Czeka nas zwrot inflacyjny. Walka z drożyzną potrwa jednak latami

Niezależny dziennik polityczny

Mimo de facto recesji gospodarczej w Polsce, a z pewnością trwającej od kilku miesięcy recesji konsumenckiej, inflacja bazowa w naszym kraju nieustannie rośnie. Ten wskaźnik, nieuwzględniający cen energii, paliw i żywności, pokazuje wysoką presję na wzrost cen produktów i usług, na które nasze władze mają większy wpływ. Uporczywość inflacji bazowej sugeruje, że nie można przedwcześnie ogłosić triumfu nad drożyzną.

  • Zdaniem ekspertów skokowy wzrost cen energii w dużej mierze jest już odzwierciedlony w inflacji bazowej. Jednak ich zdaniem przestrzeń do obniżenia się tego wskaźnika będzie ograniczona przez dość wysoką dynamikę wynagrodzeń
  • Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego dopiero na koniec 2027 r. główny wskaźnik inflacji (CPI) w Polsce znajdzie się w punktowym celu NBP (2,5 proc.), a średnioroczny dopiero w 2028 r.
  • Nawet projekcje samego NBP wskazują na podwyższoną inflację CPI, także bazową, do 2025 r. włącznie. Ekonomiści oceniają, że przy takich prognozach na razie nie powinno być mowy o obniżkach stóp procentowych

W piątek o godz. 10 poznamy wstępny odczyt inflacji (tzw. flash) za marzec. Publikowane przez Główny Urząd Statystyczny dane będą tym istotniejsze, że mogą stać się punktem zwrotnym na wzrostowej ścieżce cen konsumpcyjnych obrazowanych przez główny wskaźnik inflacji CPI. Średnia sporządzonych przez ekonomistów prognoz wskazuje, że wskaźnik CPI w marcu spadł do 15,9 proc. w ujęciu rocznym z 18,4 proc. (czyli najwyższego poziomu od 26 lat) w lutym.

W ujęciu miesięcznym inflacja CPI w marcu — według prognoz — wzrosła o 1 proc. To wprawdzie mniejsze tempo niż w lutym (1,2 proc.), ale wciąż oznacza zwiększanie średnich cen towarów i usług konsumpcyjnych w ujęciu miesięcznym.

Uporczywie wysoka inflacja bazowa

Ekonomiści powszechnie oczekują, że od marcowego odczytu główny wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych w Polsce będzie spadał (w ujęciu rok do roku). W dużym stopniu będzie to wynikać z faktu, że ceny energii, żywności i paliw — które w 2022 r. napędził głównie atak Rosji na Ukrainę — nie rosną już tak szybko, a dodatkowo dezinflacji w zakresie głównego wskaźnika CPI sprzyjać będzie efekt wysokiej bazy porównawczej sprzed roku. Spadkowi cen towarów sprzyja też wygasanie napięć w globalnych łańcuchach dostaw i obniżenie się cen frachtu do poziomów sprzed pandemii.

— W lutym najprawdopodobniej osiągnęliśmy inflacyjny szczyt. Spodziewamy się, że w marcu dynamika CPI wyniesie około 15,5 proc. rdr., a w kolejnych miesiącach będzie dalej systematycznie zwalniać. Przewidujemy, że pod koniec roku inflacja będzie jednocyfrowa i będzie znajdować się gdzieś w przedziale 8-9 proc. rdr. — mówi Marcin Kujawski, ekonomista BNP Paribas Banku Polska.

— Istotnym ryzykiem dla naszej prognozy są ceny surowców energetycznych, które mogą przesunąć wynik zarówno w górę, jak i w dół. Pewną niewiadomą są także ceny żywności. Choć od połowy ubiegłego roku ceny surowców rolnych na rynkach światowych wyraźnie się obniżyły, to na razie na półkach sklepowych niespecjalnie widać wpływ tego spadku. Spodziewamy się jednak, że na koniec roku ceny żywności rosnąć będą w tempie 8 proc. rocznie, wobec ponad 20-procentowych wzrostów notowanych obecnie – zastrzega Kujawski.

Nieco bardziej optymistyczne prognozy dotyczące głównego wskaźnika inflacji mają eksperci Credit Agricole Banku Polska, którzy wskazali w niedawnym raporcie, że w grudniu tego roku miara CPI spadnie do 7 proc. rdr. (średniorocznie ma wynieść 11,8 proc. w porównaniu do 14,4 proc. w 2022 r.). To efekt m.in. nieco niższego punktu startowego (wcześniej obawiano się, że lutowy szczyt sięgnie około 20 proc.). Spodziewają się takiego obniżenia głównego wskaźnika nawet pomimo oczekiwanego wzrostu cen żywności i napojów bezalkoholowych o 14,6 proc. Ekonomiści Credit Agricole założyli, że poziom detalicznych cen paliw nie ulegnie znaczącym zmianom w najbliższych miesiącach w porównaniu do cen obserwowanych obecnie, co także będzie mieć wpływ na spadek rocznych dynamik CPI.

Problemem jest jednak to, że inflacja bazowa prawdopodobnie na dłużej pozostanie uporczywie wysoka. Według ekspertów Credit Agricole dane o tym wskaźniku sugerują utrzymującą się szeroką i silną presję inflacyjną w polskiej gospodarce. Uważają, że będzie ona stopniowo wygasać, jednak inflacja bazowa w grudniu pozostanie na relatywnie wysokim poziomie (8,5 proc. rdr.).

— Inflacja bazowa również będzie zwalniać, ale skala wyhamowania nie będzie aż tak istotna, jak w przypadku głównego wskaźnika CPI. Sądzimy, że na koniec roku inflacja z wyłączeniem cen energii, paliw i żywności będzie znajdować się tylko nieznacznie poniżej 10 proc. rdr. — mówi Marcin Kujawski z BNP Paribas.

Również ekonomiści PKO BP założyli, że dynamika roczna inflacji bazowej w lutym osiągnęła szczyt, a od kwietnia będzie spadać ze względu na wysoką bazę porównawczą oraz opóźniony efekt spadku realnych dochodów ludności. “Dezinflacja w przypadku inflacji bazowej będzie jednak wolniejsza niż w przypadku inflacji ogółem. Dostrzegamy ryzyko dużej lepkości inflacji bazowej i jej utrwalenia na podwyższonym poziomie, aczkolwiek to ryzyko będzie ograniczane przez recesję w sektorze konsumenckim” — zwrócili uwagę eksperci PKO BP.

Schłodzenie gospodarki będzie sprzyjać. Jednak czy wystarczy?

Inflacja bazowa to wskaźnik cen konsumpcyjnych, który nie uwzględnia w sposób bezpośredni cen energii, paliw i żywności. Z opóźnieniem i w pewnym stopniu wpływ tych drożejących kategorii w inflacji bazowej jednak widać. To skutek “rozlewania się” wzrostu cen po gospodarce. Firmy, odczuwając wzrost swoich kosztów energii, surowców, pracy itp., podnosiły ceny. Przez wiele miesięcy nie napotykały bariery popytowej, bo kondycja konsumentów była bardzo dobra, akceptowali podwyżki cen w sklepach i punktach usług, więc inflacja przyśpieszała. Także ta bazowa. W lutym wzrosła do 12 proc. rdr. z 11,7 proc. w styczniu, rośnie nieprzerwanie od 20 miesięcy. Obecne poziomy są najwyższe, odkąd NBP publikuje te dane po zmianie metodologii. Niepokojącym sygnałem jest też przyśpieszenie inflacji bazowej w ujęciu miesiąc do miesiąca w większym stopniu, niż wynikałoby to z czynników sezonowych.

Sporo uwagi poświęcamy inflacji bazowej, bo ten wskaźniki w większym stopniu pokazuje wzrost cen tych kategorii, na które polska polityka gospodarcza (pieniężna i fiskalna) ma wpływ. Ceny energii, paliw i żywności w dużej mierze są bowiem kształtowane na światowych rynkach. Inflacja bazowa jest wyrazem siły popytu krajowego, zdolności firm do przerzucania wyższych kosztów na klientów i rozlewania się inflacji po gospodarce. Ekonomiści od dawna przestrzegają, że nie można dać się zwieść spadającemu głównemu wskaźnikowi inflacji (CPI), bo bazowa nadal może być wysoka (ten temat piszemy tutaj).

Niektórzy ekonomiści prognozują, że w marcu inflacja bazowa była podobna jak w lutym. Analitycy Banku Millennium szacują, że nieznacznie obniżyła się (do 11,8 proc.). “W kolejnych miesiącach spadek inflacji bazowej także zapewne będzie bardzo powolny w związku z dalszymi przerzucaniem przez firmy kosztów (w tym pracy) na ceny dla konsumentów i dalsze próby utrzymania marż” — napisali.

W jakim stopniu wzrosty cen energii, paliw i żywności zostały już odzwierciedlone w inflacji bazowej? — O ile wydaje się, że szok płynący ze wzrostu cen energii w dużej mierze jest już odzwierciedlony w inflacji bazowej, to sądzimy, że przestrzeń do obniżenia się tego wskaźnika będzie ograniczona przez stosunkowo wysoką dynamikę wynagrodzeń. W drugiej połowie 2022 r. jednostkowe koszty pracy w polskiej gospodarce rosły w tempie przekraczającym 13 proc. rdr. i będzie to czynnik powodujący, że inflacja bazowa będzie “lepka” — ocenia Marcin Kujawski.

Większego spadku inflacji bazowej eksperci BNP Paribas spodziewają się dopiero w 2024 r., kiedy relatywnie niska tegoroczna konsumpcja gospodarstw domowych powinna w większym stopniu przełożyć się na ograniczenie tempa wzrostu cen.

Wysoka presja na wzrost wynagrodzeń może pchać inflację w górę

Przypomnijmy, że ostatnie dane dotyczące sprzedaży detalicznej były bardzo słabe, a już wcześniej ekonomiści sygnalizowali, że w konsumpcji mamy do czynienia w Polsce z recesją. To dobra wiadomość w kontekście dławienia inflacji. W lutym 2023 r. sprzedaż detaliczna (w cenach stałych, czyli skorygowana o inflację) spadła rok do roku o 5 proc., a w porównaniu do stycznia o 3,6 proc.

— Po zachowaniu gospodarstw domowych ewidentnie widać negatywny wpływ ujemnej realnej dynamiki wynagrodzeń. W pierwszym kwartale dynamika PKB zapewne przybierze wartość poniżej 1 proc. rdr., a konsumpcja skurczy się mocniej niż o 2 proc. rdr. Można zatem powiedzieć, że presja popytowa na ceny właśnie w tym momencie może być najsłabsza — wskazuje Bartosz Sawicki, analityk serwisu Cinkciarz.pl. To mogą być warunki, które sprzyjałyby spadkowi inflacji bazowej. Pytanie brzmi, jak długo potrwają.

Ocenia, że papierkiem lakmusowym wskazującym na tempo i perspektywy dezinflacji, może być dynamika cen usług. Duże znaczenie będą mieć też płace, które w ujęciu nominalnym nadal rosną dość szybko (w lutym średnie wynagrodzenie urosło rok do roku o 13,6 proc. i dynamika w tym zakresie wciąż jest wysoka, hamuje nieznacznie).

Jednak dobre warunki — z perspektywy walki z inflacją — mogą nie potrwać długo. — Już w drugim kwartale wzrost płac może znów przegonić zwiększanie się cen, co będzie sprzyjać stopniowej odbudowie konsumpcji. Wychodzenie zarówno polskiej, jak i europejskiej gospodarki z dołka oraz mocne rynki pracy nie będą sprzyjać wygasaniu inflacji bazowej. Przez najbliższe pół roku jej dynamika wciąż powinna przyjmować wartości dwucyfrowe. Później nieco wyhamuje, ale w grudniu wciąż może przekraczać 8 proc. rdr. – mówi ekspert Cinkciarza.

W 2022 r. dobra kondycja konsumentów (wysoki wzrost płac i zgromadzone w pandemii oszczędności) pozwalały firmom dość gładko przerzucać wzrost kosztów. Najnowsze dane GUS, obrazujące wyniki przedsiębiorstw niefinansowych w Polsce, pokazały, że idzie to nieco trudniej. W IV kwartale 2022 r. znowu kurczyły się marże firm. To drugi z rzędu kwartalny spadek rentowności, co może sugerować, że przedsiębiorcom coraz trudniej przenosić wzrost kosztów na klientów końcowych. To byłby dobry sygnał w kontekście walki z inflacją. Pytanie o skalę tego zjawiska i to, jak długo będzie kontynuowane. Obecna rentowność obrotów netto (4,2 proc. w IV kwartale 2022 r.) i tak jest wyższa niż w latach 2017-2020.

Źródło: businessinsider.com.pl

 

Więcej postów