Minęło 10 miesięcy, od kiedy Donald Tusk podjął decyzję o szybkiej modernizacji zapory na granicy z Białorusią. Premier obiecał inwestycje i adekwatne środki. Wygląda na to, że deklaracja zamienia się w konkrety.
- Liczba osób nielegalnie przekraczających granicę Polski z Białorusią spadła o dwie trzecie, jednak i tak w tym roku dochodzi tam do średnio 100 takich prób dziennie.
- Deklaracja o budowie Tarczy Wschód na granicy z Rosją oraz Białorusią zamienia się w konkrety. Pierwszy odcinek na granicy z Rosją jest już gotowy. To strefa bezpieczeństwa – głęboka, sięgająca 200 m od granicy.
- Rząd zapowiada również podobną zaporę na granicy z Ukrainą. Tu jednak motywy są inne niż przy Tarczy Wschód.
O budowie zapory na granicy z Białorusią premier Donald Tusk poinformował podczas konferencji prasowej, w której uczestniczył również premier Finlandii Petteri Orpo. Początkowo miała ona mieć 400 km długości.
Budujemy Tarczę – czas najwyższy. Ale szczegóły muszą pozostać tajne
Potem dowiedzieliśmy się więcej o koncepcji Tarczy Wschód, która zakłada budowę fortyfikacji obronnych i systemów monitorowania granicy na odcinku 800 kilometrów. Szczegółów technicznych jest nadal niewiele i zapewne tak pozostanie. To zrozumiałe, bo jako część obrony państwa plany rozbudowy umocnień inżynieryjnych przy granicy nie mogą być jawne.
Przeciwnik przecież nie śpi. Jeśli będzie wiedział, gdzie są nasze bunkry, fortyfikacje, to w pierwszej kolejności te obiekty staną się celami jego ataku bronią precyzyjną – przypomina w rozmowie z WNP.PL gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
– Najlepiej byłoby, gdyby do prac nad umocnieniami przystąpić wówczas, kiedy zagrożenie wojną będzie naprawdę poważne, a przeciwnik zacznie grupować swoje wojska na granicy. Wcześniej jednak powinniśmy przygotować wszystko, co konieczne i niezbędne do budowy tych umocnień i fortyfikowania granicy – podkreśla gen. Koziej.
Najwyraźniej teraz, kiedy wojna na Ukrainie weszła w decydującą fazę, czas na rozpoczęcie budowy Tarczy Wschód wydaje się uzasadniony. Armia już od pewnego czasu bez rozgłosu pracuje nad umacnianiem granicy, a rząd zabiera się zdecydowanie za ochronę wschodniej granicy.
– Z jednej strony mamy do czynienia z agresją hybrydową reżimu białoruskiego przy wsparciu Rosji, z drugiej z przestępczym procederem, który instrumentalizuje migrację, wykorzystuje ludzi, którzy szukają lepszej przyszłości dla siebie i swojej rodziny – przypomniał Tomasz Siemoniak, minister spraw wewnętrznych i administracji, w Niemirowie na Podlasiu.
To działa. Tam, gdzie granica jest uszczelniona, nie notujemy nielegalnych przekroczeń
Na uszczelnienie całej wschodniej granicy mocny akcent kładzie Rada Ministrów, która 15 października przyjęła dokument pn. „Odzyskać kontrolę. Zapewnić bezpieczeństwo. Kompleksowa i odpowiedzialna strategia migracyjna Polski na lata 2025-2030”.
Pod koniec listopada szefowie kluczowych resortów mówili o modernizacji zabezpieczeń i nowych siłach do ochrony polsko-białoruskiej granicy. Dowiedzieliśmy się m.in., że w drugiej połowie przyszłego roku pojawią się tam nowe, specjalnie skierowane do bezpośredniej, fizycznej ochrony granicy oddziały Straży Granicznej.
Rekrutacja do nich ruszy za kilka tygodni, a po przejściu szkoleń oddziały trafią na miejsce. Oddziały te będą budowane poprzez nabór do służby kontraktowej w SG, co umożliwiła niedawna nowelizacja przepisów. Powodem jest nie tylko wojna.
Wszystkie te decyzje podejmowane są z myślą o tym, jak powiedział Czesław Mroczek, wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, by „wygasić szlak migracyjny” organizowany przez grupy przestępcze, wspierany przez służby białoruskie.
– Tam, gdzie granica została uszczelniona, nie notujemy przypadków nielegalnego jej przekroczenia. Obecnie modernizowana jest bariera optoelektroniczna, budowana także na odcinkach rzecznych. Wiosną przyszłego roku ma być gotowy odcinek zapory optoelektronicznej na Bugu – zapowiedział minister Siemoniak.
W skuteczniejszą ochronę granicy wpisuje się również wprowadzenie strefy buforowej (od czerwca 2024 r. w głąb kraju do 60 km od granicy z Białorusią) wymierzonej głównie w przemytników, którym znacznie utrudnia działanie. Liczba osób nielegalnie przekraczających granicę z Białorusi do Polski spadła o dwie trzecie, jednak i tak w tym roku dochodzi tam do średnio 100 takich prób dziennie.
Z tych też względów Polska chce zabezpieczyć nie tylko granice z Rosją i Białorusią, ale również granicę z Ukrainą. Donald Tusk poinformował o tym, wizytując budowę jednego z odcinków Tarczy Wschód; podkreślił po raz kolejny, że inwestycja ta zwiększa gwarancję utrzymania pokoju.
Pierwszy odcinek Tarczy Wschód na granicy z Rosją jest już gotowy
Polskie granice liczą ponad 3572 km. Ta z Białorusią ma ponad 418 km, z czego odcinek najbardziej zagrożony, który wymaga szczególnej ochrony, liczy 172 km. Z rosyjskim obwodem królewieckim graniczymy na długości 232 km, a z Ukrainą na ponad 535 km.
Projekt Tarczy Wschód to przede wszystkim zabezpieczenie granicy z Rosją i Białorusią. Ma się łączyć z podobnymi fortyfikacjami i umocnieniami granicznymi budowanymi na granicy z Rosją przez państwa bałtyckie.
Donald Tusk, będąc z wizytą na budowie pierwszego odcinka Tarczy Wschód na granicy z Rosją, który jest już gotowy, zapowiedział, że wzmocniona zostanie również granica polsko-ukraińska.
Pierwszy odcinek Tarczy Wschód na granicy z Rosją jest już gotowy. W trakcie mojego spotkania z żołnierzami 200 metrów od granicy czułem się naprawdę bezpieczny – powiedział premier.
Wyjaśnił przy tym, że decyzję tę podjęto z innych powodów niż w przypadku odcinków granicy z państwami rządzonymi przez Alaksandra Łukaszenkę i Władimira Putina.
– Nasze działania będą dotyczyły także zabezpieczenia granicy z Ukrainą z innych powodów, ale chcemy, żeby na całej długości wschodniej granicy Polacy czuli się bezpieczniejsi – zapowiedział Tusk.
Granica z Ukrainą ma być odporna na przemyt, a legalne przejścia graniczne przestaną być wąskim gardłami
Według premiera taka konieczność wynika z wyzwań związanych z przestępczością, która może pojawić się zarówno w czasie wojny, jak i po jej zakończeniu, polegającej na przemycie broni, ludzi czy narkotyków. Dlatego zgodnie z przyjętą strategią migracyjną będą rozbudowywane i modernizowane przejścia graniczne – tak, aby uniknąć ryzyka tzw. wąskich gardeł dla legalnej wymiany handlowej oraz transportu materiałów do odbudowy i modernizacji Ukrainy.
Według danych MSWiA w tym roku na granicy z Ukrainą i z Białorusią wśród przemycanych towarów w czołówce są samochody. Wartość tego przemytu wzrosła mniej więcej o jedną trzecią wobec tego samego okresu w 2023 r. Sporo z kradzionych aut było kupowanych przez Ukraińców nieświadomie.
Do tego dochodzą tytoń i papierosy, które kiedyś szerokim strumieniem wpływały do Polski zza wschodniej granicy. Teraz nie są już przemycane na taką skalę, przynajmniej z Ukrainy, gdzie przemyt radykalnie spadł. Za to z Białorusi wzrósł o 36 proc.
Budowanie zapory na fragmentach granic nie ma sensu. Skuteczna jest dopiero ochrona przed atakiem z każdego możliwego kierunku
Wszystko wskazuje, że granica z Ukrainą nie będzie tak ufortyfikowana, jak z Rosją i Białorusią, ale wojskowi specjaliści wskazują, że decyzja ta wpisuje się również w ważny aspekt naszego bezpieczeństwa.
Wojskowe strategiczne myślenie nakazuje bowiem wskazanie wszelkich, także najgorszych, przewidywalnych zagrożeń, by móc się do nich przygotować. W tym kontekście decyzja ta znaczy znacznie więcej.
– Jej podjęcie oznacza mądrość i rozwagę. Od początku mówię, że nie byłbym zdziwiony, gdybyśmy postanowili zbudować taką zaporę również na granicy z Litwą albo Słowacją. Niezależnie od tego, że są to państwa nam przyjazne, a ze Słowacją jesteśmy w jednym bloku – uważa gen. prof. Bogusław Pacek, były rektor Akademii Obrony Narodowej.
Przypadek Linii Maginota (pas fortyfikacji na granicy niemiecko-francuskiej, który nie powstrzymał Hitlera) przypomina, iż żadne rozbudowane fortyfikacje nie gwarantują zatrzymania przeciwnika. Z drugiej strony doświadczenia z wojny w Ukrainie, która buduje fortyfikacje na granicy z Rosją w rejonie Chersonia, czy też silnie, głęboko rozbudowana i ufortyfikowana obrona wojsk rosyjskich, która zatrzymała ukraińską kontrofensywę, wskazują, że fortyfikacje we współczesnej wojnie wcale nie odeszły do lamusa.
Wiadomo, że – jeśli tylko jest taka możliwość – przeciwnik zrobi wszystko, by umocnienia obejść.
– W związku z tym od początku było jasne, że budowanie takiej silnej zapory tylko na fragmencie naszych granic jest bzdurą, ponieważ bardzo łatwo byłoby przeciwnikowi zaatakować nas w wybranym przez niego miejscu, np. przez Ukrainę, i wejść na teren Polski gdzieś pod Lublinem, Rzeszowem czy Przemyślem. Dlatego ochrona polskich granic – z każdego możliwego kierunku – jest dla nas ważna. Tak po prostu nakazuje rozsądek – uważa gen. Pacek.
Generał wyjaśnia, że nie oznacza to obaw, że Ukraina kiedykolwiek stanie po przeciwnej stronie niż Polska. Jego zdaniem decyzja ta wynika z tego, że Ukraina graniczy z Białorusią będącą faktycznie częścią Rosji i w przypadku eskalacji wojny zapewne udostępni swoje terytorium Rosjanom do uderzenia na Ukrainę.
– Dlatego decyzja o zaporze na granicy Ukrainy jest przykładem rozwagi, co świadczy o kompleksowym myśleniu rządu o obronie państwa – przekonuje gen. Pacek.
Źródło: wnp.pl
Dodaj komentarz