Już za kilka lat wszystkie nowe budynki w UE mają być zeroemisyjne, a pozostałe czeka modernizacja. W połowie marca odbędzie się w tej sprawie ważne głosowanie w europejskim parlamencie. Jeżeli te zmiany zostaną przyjęte, Europę czeka fala termomodernizacji. Wiemy, jakie jest stanowisko polskiego rządu w tej sprawie.
Na początku lutego, podczas głosowania nad zmianą tzw. dyrektywy EPBD dotyczącej budynków, Komisja Europejska wstępnie zadecydowała, że od 2026 roku wszystkie nowe budynki publiczne będą zeroemisyjne, a wszystkie pozostałe od 2028 r.
Teraz te propozycje trafią pod obrady Parlamentu Europejskiego 13 marca. Jeśli wejdą w życie, zainicjują wielką falę renowacji w UE. Dla właścicieli nieruchomości oznacza to nowe obowiązki i koszty.
Komisja Europejska chce ujednolicić klasyfikację energetyczną budynków
W tym kontekście trzeba przypomnieć, że KE przyjęła w 2021 r. pakiet propozycji “Fit for 55”, który zakłada ograniczenie emisji w UE o co najmniej 55 proc. do 2030 roku.
Kluczem do realizacji tego celu jest nowelizacja tzw. dyrektywy budynkowej, czyli dyrektywy w sprawie charakterystyki energetycznej budynków, nazywanej dyrektywą EPBD (Energy Performance of Buildings Directive). Jej zmiana nałoży na państwa UE obowiązek wdrożenia i unifikacji klas energetycznych budynków. W praktyce decyzje w sprawie ostatecznego kształtu tej nowelizacji mają zapaść do połowy tego roku.
Obecnie w większości państw UE funkcjonuje system klas energetycznych budynków oparty na oznaczeniach od A do G. W tym wypadku A oznacza najwyższą klasę energetyczną, G najniższą. Jednak ze względu na różne metodologie obliczeń zużycia energii, pojawiają się różnice w poszczególnych państwach UE.
Teraz KE chce ujednolicić te przepisy. Chodzi głównie o realny wpływ na poprawę efektywności energetycznej budynków we wszystkich państwach.
Każdy kraj UE będzie przygotowywał plany renowacji budynków
Jeżeli Parlament Europejski przegłosuje te propozycje, wówczas nałoży to na kraje UE nowe obowiązki. Każdy kraj UE zostanie m.in. zobowiązany do przygotowania tzw. krajowych planów renowacji na lata 2030, 2040 i 2050, dla wszystkich rodzajów budynków.
Dodatkowo każde państwo będzie musiało m.in. sklasyfikować co najmniej 15 proc. najbardziej energochłonnych budynków z najniższej klasy energetycznej, czyli G.
Dojdzie do tego konieczność przeprowadzenia modernizacji budynków z najniższych klas energetycznych najpóźniej do 2030 r. Kolejnym krokiem w każdym państwie UE, ma być eliminacja tzw. wampirów energetycznych, czyli najbardziej energochłonnych budynków.
Pojawi się system specjalnych paszportów dla budynków
KE proponuje też, aby ważność każdego świadectwa energetycznego uległa skróceniu, w przypadku klas D-G z 10 do 5 lat. Jednocześnie procedura aktualizacji świadectw energetycznych zostałaby uproszczona i wydawana w formie cyfrowej.
Do końca 2024 roku pojawiłby się także system specjalnych paszportów dla budynków poddawanych renowacji. Dokument zawierałby plany renowacji – niezbędne, aby do 2050 r. przekształcić je w obiekty o zerowej emisji.
Z kolei posiadanie świadectwa energetycznego będzie obowiązkowe w wypadku sprzedaży nieruchomości lub jej wynajmu. Przypomnijmy, że od kwietnia tego roku każdy, kto będzie chciał dać ogłoszenie o sprzedaży nieruchomości w Polsce, będzie musiał wykazać się świadectwem energetycznym.
Dodatkowo każdy nowy budynek od końca 2026 roku musiałby mieć zainstalowane panele fotowoltaiczne. Obejmowałoby to wszystkie nowe budynki publiczne i komercyjne i mieszkalne.
KE chce także, aby od 2027 roku nie można było uzyskać dofinansowania na zakup kotłów na paliwa kopalne.
Ministerstwo rozwoju odpowiada ws. pomysłów UE dot. budynków
Na razie nie są to wiążące pomysły, ale będą podstawą do negocjacji pomiędzy Radą UE a Parlamentem Europejskim.
Zapytaliśmy przedstawicieli rządu, jakie jest stanowisko Polski w tej sprawie. Na nasze pytania odpowiedział resort rozwoju. Ministerstwo przyznało, że nowelizacja dyrektywy będzie w marcu przedmiotem tzw. trilogów, czyli negocjacji z udziałem przedstawicieli Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego i Rady.
Resort dodaje jednocześnie, że projekt “zawiera szereg zmian i wyzwań stawianych przed właścicielami budynków”. W przypadku nowych budynków będzie to m.in. obowiązek wyposażenia ich w panele fotowoltaiczne i instalacje do ładowania elektrycznych aut.
“W kontekście istniejących budynków, kluczowym wyzwaniem będzie docelowa modernizacja istniejącego zasobu budowlanego, w świetle projektu dyrektywy, można użyć słowa “przymusowa” – napisał resort.
Jednocześnie, według ministerstwa, oszacowanie skutków finansowych nowelizacji dyrektywy będzie trudne lub wręcz niemożliwe:
“Na ostateczną ocenę tych skutków, wpłyną: skala oraz założone tempo prac (im wyższe, tym wyższe ryzyko wzrostu cen realizacji) oraz ceny nośników energii (im wyższe, tym zakładany zwrot inwestycji powinien być krótszy). Co oczywiste, pomijając standard energetyczny (…) koszty będą dyktowane przez rynek, w szczególności rynek lokalny (dostępność wyrobów budowlanych oraz samych firm modernizacyjnych”.
Dodaje, że Polska “choć zgadza się z Komisją Europejską co do kluczowego znaczenia szeroko rozumianej efektywności energetycznej, to jednocześnie uważa, że za tymi działaniami (…) muszą stać dotychczasowe filary dyrektywy, czyli opłacalność ekonomiczna i wykonalność techniczna”.
Jednocześnie ministerstwo rozwoju pracuje obecnie nad przepisami, które wychodzą naprzeciw propozycjom UE. Zgodnie z nimi, każdy budynek w Polsce będzie musiał posiadać dokument, w którym znajdzie się świadectwo energetyczne nieruchomości i informacja, do jakiej klasy energetycznej należy.
Resort rozwoju chce, aby system wszedł w życie już w 2024 r. Nie będzie to proste, bo zmiana przepisów wiąże się z nową metodyką wyznaczania charakterystyki energetycznej, co musi m.in. uwzględniać wszystkie stosowane w Polsce technologie.
“Polska powinna już szykować ambitne programy renowacji budynków”
Propozycje KE, związane z nowelizacją dyrektywy EPBD, wzbudzają spore kontrowersje w UE. Pomysł krytykują m.in. włoskie media, które donoszą, że z powodu przymusowych termomodernizacji domów zadłużenie wielu gospodarstw domowych wzrośnie.
Zwolennicy tych rozwiązań zwracają jednak uwagę na wiele korzyści. — Mamy wiele pracy do wykonania, a czas ucieka. Skala wyzwań jest ogromna, ale fala renowacji prowadzić będzie do inwestycji, które zapewnią m.in. zdrowsze i oszczędniejsze domy — mówi Paweł Wróbel, ekspert ds. regulacji UE w PORT PC.
Z kolei Joanna Flisowska, ekspertka Instytutu Reform uważa, że Polska powinna szykować ambitne programy renowacji budynków, także skierowane do osób bez zdolności kredytowej, bo jak przypomina, w 2027 r. wchodzi w życie system ETS2 dla budynków.
ETS2 to nowy, równoległy system handlu uprawnieniami do emisji gazów cieplarnianych, który będzie nieodłącznym elementem energetycznej transformacji UE.
Do tej pory obejmował on wytwórców energii elektrycznej i ciepła oraz przemysł. W 2021 roku, w ramach Fit for 55, KE zaproponowała objęcie nim także emisji z transportu i budownictwa. Nazwano go wówczas ETS2. Nowy system zacznie działać w 2027 lub 2028 r.
“Polska cały czas uzyskuje dochody ze sprzedaży uprawnień w systemie ETS”
Z danych Instytutu Reform wynika tymczasem, że proponowane przez UE cele oznaczają, iż do 2030 roku trzeba będzie poprawić w Polsce standard energetyczny 840 tys. budynków jednorodzinnych. Skąd wziąć na to pieniądze? Komentuje to Aleksandr Śniegocki, prezes Instytutu Reform:
–Poza środkami z KPO mamy “standardowe” środki z polityki spójności, dostępne w ramach programów w perspektywie do 2027. Polska cały czas uzyskuje też dochody ze sprzedaży uprawnień w systemie ETS, a w drugiej połowie dekady zacznie sprzedawać uprawnienia w ramach ETS2 i dostanie środki ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. Mówimy więc o kwotach idących w dziesiątki miliardów złotych rocznie.
Tymczasem w praktyce koszt fali renowacji i wprowadzenia systemu ETS2 może być bardzo kosztowny. Ze wstępnej analizy Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że wprowadzenie ETS2 dla transportu i budynków mieszkalnych wiązałoby się z zadłużeniem dla gospodarstw domowych w krajach UE na poziomie 1,112 biliona euro w latach 2025-2040.
– Do nadchodzącej fali modernizacji należy podejść systemowo. Tym, co budzi moje wątpliwości, jest ewentualny przymus, związany z koniecznością wprowadzenia tych zmian i trudność w oszacowaniu kosztów – mówi Kamil Sobolewski, ekspert Pracodawców RP.
Zwraca też uwagę, że np. dla osób z tzw. klasy średniej przewidziane są z reguły niższe dopłaty. W takim wypadku obciążenia dla tych grup będą większe. – Zakładając zgodę na te zmiany polskich elit, pojawia się pytanie – jak w tym wypadku negocjowaliśmy i co dostaliśmy w zamian – podkreśla.
Źródło: money.pl