– Banki centralne dostały ciężki łomot na wyniku finansowym w 2022 r. – piszą ekonomiści banku Pekao, wskazując na wielomiliardowe straty m.in. amerykańskiego Fed-u czy Szwajcarskiego Banku Narodowego. Co z NBP? Zapewne też dołączy do grona banków ze stratą. – Choć meandry jego sprawozdawczości finansowej są dla nas zbyt skomplikowane, byśmy odważyli się na jakąkolwiek prognozę – zastrzegają analitycy.
Bank centralny Szwajcarii zaraportował w 2022 r. stratę w wysokości 132 mld franków szwajcarskich, Australii blisko 37 mld dolarów australijskich, Bank Anglii 133 mld funtów, a amerykański Fed 22 mld dolarów w czwartym kwartale – zauważają ekonomiści banku Pekao, nazywając to „ciężkim łomotem”.
Wielkie straty banków centralnych. Co to oznacza? Znikome konsekwencje
Kwoty strat są absolutnie niebotyczne. Przykładowo, 132 mld franków strat Szwajcarskiego Banku Narodowego to 18 proc. PKB kraju. Tylko – co z tego?
Jak dają do zrozumienia ekonomiści Pekao, to zdecydowanie nie powód do paniki. Wyjaśniają, że banki centralne są instytucjami non-profit, a ich głównym zadaniem jest utrzymanie inflacji na niskim poziomie oraz stabilizacja waluty i systemu finansowego.
Przynoszenie zysków dla budżetu państwa to w ich przypadku jedynie dodatkowy benefit. Przynoszenie strat przez banki centralne nie niesie zaś za sobą praktycznie żadnych negatywnych konsekwencji. Nie muszą one martwić się o płynność, ponieważ same ją tworzą (we własnej walucie oczywiście). Nie muszą nawet martwić się o wypłacalność, gdyż historia zna przypadki banków centralnych działających skutecznie przy zerowych lub ujemnych kapitałach własnych
– tłumaczą ekonomiści Pekao w swojej analizie. Dodają, że straty banków centralnych nie świadczą o błędach w prowadzonej polityce. – Wprawdzie chroniczne przynoszenie strat przez bank centralny jest traktowane jako niedojrzałości systemu rynkowego w danym kraju, ale stratom, z jakimi obecnie mamy do czynienia, daleko do chroniczności – zauważają.
Skąd w ogóle tak gigantyczne straty banków centralnych w 2022 r.? Jak wyjaśniają ekonomiści Pekao, to przede wszystkim efekt… wzrostu stóp procentowych. Po stronie aktywów mają obligacje skarbowe (skupowane od banków komercyjnych po kryzysie 2008 r. i po wybuchu pandemii koronawirusa) – to długie (czas do wykupu) papiery o stałym oprocentowaniu. Z kolei w pasywach są depozyty banków komercyjnych, oprocentowane stopą depozytową (a ta wszak była podnoszona).
Z jednej strony więc wzrosły bankom centralnym koszty finansowania. A dochodowość aktywów pozostała taka sama (wyceny rynkowe obligacji skarbowych nawet spadły). Trudno w takiej sytuacji nie odnotować straty finansowej
– piszą ekonomiści Pekao.
Co z zyskiem NBP?
Do tego grona [banków centralnych ze stratą w 2022 r. – red.] dołączy najpewniej NBP, choć meandry jego sprawozdawczości finansowej są dla nas zbyt skomplikowane, byśmy odważyli się na jakąkolwiek prognozę
– piszą ekonomiści Pekao.
W ostatnich latach NBP wykazywał wielomiliardowe zyski. Te w zdecydowanej większości (95 proc.) zasilały budżet państwa. W 2020 r. NBP wpłacił do państwowej kasy ok. 7,4 mld zł, w 2021 r. 8,9 mld zł, a w 2022 r. rekordowe ponad 10,4 mld zł. Gwoli ścisłości, w 2022 r. do budżetu centralnego trafiło nieco ponad 0,8 mld zł, zaś blisko 9,6 mld zł zostało przelane do pozabudżetowego Funduszu Przeciwdziałania COVID-19 w państwowym Banku Gospodarstwa Krajowego.
Łącznie w ciągu ostatniej dekady NBP przekazał finansom publicznym zysk w wysokości ponad 48 mld zł, a od 2010 r. w kwocie ok. 67 mld zł. W tym czasie „tylko” cztery razy nie zanotował zysku – w latach 2014-2015 oraz 2018-2019.
W budżecie na 2023 r. nie zaplanowano wpływów z zysku NBP (choć oczywiście gdyby się pojawiły, to rząd by się na pewno bardzo ucieszył). Co ważne, od tego roku ewentualny zysk NBP idzie nie bezpośrednio do budżetu państwa, ale do Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych w BGK (czyli części sektora finansów publicznych, ale jednak formalnie nie bezpośrednio do budżetu centralnego).
Źródło: next.gazeta.pl