Umowa goni umowę. Resort obrony wydaje ogromne pieniądze na zbrojenia

niezależny dziennik polityczny

Święto Niepodległości, obchodzone 11 listopada, upamiętniające odzyskanie przez Polskę niepodległości 1918 roku po 123 latach zaborów, jest ważnym elementem naszej tożsamości narodowej, ale też czasem refleksji nad wyzwaniami, jakie stawia przed Polską sytuacja na świecie. Tych nie brakuje, przez co polski rząd jest zmuszony wydawać ogromne pieniądze na obronność.

  • Po zmianie rządu w grudniu 2023 roku nowe kierownictwo Ministerstwa Obrony Narodowej nie tylko nie zrezygnowało z żadnej umowy, zawartej przez poprzedników, ale do końca 2024 r. zamierza podpisać 150 nowych kontraktów.
  • Większość pieniędzy trafia wciąż do firm zagranicznych, ale duże pieniądze dostają też krajowe spółki zbrojeniowe.
  • Co ważne, MON deklaruje, że zaczyna też zwracać uwagę na korzyści, jakie zawierane kontrakty powinny przynieść polskiej zbrojeniówce.

Niepodległość kojarzy się nam przede wszystkim z Wojskiem Polskim, które jest jej najważniejszym gwarantem. Niedługo minie rok od przejęcia cywilnej kontroli nad armią przez nowe kierownictwo Ministerstwo Obrony Narodowej (MON) w ramach rządu Donalda Tuska.

Z czego możemy być dumni? Czym nowa władza po roku rządów może pochwalić się jeśli chodzi o rozbudowę i modernizację sił zbrojnych, umacnianie naszej obronności, a które decyzje bądź zaniechania gaszą uśmiech na twarzy?

Wojsko jest warte tyle, ile pieniędzy na nie wydano. Ale to tylko część prawdy. Wiele zależy też od tego, jak się te pieniądze wydaje i na co. Czy zakupy robione są chaotycznie, według widzimisię decydentów, z założenia na wyrost, dla osiągnięcia określonego celu propagandowego, czy też kupowane jest po to, by rzeczywiście zwiększyć potencjał bojowy wojska.

Oczywiście zawsze jest tak, że nie wszystkie pieniądze przeznaczone na zbrojenia efektywnie przekładają się na wzrost siły bojowej. Duża część środków jest przeznaczana na finansowanie emerytur byłych żołnierzy i uposażenia odbywających służbę, a także na utrzymanie administracji i instytucji.

Część jest też marnotrawiona. Rzecz w tym, żeby jak najmniej pieniędzy wydawać bez sensu. Takich sytuacji można by wskazać wiele. Chociażby projekty, nad którymi pracowano latami, które pochłonęły duże pieniądze i zamiast do produkcji, trafiły ostatecznie do szuflady albo na półkę.

Jeśli chodzi o wydatki na obronność, to tegoroczny budżet na ten cel, już nazwany rekordowym, wynoszący 118,14 mld zł (do tego zaplanowano 53,5 mld zł z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych), był o 20,69 mld zł (21,2 proc.) większy, niż w 2023 r.

Budżet obronny zaplanowany na 2025 r. jest jeszcze większy, najwyższy w historii. Ma wynieść 186,6 mld zł. w tym ponad 76 mld zł z Funduszu Wsparcia Sil Zbrojnych, ale już dziś wiadomo, że nie uda się zgromadzić tak dużo pieniędzy.

MON nie zrywa kontraktów zbrojeniowych zawartych przez poprzedników

Wysiłek zbrojeniowy Polski mierzony poziomem wydatków zbrojeniowych do całkowitego poziomu produkcji, zwanego produktem krajowym brutto – PKB jest również imponujący. Tegoroczne wydatki stanowią 3,1 proc. PKB, a przyszłoroczne aż 4,7 proc. PKB i będą najwyższe wśród państw NATO, ze Stanami Zjednoczonymi włącznie.

Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz powiedział, że suma wydatków na zbrojenia jest swego rodzaju polisą ubezpieczeniową. Polska może czuć się bezpieczna, bo Polska przekracza zobowiązania państw NATO, które są na poziomie 2 proc. PKB.

Podsumowanie roku, który minął od objęcia stanowiska ministra obrony narodowej przez Władysława Kosiniaka-Kamysza nastąpi w grudniu, w rocznicę utworzenia obecnego rządu, ale wicepremier zaczął je w październiku, w rocznicę zwycięskich wyborów, które dały władzę rządzącej koalicji.

Powiedział, że Polska armia jest w tej chwili trzecią armią NATO pod względem liczebności, wyprzedziliśmy już Francję. W 2025 r. wydamy na obronność rekordowe fundusze. Budujemy dobrze funkcjonującą, zmodernizowaną armię.

Zarzucił poprzedniemu ministrowi obrony zawieranie pośpiesznych kontraktów bez offsetu, nie dostosowując ich do potrzeb polskiego wojska. Jako przykład podał zamówienie samolotów FA-50 jako bojowe, bez rakiet i amunicji.

Deficyt współpracy wyraźnie był też widoczny w relacjach z sojusznikami Polski w Europie, może z wyjątkiem Węgier. Podkreślił, że współpraca z Niemcami, Francją, Wielką Brytanią, Włochami, z innymi państwami jest – obok kluczowych relacji ze Stanami Zjednoczonymi – podstawą bezpieczeństwa.

Opozycja widzi to wszystko zupełnie inaczej. Mariusz Błaszczak, były szef MON, przekonuje na konferencjach, że państwo Donalda Tuska się zawaliło, nowy rząd będzie oszczędzał na armii, zrezygnuje z zawartych kontraktów, nie kupi tysiąca czołgów, jak chciał PiS.

Kosiniak-Kamysz w mocnych słowach odniósł się do tego rodzaju wypowiedzi Mariusza Błaszczaka na temat armii.

– Niektórzy mówili, że będziemy likwidować, zwijać armię, zmniejszać jej liczebność, zmniejszać wydatki. Niektórzy dzisiaj jeszcze próbują to mówić. Ordynarnie kłamią – powiedział szef MON.

Wicepremier podkreślił również, że obecna władza nie chce zrywać kontraktów zawartych przez poprzedników, lecz mimo trudności doprowadzić do ich realizacji. Był plan, że dopiero drugie pół z tysiąca zamówionych przez Polskę czołgów K2 będzie polonizowana i produkowana w Polsce, a obecny rząd, jego zdaniem, to przyśpieszył.

Jak powiedział szef MON już teraz, w kolejnej transzy, na drugie 180 czołgów, którą umowę chce podpisać MON jeszcze w tym roku, 1/3 z nich ma być już spolonizowana.

Dotąd brakowało środków na infrastrukturę dla nowego sprzętu

– W 2023 r. ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak podpisał umowę wykonawczą na dostawę koreańskich armatohaubic K-9 warunkowo, bez pieniędzy. Tak się działo bardzo często. Wiele umów podpisywano propagandowo, bez konsultacji ze Sztabem Generalnym Wojska Polskiego, a inne były podpisywane bez wyobraźni w kwestiach infrastrukturalnych czy przeszkolenia wojsk – podsumował zakupy byłego szefa MON Paweł Bejda, obecny wiceminister obrony.

Czołgi są nam rzeczywiście potrzebne. Po oddaniu Ukrainie być może nawet około 380 czołgów T-72 i PT -91, uzupełnienie broni pancernej nowocześniejszymi czołgami stało się koniecznością, zwłaszcza, jeśli marzymy o ty, by mieć największą armię pancerną w Europie. Otwartą kwestią pozostaje to, ile ich obecnie potrzebujemy.

Przy okazji obecne kierownictwo MON zarzuciło też poprzednikom niedoszacowanie podpisanych kontraktów zbrojeniowych, zawartych za około pół biliona zł. Podkreślono, że to gigantyczna dziura, którą nazwano „dziurą Błaszczaka”, nad zasypaniem której pracuje obecne kierownictwo, m.in. poprzez zwiększanie budżetu na obronność.

Według Kosiniaka-Kamysza, poprzedni minister obrony nie zabezpieczył też odpowiednich środków. Brakuje 46 mld zł na infrastrukturę dla nowego sprzętu, m.in. na hangary dla samolotów czy odpowiednie wyposażenie dla zakupionych samolotów FA-50.

Nie wynegocjowano żadnego offsetu, nie zadbano o szkolenia załóg i personelu technicznego.

Kosiniak-Kamysz poinformował, że od 13 grudnia 2023 r., od czasu utworzenia nowego rządu, zostało zawartych około 100 umów wraz z aneksami i opcjami o wartości około 120 mld zł, z czego znaczną część realizuje polski przemysł zbrojeniowy. Zapowiedział, że do końca roku zawartych będzie około 150 umów, wśród nich umowa na amunicję do czołgów Abrams.

Tylko w pierwszym miesiącu rządów było to 8 umów o wartości 19 mld, z czego aż 18 mld zł trafi do polskich zakładów zbrojeniowych, PGZ i innych podmiotów zbrojeniowych. Od połowy grudnia, czyli momentu sformułowania rządu, resort obrony podpisał już kilkanaście umów na dostawę sprzętu wojskowego. Ich łączna wartość to ponad 30 mld zł.

Zakupy uzbrojenia w Korei Południowej i USA są kontynuowane

Wśród nich jest m.in. umowa podpisana w lutym tego roku na pozyskanie zintegrowanego systemu dowodzenia obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową IBCS dla sześciu baterii drugiej fazy programu Wisła oraz 23 zestawów dla programu Narew. Przewidziano tam wkład polskich producentów.

Umowę wyceniono na 2,53 mld dol. netto (około 10 mld zł). Realizacja kontraktu jest zaplanowana na lata 2024-2031. Podczas kwietniowej wizyty wiceministra obrony narodowej Pawła Bejdy w Korei Południowej, która stała się jednym z naszych kluczowych partnerów, podpisano umowę na dostawę 72 modułów wyrzutni rakietowych HOMAR-K, jak nazywa się południowokoreańskie wyrzutni K239 Chunmoo.

Za moduły Chunmoo zapłacimy, według koreańskiego koncernu Hanwha, 1,64 mld dol. (ponad 6 mld zł). Do tego pozyskamy kilka tysięcy kierowanych pocisków rakietowych. Ale niektóre z nich będziemy produkować w kraju.

Podczas XXXII Międzynarodowego Salonu Przemysłu Obronnego MSPO 2024 w Targach Kielce, Grupa WB i Hanwha Aerospace podpisały porozumienie MoU (Memorandum of Understanding), dotyczące lokalnej produkcji kierowanych pocisków rakietowych do wyrzutni Homar-K.

Na początku października tego roku, podczas kolejnej wizyty polskiej delegacji ministerstwa obrony w Korei Południowej Grupa WB podpisała z koreańską spółką Hanwha Aerospace umowę wykonawczą dotyczącą szczegółowych ustaleń do utworzenia i funkcjonowania spółki joint venture.

Zadaniem nowego podmiotu ma być wspólny rozwój i produkcja pocisków rakietowych na terenie Polski. Amunicja będzie przeznaczona do wyrzutni rakietowych używanych przez Siły Zbrojne RP, jak np. do wyrzutni artylerii rakietowej WR-40 Langusta.

Podpisaliśmy też umowę na pozyskanie 96 śmigłowców uderzeniowych AH64 Apache, z rakietami i wyposażeniem techniczno-logistycznym za około 40 mld zł , ale dopiero po podpisaniu dwóch umów offsetowych przez Amerykanów, czego długo nie chcieli. Zakontraktowaliśmy też modernizację samolotów F-16 za co zapłacimy 7,3 mld dol. (około 30 mld zł).

Przypomnijmy, że zakup 48 nowych samolotów F-16 w tej wersji to koszt niecałe 4 mld dol. Wojsko podpisało też umowę na 4 aerostaty w programie Barbara za prawie 1 mld dol. (ok. 4 mld zł). W marcu MON zawało też kontrakt na zakup 6 tys. granatników Carl Gustaf M4. Wartość tego kontraktu to 12,9 mld koron szwedzkich netto czyli ponad 6,5 mld zł.

Nie znamy rezultatów audytu jaki przeprowadzono w MON. Informacje utajniono

Za rządów obecnej koalicji od 13 grudnia 2023 roku ma obowiązywać zasada, że 50 proc. pieniędzy przeznaczonych na zakupy sprzętu i uzbrojenia trafi do polskich firm. Do krajowej zbrojeniówki powinny więc popłynąć także duże pieniądze.

Pośród tych najważniejszych jest m.in. umowa z PIT-Radwar na pozyskanie radarów wczesnego wykrywania P-18PL dla przeciwlotniczych zestawów krótkiego zasięgu Narew, podpisana w grudniu 2023 r. Za 24 zestawy wojsko zapłaci ponad 3,1 mld zł.

Zawarto też umowy na pozyskanie kolejnych podwozi specjalnych Jelcz dla wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych Homar, amunicji do artylerii kalibru 155 mm czy wozów dowodzenia dla czołgów M1A2 Abrams i amunicji 120 mm, kolejne parki pontonowe przeznaczone dla wojsk inżynieryjnych.

Wojsko dostanie także do 2028 r. 28 lekkich opancerzonych transporterów rozpoznawczych Kleszcz za 800 mln zł oraz 15 tys. dodatkowych kamizelek kuloodpornych Gryf za 160 mln zł do 2025 r. Jednym z ważnych celów, co podkreśla MON, jest indywidualne wyposażenie żołnierza.

8 października 2024 r. Agencja Uzbrojenia podpisała umowę o wartości 1 mld 320 mln zł na dostarczenie wozów towarzyszących do wyrzutni rakietowych Langusta.

Umów przybywa, mimo że wciąż do końca nie wiadomo czy wszystkie poprzednie zakupowe listy intencyjne zostaną zrealizowane. Zwłaszcza, że Kosiniak-Kamysz nie wspomniał jak dotąd o rezultatach audytu, jaki przeprowadzono w MON, dotyczącego m.in. zasadności zawartych przez poprzedników umów. Informacje te zostały utajnione. Pełnego bilansu otwarcia obecnego kierownictwa MON na razie wciąż więc nie znamy.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów