Wojska Pancerne i Zmechanizowane (WPiZ) są podstawą Wojsk Lądowych w Siłach Zbrojnych RP. Dlatego muszą być liczne i nowocześnie wyposażone. Podpisanie kontraktów na dostawę odpowiedniego sprzętu jednak się opóźnia.
Doświadczenia ze wszystkich konfliktów zbrojnych, jasno wykazują że sprzęt pancerny jest potrzebny, ma przed sobą przyszłość, ale musi ewoluować aby dostosowywać się do zmieniającego się pola walki. Ogromne inwestycje w broń pancerną na świecie, przeczą twierdzeniom o końcu czołgu lub broni pancernej jako takiej. Przeczą temu też obserwacje z wojny na Ukrainie, bo mimo statycznego charakteru działań i ogromnego nasycenia systemami bezzałogowymi Kijów bardzo mocno wykorzystuje pojazdy pancerne i to głównie na priorytetowych kierunkach (np. w obwodzie kurskim). Zawsze będą na polu walki potrzebne dobrze opancerzone pojazdy, posiadające wysoką przeżywalność własną oraz swych załóg, a do tego odpowiednią siłę ognia i mobilność taktyczną.
Mitem jest że sprzęt pancerny, użyteczny jest tylko w operacjach ofensywnych. W rzeczywistości wszystkie pojazdy opancerzone są uniwersalnymi środkami bojowymi, pozwalającymi na prowadzenie zarówno operacji ofensywnych, jak również defensywnych.
Wojna manewrowa jest niemożliwa bez użycia opancerzonych pojazdów bojowych. Trudno sobie wyobrazić prowadzenie skutecznego natarcia bez czołgów i bojowych wozów piechoty. Podobnie jest z obroną manewrową, która pozwala na redukowanie strat własnych przy maksymalizacji strat przeciwnika, wymaga stosowania czołgów i bojowych wozów piechoty. W przeciwnym wypadku mamy do czynienia z kosztowną wojną pozycyjną na wyniszczenie, a i tak w jej trakcie niezbędne jest wsparcie ogniowe czołgów i BWP w sytuacji ryzyka przełamania frontu.
Polska jako średniej wielkości państwo kontynentalne musi stawiać na odpowiednio liczne i nowoczesne wojska lądowe (oczywiście nie oznacza to zaniedbywania potrzeb sił powietrznych i marynarki wojennej). Tym bardziej, że zdolności Wojsk Lądowych są uznawane za kluczowe w Nowym Modelu Sił NATO, wymagającym zwiększenia liczby brygad do dyspozycji dowództwa Sojuszu o ponad 50 proc.. Sojusznicy zachodni są niechętni do ich rozwijania, stawiając bardziej na lotnictwo i marynarkę wojenną. Nie jest przypadkiem, że w krajach Unii Europejskiej produkowane są trzy typy samolotów bojowych (a czwarty, F-35, jest w programie koprodukcji z USA) i co najmniej tyle samo typów fregat rakietowych, a tylko jeden typ czołgu podstawowego (Leopard 2, którego produkcja rozwija się powoli). Tak jak w czasach Zimnej Wojny za ponad połowę zdolności pojazdów pancernych w obszarze odpowiedzialności odpowiadał RFN (mimo stałej obecności USA i Wielkiej Brytanii i to poziomu korpusów a nie brygad) tak dziś liczny komponent ciężki musi zapewnić Polska. I oczywiście ten potencjał musi być rozwijany we współpracy z innymi rodzajami wojsk, także walki radioelektronicznej czy przeciwdziałania BSP, ale od budowy go nie ma odwrotu.
Jak więc wojska lądowe będą wyglądały w najbliższej perspektywie do roku 2027?
Perspektywa – 2027+
Do roku 2027 Wojska Lądowe Sił Zbrojnych RP powinny dysponować następującym arsenałem nowoczesnych czołgów podstawowych:
- 116 M1A1FEP
- 250 M1A2SEPv3
- ponad 200 czołgami K2 (liczba zależna od podpisania i realizacji umowy na czołgi K2PL)
- 105 Leopard 2A5
- 128 Leopard 2A4/Leopard 2PL
Daje to łącznie flotę ponad 800 nowoczesnych czołgów podstawowych. Oczywiście do rozwiązania pozostaje kilka dodatkowych problemów. Po pierwsze, unifkacja floty czołgowej w celu uproszczenia logistyk, będzie bardzo ważnym zadaniem. Oznacza to, że – przykładowo – 116 czołgów M1A1FEP powinno zostać zmodernizowanych z czasem do standardu M1A2SEPv3. Uprości to nie tylko logistykę, ale także cały system szkolenia załóg oraz obsługi technicznej tych czołgów.
Ważniejszym zadaniem jest jednak redukcja typów czołgów do jedynie dwóch, czyli K2 a w zasadzie K2PL oraz właśnie M1A2SEPv3. Z kolei czołgi Leopard 2 powinny najpierw trafić do rezerwy sprzętowej, a następnie – gdy wojsko będzie odpowiednio nasycone nowymi czołgami, i będzie możliwe rozpoczęcie budowania rezerw bazujących na nowych typach – wozy Leopard 2 powinny zostać całkowicie wycofane i sprzedane. Dodajmy jednak, że o wycofaniu Leopardów być może będzie można mówić w przyszłej dekadzie. Na razie bowiem nowym sprzętem trzeba nasycić jednostki – tak istniejące jak i nowo rozwijane. Tylko w 18. Dywizji Zmechanizowanej i 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej ma być prawie 600 czołgów (Abrams i Leopard 2, do zastąpienia przez Abramsy w przyszłości). A przecież pilnym zadaniem jest pełne wyposażenie kolejnych dwóch dywizji, z miejscami stacjonowania w pobliżu granicy z Rosją i Białorusią – istniejącej 16. Dywizji Zmechanizowanej i nowo formowanej 1. Dywizji Piechoty Legionów, obie mają mieć rozbudowane struktury. A przecież potrzeba też przezbrojenia dywizji żagańskiej oraz wyposażenia 12. Dywizji Zmechanizowanej, nowej 8. Dywizji Piechoty AK, no i rezerw.
Aby w ogóle mówić o rozbudowie Wojsk Pancernych, musi być spełniony co najmniej jeden warunek, to znaczy musi zostać dopięty program K2PL. Niestety, nadal czekamy na drugą umowę wykonawczą, w ramach której planuje się rozpoczęcie realizacji programu polonizacji. Podkreślmy to – 360 czołgów K2/K2PL z dwóch umów wykonawczych to pełne wyposażenie jednej dywizji z rozbudowaną strukturą, lub standardowej jednej i zalążka drugiej. To tylko etap w procesie rozbudowy Wojsk Pancernych. By mówić o kompleksowej modernizacji, niezbędne będzie kolejne kilkaset czołgów, ale już z krajowych fabryk. Program K2PL to więc to duża szansa nie tylko dla Wojska Polskiego, ale także dla rodzimego przemysłu zbrojeniowego. Program jest już w toku, jego dalsze opóźnianie lub co gorsza skasowanie, oznaczałoby kolejne opóźnienia w realizacji modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP.
Oczywiście istnieje wyjście awaryjne, w postaci zakupu większej liczby czołgów M1A2SEPv3, z wynegocjowaniem ich koprodukcji tutaj w Polsce. Co jest możliwe, ale oczywiście będzie to poniekąd zaczynanie wszystkiego od zera, co oznacza nieuniknione opóźnienia.
Biorąc pod uwagę że traktat o zbrojeniach konwencjonalnych w Europie jest de facto martwy, a Siły Zbrojne RP muszą się rozbudowywać, i plany ich rozbudowy nadal są oficjalnie w mocy, Wojsko Polskie będzie potrzebować więcej niż 1366 nowych czołgów. Muszą przecież zostać zbudowane rezerwy sprzętowe na wypadek czasu wojny i mobilizacji.
O tym że rozwoju sił zbrojnych RP nie można przerywać, a wręcz trzeba przyspieszyć działania zmierzające do ich pełnego zmodernizowania i powiększenia, mówił Generał Dywizji Maciej Klisz, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych w wywiadzie dla Rzeczpospolitej, pytany o skutki ewentualnego zawieszenia broni na Ukrainie
ważam wręcz, że nie tylko powinniśmy nie zwalniać, ale wręcz przyspieszać nasze zbrojenia, bo prawdopodobnie nie będziemy mieli ośmiu lat komfortu, jakie miała Ukraina między 2014 i 2022 rokiem. Rosja w tej chwili przestawiła bardzo wyraźnie swoją gospodarkę na gospodarkę wojenną. Jej schłodzenie w tej chwili wyzwoliłoby problemy gospodarcze. (…) Nie możemy zwalniać.
Generał Dywizji Maciej Klisz, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych.
Zresztą czołgi nie są jedynym z priorytetów modernizacyjnych Wojsk Lądowych. Kolejnym są bojowe wozy piechoty w wojskach zmechanizowanych. Obecnie nadal eksploatowane są archaiczne, całkowicie przestarzałe BWP-1.
Ich zastąpienie jest nie tylko priorytetem, ale wręcz staje się niezwykle pilnym do rozwiązania problemem. W przemyśle jest prowadzony w tym celu program nowego bojowego wozu piechoty Borsuk. Badania kwalifikacyjne zostały zakończone z wynikiem pozytywnym, choć zawierały one zalecenia – w tym niezbędne do utrzymania odpowiedniej mobilności wozu. Borsuk jest absolutnie niezbędny także dlatego, że część BWP-1 oddano walczącej Ukrainie. Dlaczego więc, nadal nie podpisano pierwszej umowy wykonawczej?
A tych bojowych wozów piechoty potrzebujemy co najmniej 1000 egzemplarzy, a nawet więcej. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, program ciężkiego bojowego wozu piechoty, gdzie plany mówią o pozyskaniu około 700 egzemplarzy, biorąc pod uwagę potrzebę pozyskania jeszcze około 400 wariantów specjalistycznych Borsuka, mowa o zakupie około 2100 pojazdów. Dodajmy, że odpowiedzialność za dostawy BWP będzie spoczywać w dużo większym stopniu, niż w wypadku czołgów, na polskim przemyśle. To rozbudowa zdolności do produkcji tych pojazdów i ich komponentów (np. wież ZSSW-30) powinna być priorytetem – być może także obejmującym niektóre zakłady dostarczające w przeszłości czołgi.
Przemysł
Zakup nowego sprzętu, to nie tylko konieczność i szansa dla Sił Zbrojnych RP, ale również dla naszego rodzimego przemysłu zbrojeniowego, który może się rozwijać tylko poprzez realizację tak dużych programów. Jest tutaj oczywiście drugie dno.
W Europie jest problem z produkcją sprzętu wojskowego, czego znakomitym przykładem są dostawy czołgów Leopard 2 do różnych klientów. W wypadku tego sprzętu dostawy pojedynczego batalionu potrafią trwać około 5-6 lub więcej lat, gdy tymczasem w zaledwie cztery lata, Wojsko Polskie otrzyma co najmniej dziewięć batalionów czołgów zamówionych w USA i Republice Korei. O tych problemach mówił zresztą generał broni Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.
Obecnie czas dostaw sprzętu, szczególnie z państw europejskich, jest wydłużony. Jest tak z wielu powodów. Po pierwsze, przez długi czas nie rozbudowywano mocy produkcyjnych, bo nie było takiej potrzeby i dziś są one na niskim poziomie. Dostęp do komponentów, metali ziem rzadkich jest obecnie bardzo ograniczony. To powoduje trudności w dostępie do elementów systemów kierowania ogniem, półprzewodniki. Często komponenty powstają w Chinach lub na Tajwanie. Teraz z wielu powodów łańcuch dostaw rwie się, a zapotrzebowanie jest bardzo duże. Europa nie przygotowała się na ten problem i nie wie, jak sobie z nim poradzić.
generał broni Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych
Oddzielną kwestią jest długi czas, jaki zajmuje przygotowanie umów i budowanie zdolności przemysłowych. Nadal nie ma ani rozpoczęcia produkcji sprzętu pancernego na licencji z Korei, ani krajowych BWP. I to mimo, że przedstawiciele władz mówią o zagrożeniu wojną w perspektywie kilku lat.
Nie realizujemy programów modernizacyjnych, widać niedecyzyjność, niemrawość. Nie uruchomiliśmy produkcji czołgów. Założeniem, gdy kupowaliśmy czołgi K2 i haubice K9, było wzmocnienie polskiego przemysłu obronnego, wchłonięcie tych technologii i rozpoczęcie produkcji w Polsce. Kto to hamuje, paraliżuje? Czy wynika to tylko ze sporów kompetencyjnych, czy z innych powodów? Przecież naszemu wojsku potrzebne są czołgi. Jeśli premier i szef BBN mówią, że grozi nam wojna, to dlaczego Wojsku Polskiemu nie daje się sprzętu do walki? Porozumienia, które dotyczyły zakupu czołgów i haubic, podpisano prawie trzy lata temu, zakładano transfer technologii. Kto i dlaczego to blokuje? Mamy puste dywizje, bez sprzętu i to dotyczy w zasadzie każdego rodzaju sprzętu wojskowego. Co dzieje się z Borsukiem? Kontrakty miały przecież być już w ubiegłym roku. Już nie mówię o tym, co z amunicją, bo stoimy w miejscu cały czas, nie mamy podstawowych komponentów. Ale w tym momencie pozyskanie sprzętu, ukompletowanie wojska to cel absolutnie kluczowy.
generał broni Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych
Podsumowanie
Polska nie może sobie pozwolić na opóźnienia w modernizacji technicznej Sił Zbrojnych RP, w żadnej sferze, w tym również w dziedzinie Wojsk Lądowych. Co więcej wszelkie opóźnienia są także ze szkodą dla rodzimego przemysłu, który uczestniczyć ma w tych programach.
Dlatego też podpisanie i realizacja umów wykonawczych jest tak ważna, bo zabezpiecza nie tylko zdolności operacyjne Sił Zbrojnych RP, pozwoli rozwinąć zdolności rodzimego przemysłu. Trzeba także pamiętać, że umowy wykonawcze, pozwolą na budowę zaplecza serwisowego dla nowego sprzętu. Dlatego z punktu widzenia Sił Zbrojnych RP, ale i przemysłu, niezbędne jest jak najszybsze rozpoczęcie realizacji programów czołgu K2PL i bojowego wozu piechoty Borsuk. To fundamenty, na których stoi rozbudowa potencjału Wojsk Lądowych, niezbędna w świetle zagrożenia ze strony Rosji.
Dodaj komentarz