
Europa, która zdaje się powoli tracić militarny parasol ochronny ze strony Stanów Zjednoczonych, stawia na wielkie dozbrajanie. To rodzi pytania o źródła finansowania armii przez kraje europejskie. Taka dyskusja czeka także Polskę. Zdaniem ekonomisty Janusza Jankowiaka, najbardziej odpowiedzialna byłaby „narodowa zrzutka” obywateli na wojsko. — Nie można armii finansować tylko długiem — dodaje dr Sławomir Dudek. Rząd na razie czeka na szczegóły planu Komisji Europejskiej.
- Europa planuje zwiększyć wydatki na obronność o 800 mld euro, co budzi pytania o finansowanie zbrojeń
- Ekonomiści podkreślają, że finansowanie armii wyłącznie długiem jest ryzykowne i może prowadzić do wzrostu jego kosztów
- Ich zdaniem odpowiedzialne finansowanie armii powinno również obejmować oszczędności w już istniejących wydatkach, a nawet po części sięgnięcie do kieszeni obywateli
Komisja Europejska ogłosiła w tym tygodniu wielki plan dozbrajania Europy. Założenie jest takie, by wydatki na obronność wzrosły łącznie o 800 mld euro. Problem jednak pojawia się, gdy spojrzymy na stan finansów publicznych w poszczególnych krajach Unii Europejskiej.
— Przestrzeń fiskalna, o której mówiła Ursula von der Leyen, istnieje głównie na papierze. Prawdziwa przestrzeń jest na rynku i to on pokaże, jak bardzo będzie można się zadłużyć — mówi Business Insiderowi dr Sławomir Dudek, prezes i główny ekonomista Instytutu Finansów Publicznych.
Rzeczywistość może jego zdaniem być bardziej brutalna. — Proszę zobaczyć, co się dzieje w Niemczech. Już teraz mamy rekordowy wzrost rentowności obligacji, co tylko pokazuje, że tej przestrzeni fiskalnej nie ma za dużo. A nawet jeśli jest, to będzie po prostu drożej — tłumaczy ekonomista.
Dudek zwraca uwagę, że ciekawe rzeczy będą działy się, gdy podobne plany wielkich zbrojeń i luzowania fiskalnego zaczną ogłaszać gospodarki południa, takie jak Grecja czy Włochy.
Jak sytuacja ma się w Polsce? Przypomnijmy, że pod względem zbrojeń nasz kraj jest w gronie unijnych prymusów i przeznacza na armię stosunkowo najwięcej ze wszystkich państw UE.
— My już dziś mamy rekordowe wysokości obligacji. Trzykrotnie wyższe niż Niemcy. Pytanie, co się wydarzy, gdy ogłosimy plan jeszcze wyższego deficytu ze względu na zbrojenia — mówi.
Zdaniem dr. Dudka obecnie będziemy mieli do czynienia z kumulacją. — Nie dość, że wszyscy będą kupować, więc sprzęt wojskowy będzie droższy, to jeszcze wszyscy będą pożyczać, więc zadłużanie też będzie bardziej kosztowne — tłumaczy nasz rozmówca. — Poza tym plan Brukseli mówi o czterech latach, ale to oczywiste, że zbrojenia potrwają dłużej. Do tego dochodzą jeszcze bieżące wydatki na serwis, szkolenia personelu itp. To nie będzie krótkotrwały proces jak covid — mówi.
Zdaniem głównego ekonomisty Instytutu Finansów Publicznych w Polsce powinniśmy patrzeć nieco szerzej niż tylko na finansowanie zbrojeń z długu.
— Grecja też tak działała, że utrzymywała wysokie nakłady na armię z długu. To nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem ekonomicznym — twierdzi.
— Odpowiedzialna polityka powinna patrzeć na trzy źródła: dodatkowe wpływy do budżetu, np. z podatków, oszczędności i dopiero dług. Nie można wszystkiego opierać tylko na jednym — uważa dr Dudek.
Narodowa zrzutka na armię?
Niemal takie same spostrzeżenia ma ekonomista Janusz Jankowiak. Jak twierdzi, z perspektywy finansów publicznych sytuacja jest obecnie bardzo trudna, a finansowanie armii rzeczywiście potrwa zdecydowanie dłużej niż cztery lata. Skąd więc znaleźć pieniądze na zbrojenia?
— Najlepsze i najbardziej odpowiedzialne byłoby potraktowanie finansowania armii jako sztywnych wydatków. A skoro one rosną, to trzeba oszczędzić na innych sztywnych wydatkach. Takiemu podejściu należałoby tylko przyklasnąć — mówi.
Zaznacza jednak, że w naszych realiach politycznych, szczególnie w roku wyborczym, jest to nierealne. — Podnoszenie podatków z przeznaczeniem na konkretne wydatki to też raczej nie jest coś, co jest w światowych finansach spotykane — twierdzi. — Poza tym, który rząd zdecydowałby się dziś na podniesienie podatków?
Ma jednak inny pomysł. — Myślę, że drugą najlepszą opcją byłoby znalezienie dodatkowego źródła dochodu. Na przykład ogłosić coś na kształt programu narodowej pożyczki. Czyli zamiast zapożyczać się na rynkach, spróbować znaleźć pieniądze w kieszeniach obywateli, ale niekoniecznie w formie obligacji skarbowych. Te pieniądze często i tak leżą i nie pracują. Stworzyć instrument, który jawiłby się jako alternatywa do nisko oprocentowanych lokat czy depozytów — sugeruje Jankowiak.
Dokąd zmierza dług?
Niezależnie od decyzji rządu, zdaniem Sławomira Dudka Polskę czeka poważna dyskusja na temat finansowania zbrojeń.
— Może trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, czy teraz konieczne są wydatki na rentę wdowią, czy zerowy VAT dla branży kosmetycznej. Albo zapowiedzi obniżenia VAT-u do 22 proc. Pamiętajmy, że to właśnie wydatki na armię de facto „trzymają” VAT na poziomie 23 proc. — mówi.
Przypomnijmy, że w 2022 r. prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która umożliwia powrót do 22-proc. stawki VAT tylko pod warunkiem, że wydatki na obronność spadną poniżej 3 proc. PKB. Na to się jednak na razie nie zanosi, więc wygląda na to, że wyższy VAT zostanie z nami na zawsze. Mimo to obietnicę obniżki stawki VAT złożył w kampanii Karol Nawrocki.
— Ja jako ekonomista chciałbym wiedzieć, jaka jest perspektywa długu publicznego. Wyłączenie wydatków na obronność z procedury nadmiernego deficytu przez UE to nic innego jak zbicie termometru. Dług przecież zostaje, tylko trudniej nam go kontrolować — puentuje Sławomir Dudek.
Zdaniem Janusza Jankowiaka kwestia klauzuli wyjścia, czyli poluzowania reguł fiskalnych w Unii Europejskiej, w ogóle nie powinna Polski interesować. — To dyskusja czysto statystyczna. Ten dług i tak trzeba będzie przecież sfinansować — twierdzi ekonomista.
Jak dodaje, każdy rząd traktuje tego typu taryfę ulgową inaczej. — Niestety często działa to tak, że pojawia się pokusa innych wydatków. Bo skoro poluzowali, to można się mocniej zadłużyć — tłumaczy.
Resort finansów czeka na rozwój sytuacji
Zapytaliśmy w Ministerstwie Finansów o sposoby na finansowanie zwiększonych zbrojeń. W resorcie przyznają, że na razie czekają na szczegóły zaproponowanej przez Ursulę von der Leyen w tym tygodniu inicjatywy ReArm Europe.
„W kwietniu 2024 r. weszła w życie reforma zarządzania gospodarczego, w tym przepisy, które wskazują przyrost inwestycji obronnych jako istotny czynnik brany pod uwagę przy ocenie sytuacji budżetowej państw członkowskich UE. W 2025 roku państwa UE wraz z Komisją będą uzgadniać interpretację nowych przepisów” — czytamy w odpowiedzi na nasze pytania.
Ministerstwo podkreśla, że Polska zainicjowała dyskusję w tym zakresie, proponując, aby w nadzorze finansów publicznych stosować szeroką interpretację inwestycji w obronność.
„Powinna ona obejmować nie tylko wydatki na zakup sprzętu, ale również na infrastrukturę wspierającą bezpieczeństwo, wzrost wydatków osobowych koniecznych do utrzymania zwiększonego potencjału obronnego czy publiczne inwestycje kapitałowe w potencjał produkcyjny związany ze sprzętem militarnym. Natomiast przyrost inwestycji powinien być analizowany w odniesieniu do poziomu obserwowanego w normalnych czasach (tj. przed wybuchem wojny w Ukrainie)” — informuje resort. Powyższe propozycje mają być przedmiotem dyskusji Rady Ecofin jeszcze w marcu. Na razie o finansowaniu innym niż dług nie ma mowy.
Plan dozbrajania Europy
Przypomnijmy, że szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ogłosiła we wtorek pięciopunktowy plan dozbrajania Europy (reArm Europe), który ma zmobilizować do 800 mld euro na obronę. Zawiera on m.in. pakiet pożyczek 150 mld euro m.in. na obronę przeciwlotniczą oraz możliwość wykorzystania środków z polityki spójności.
Pierwszy punkt planu dotyczy poluzowania unijnych reguł wydatkowych. — Zaproponujemy uruchomienie krajowej „klauzuli wyjścia” z Paktu stabilności i wzrostu. Umożliwi to państwom członkowskim znaczne zwiększenie wydatków na obronę bez uruchamiania procedury nadmiernego deficytu — powiedziała von der Leyen w oświadczeniu dla prasy.
Według niej, jeśli państwa członkowskie UE zwiększą wydatki na obronę średnio o 1,5 proc. PKB, to wyniosą one blisko 650 mld euro w okresie czterech lat.
Drugi punkt dotyczy pakietu pożyczek o wartości 150 mld euro dla krajów członkowskich, trzeci — możliwości wykorzystania funduszy z polityki spójności z unijnego budżetu, o czym decydować będą kraje UE.
Kolejne dwa punkty dotyczą mobilizacji kapitału prywatnego poprzez przyspieszenie unii oszczędności i inwestycji, a także wykorzystania Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Przypomnijmy, że we wtorek rano polskiego czasu Biały Dom poinformował o wstrzymaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy. Warto dodać, że Ameryka jest monopolistą m.in. w zakresie produkcji pocisków HIMARS i części do wozów bojowych Bradley.
„Prezydent jasno dał do zrozumienia, że skupia się na pokoju. Potrzebujemy, aby nasi partnerzy również byli oddani temu celowi. Wstrzymujemy i dokonujemy przeglądu naszej pomocy, aby upewnić się, że przyczynia się ona do rozwiązania” — przekazał Biały Dom.
Wstrzymanie dotyczy wszelkich form pomocy, w tym broni będącej już w drodze na Ukrainę, także tej, znajdującej się już w Polsce. Premier Donald Tusk potwierdził później, że meldunki z Jasionki, czyli polskiego hubu dla amerykańskiego sprzętu, potwierdzają słowa Donalda Trumpa.
Źródło: businessinsider.com.pl
Kolejny dowód na kompradorski establishment polskojęzyczny, doprowadzanie do upadku Polski i eksterminacji Polaków. Bezmyślne i głupie politruki.
Wszyscy oni ponad interes kraju karmią się korupcją. Nikt z nich nie jest na tyle bystry by w interesie Polski odwrócić (jak Trump) sojusze. Czyli porzucić ukraine, przyjąć neutralność i w ten sposób osłabić mafię rotszyldów. Wybierają trupy Polaków hekatombę wojenną, sami zasłonięci za ustawą chroniącą ich przed mobilizacją.
Ciekawe czy ta zrzutka ma być taką pralnią pieniędzy jak USAID.
Dlaczego nie 40% VAT? I 50% podatek? Zadl/uz’enia, szmadl/uz’enia. I na wojenke, marsz! Szalen’stwo…
sa pieniadze na wojne, ale ne ma dla polakow, wojna na ukraine zaczela sie 20 lutego 2014 roku,
przez pucz (znajdz rozmowe victorii nuland z geoffreya pyatta f..k e.u.) kto nie przestrzega minsk I i II rosja ?, angela merkel powiedziala, my podpisalismy minsk (I,II) w celu uzbrojenia ukrainy, oszukujac rosje,