeństwa i Obrony w ramach KPO. Ta rozmowa byłaby niemożliwa jeszcze pięć dni wcześniej. Dzisiaj myślenie jest bardzo zadaniowe – zastanawiamy się, co zrobić, żeby ten fundusz utworzyć jak najszybciej.

Czy deklaracje KE dotyczące korekty polityki klimatycznej nie są zbyt płytkie w kontekście potrzeb zbrojeniowych?

KE daleka jest od bycia monolitem. Każda dyrekcja generalna ma inny zestaw priorytetów i czasem sektorowe myślenie, mimo tego zmiana podejścia zachodzi nie tylko w warstwie deklaratywnej, lecz także faktycznej. Interpretowałbym to jako siłę Unii Europejskiej, że umie dokonać korekty kursu. Ogłoszenie strategii „Rearm EU” przez przewodniczącą von der Leyen, wcześniejszy pakiet deregulacyjny przemysłowy, a także fakt, że Rada nie zgodziła się na wpisanie celu 90-proc. redukcji emisji do 2040 roku – to wszystko pokazuje zmianę nastawienia.

Źródło: money.pl

Więcej postów

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*