Banki pod ścianą. Mają dziewięć miesięcy na pożyczenie kilkunastu miliardów

Niezależny dziennik polityczny

Banki muszą znaleźć chętnych na ryzykowne papiery dłużne, by spełnić unijne wymogi. Są na początku drogi, a zegar tyka coraz głośniej. Sytuacja mocno się skomplikowała i pożyczenie kilkunastu miliardów złotych od zagranicznych inwestorów będzie nie lada wyzwaniem.

Banki mają kolejny problem. Według luźnych szacunków w tym roku muszą pozyskać łącznie ponad 20 mld zł, by spełnić wymogi kapitałowe MREL (o czym więcej piszemy w dalszej części tekstu). Muszą to zrobić mimo wysokich współczynników kapitałowych.

– Papiery dłużne opiewające na część tej kwoty już wyemitowano. Bankom wciąż jednak brakuje ok. 80 proc. wymaganej kwoty. W bieżących warunkach rynkowych będzie trudniej osiągnąć cel. Na pewno koszt będzie znacznie wyższy niż jeszcze miesiąc temu. Wszyscy liczą na to, że sytuacja się uspokoi – mówi money.pl Łukasz Jańczak, analityk Erste Securities.

Wymogi MREL. Dlaczego to takie ważne?

Obligacje kapitałowe pod wymogi MREL (w tłumaczeniu na polski: minimalne wymogi w zakresie funduszy własnych i zobowiązań kwalifikowalnych) mają zapewnić bankom poduszkę bezpieczeństwa na wypadek, gdyby spotkały je problemy płynnościowe i zagrażało im bankructwo. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że są to pieniądze na czarną godzinę. W praktyce chodzi o to, by przenieść ciężar ratowania upadających instytucji finansowych z barków państwa, czyli wszystkich podatników, na barki akcjonariuszy.

Wymogi kapitałowe wyśrubowały instytucje wspólnotowe na kanwie kryzysu finansowego z 2008 r. Do polskiego prawa przepisy implementowano z poślizgiem w porównaniu z innymi krajami – obowiązują od 2018 r. Następnie z emisją obligacji kapitałowych zwlekały same banki. Nie umknęło to uwadze Mikołaja Raczyńskiego, eksperta inwestycyjnego.

„Polskie banki zwlekały z emisjami pod MREL i teraz trafią na najgorszy moment” – tweetował.

Od przyszłego roku banki będę musiały spełniać w całości wymogi kapitałowe MREL. Docelowe poziomy dla poszczególnych banków (nie muszą upubliczniać tych informacji) określa Bankowy Fundusz Gwarancyjny (BFG), który wczoraj jasno zakomunikował swoje oczekiwania względem sektora.

Fundusz oczekuje, że polskie banki spełnią wymogi MREL w unijnym terminie, tj. do końca 2023 r. zgodnie z wymogiem ustawowym – głosi komunikat BFG.

NBP patrzy bankom na ręce

Uwagę na problem zwrócił prezes Narodowego Banku Polskiego prof. Adam Glapiński w liście skierowanym pod adresem sektora, który odczytano podczas Forum Bankowego w ubiegłym tygodniu. Szef banku centralnego sygnalizował, że jedynym z większych wyzwań jest konieczność spełnienia wymogów MREL.

Nikt nie ma co do tego wątpliwości. Według Michała Sobolewskiego, analityka Domu Maklerskiego Banku Ochrony Środowiska (BOŚ), znalezienie chętnych na tego typu papiery dłużne wśród inwestorów instytucjonalnych będzie wyzwaniem w obecnych warunkach rynkowych. W rozmowie z money.pl tłumaczy, że nasz rynek obligacji jest zbyt płytki, a ponadto obserwujemy odpływ kapitałów z funduszy obligacyjnych, dlatego banki nie będą miały innego wyjścia, jak zwrócić się z ofertą do funduszy zagranicznych.

– W tym momencie, gdy kilka zagranicznych banków doświadczyło kryzysu zaufania i zostało zamkniętych bądź przejętych, tak jak szwajcarski bank Credit Suisse, emisja ryzykownych obligacji byłaby bardzo kosztowana dla banków. Bank musiałaby zaoferować na tyle atrakcyjne warunki, by ktokolwiek zechciał wziąć na siebie ryzyko utraty zainwestowanych pieniędzy, bo w momencie uruchomienia procesu ratowania banku takie obligacje byłyby umarzane lub konwertowane na akcje, a przecież te, gdy spółka ma problemy, zwykle tracą na wartości – wyjaśnia Michał Sobolewski.

Do sprawy odniósł się też Kamil Sobolewski, główny ekonomista Pracodawców RP.

„Trwa recesja (dwa kolejne kwartały spadku PKB), ale płace zasuwają +13,6% (konsensus oczekiwań +12%). Stagflacja. Turbulentne otoczenie. Uzależnienie finansowania rządu i sektora bankowego (MREL) od rynków zagranicznych. Miłego dnia” – tweetował.

Banki w prawdzie ruszyły z obligacjami kapitałowymi na otwarty rynek wraz z początkiem tego roku, czyli przed trzęsieniem ziemi w globalnym sektorze bankowym – wcześniej emitowały je w ramach swoich grup kapitałowych. PKO Bank Polski niedawno poinformował o sprzedaży obligacji o wartości ok. 3,5 mld zł. W tym roku planuje kolejne emisje, może przeprowadzi dwie o równowartości ok. 4,7 mld zł. Alior planuje w tym roku pozyskać 1 mld zł, a Pekao ok. 7 mld zł.

Banki na łasce zagranicznych inwestorów

Czy im się to uda?

W tym momencie rynek jest zamrożony. Zobaczymy, co będzie za trzy miesiące. Nie martwiłbym się tym na zapas. W poprzednich latach regulator, widząc, że żaden bank nie był w stanie wyemitować obligacji ze względu na turbulencje gospodarcze, odraczał termin – ocenia analityk DM BOŚ.

Problem w tym, że w tym roku się na to nie zapowiada. Z próbą o komentarz zwróciliśmy się również do biura prasowego BFG. Zapytaliśmy, co, jeśli polskie banki nie będą w stanie spełnić wymogów MREL w ustalonym terminie i jak BFG zapatruje się na tę sytuację? Odmówiono odpowiedzi na nasze pytania.

Źródło: money.pl

Więcej postów