Wysokie stopy i inflacja zbierają żniwo. Rosną problemy ze spłatą rat wszystkich produktów kredytowych

Niezależny dziennik polityczny

Wskaźnik spłacalności hipotek jest na najgorszym poziomie od ośmiu lat. I to pomimo programów pomocowych takich jak wakacje kredytowe czy Fundusz Wsparcia Kredytobiorców. Stopy procentowe jeszcze pozostaną wysokie co najmniej przez kilka miesięcy, a może nawet ponad rok. Przed kredytobiorcami trudne zadanie nie tylko w przypadku hipotek.

  • Obliczane przez Biuro Informacji Kredytowej wskaźniki spłacalności różnych rodzajów kredytów są na najgorszych poziomach od 2015 r.
  • Spłacalność hipotek, najważniejszego dla klientów produktu kredytowego, pogarsza się w dużej mierze z powodów prawnych dotyczących franków
  • Zdaniem BIK poziom pogorszenia wskaźników nie jest na razie na tyle wysoki, aby budzić istotne obawy co do jakości portfela kredytów

Wielki wzrost stóp procentowych w Polsce, o blisko 7 pkt proc. w zaledwie rok, do poziomów najwyższych od dwóch dekad, przełożył się na większe raty płacone przez kredytobiorców. Dotyczy to wszystkich tych kredytów, które mają zmienne oprocentowanie oparte na stawce WIBOR. W połączeniu z wysoką inflacją, która jest przyczyną podwyżek stóp i oznacza wzrost kosztów utrzymania, negatywnie odbija się to na sytuacji finansowej klientów. To z kolei znajduje już odzwierciedlenie w danych.

Ponad połowa pensji na spłatę raty

Biuro Informacji Kredytowej prowadzi monitoring spłacalności kredytów konsumpcyjnych (gotówkowych i ratalnych) oraz mieszkaniowych oparte na tzw. indeksach jakości. Pełnią one funkcję systemu wczesnego ostrzegania i pokazują, jak zmienia się w czasie spłacalność poszczególnych kategorii kredytów. Najważniejsze w tym zakresie są hipoteki, bo to największe pod względem wartości zobowiązania finansowe, które klienci starają się spłacać, nawet poświęcając np. raty innych kredytów czy mocno ograniczając wydatki. Jeśli klient ma już problem ze spłacaniem rat hipotek, to znaczy, że jego problemy finansowe są już poważne.

Miesięczny odczyt indeksu jakości portfela kredytów mieszkaniowych w styczniu 2023 r. wyniósł 1,46 proc. Rok do roku oznacza to wzrost o 0,91 pkt proc., co oznacza pogorszenie spłacalności. Obecne poziomy są najwyższe od początku 2015 r. Niepokojące może być to, że odczyt indeksu w styczniu wyraźnie wzrósł w porównaniu do grudnia 2022 r., gdy wynosił 1 proc. i lekko się obniżył w porównaniu do odczytów z listopada i października 2022 r. Więcej na temat poprzednich odczytów wskaźnika spłacalności kredytów mieszkaniowych, obliczanego przez BIK.

To wskazuje na rosnące problemy Polaków ze spłatą hipotek i to pomimo że mają do dyspozycji Fundusz Wsparcia Kredytobiorców oraz tzw. wakacje kredytowe, czyli możliwość zawieszenia czterech rat kredytów w 2022 r. i czterech w 2023 r. To popularny program, którym objętych zostało około 1,05 mln umów kredytów mieszkaniowych o wartości 262,5 mld zł. Istotne jest jednak to, że w bieżącym roku zawieszenie płatności rat przypadać będzie już tylko raz na kwartał, a stawki WIBOR — mimo lekkiego spadku w ostatnich miesiącach — są wciąż wysokie i oscylują w okolicy 7 proc.

— Wartość indeksu jakości kredytów mieszkaniowych sukcesywnie pogarsza się, tzn. indeks rośnie. W 2022 r. zakładałem, że negatywny efekt pogarszania jakości zostanie ograniczony przez powszechne korzystanie z moratoriów kredytowych. Jednak partycypacja w moratoriach kredytowych nie wystarczyła, aby w pełni wyhamować wzrost „szkodowości” złotowych hipotek. Nie można również abstrahować od kredytów walutowych — mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Grupy BIK.

Z jego wypowiedzi wynika, że za gros pogorszenia indeksu jakości hipotek odpowiadają kredyty walutowe. To nie powinno dziwić, zobowiązania te nie zostały bowiem objęte wakacjami kredytowymi, a kursy walut (głównie dotyczy to franka) w 2022 r. urosły, w górę poszły też stopy procentowe w Szwajcarii i strefie euro. Na koniec ubiegłego roku wartość hipotek we frankach sięgała 86 mld zł, w euro około 20 mld zł (dla porównania złotowych kredytów tego typu było 395 mld zł).

— Widzimy w bazie BIK, że wzrost „szkodowości” dotyczy w większości kredytów udzielonych we franku szwajcarskim. W ich przypadku na utrzymaniu jakości zaważył nowy rodzaj ryzyka — nazwałem go prawnym. Przyczyną tego zjawiska może być wstrzymywanie się klientów ze spłatą zobowiązań do czasu rozstrzygnięć prawnych — mówi prof. Rogowski. To sugeruje, że głównie problemem w przypadku hipotek frankowych nie jest aspekt ekonomiczny (wzrost rat), ale kwestie prawne (dążenie do unieważnienia umowy).

Czego dalej można spodziewać się po spłacalności hipotek? Analitycy szacowali, że jesienią 2022 r. w przypadku ponad 35 proc. złotowych kredytów mieszkaniowych (czyli dotyczyłoby to ponad 700 tys. umów) klienci musieli wydawać ponad połowę dochodów na ratę. To niebezpiecznie wysoki poziom, który grozi popadnięciem w problemy z obsługą kredytu.

Pesymiści obawiają się, że wciąż wysokie stopy i inflacja będą drenować kieszenie klientów (prawdopodobnie koszt pieniądza w tym roku nie zostanie obniżony, a jeśli jednak do tego dojdzie, to w nieznacznym stopniu). Przy mniejszej częstotliwości wakacji kredytowych będzie to oznaczać dalsze problemy ze spłatą. Tym bardziej że oszczędności zgromadzone w pandemii topnieją, a schłodzenie na rynku pracy widoczne jest w niższym tempie przyrostu wynagrodzeń (realne średnie płace z powodu wysokiej inflacji wręcz spadają). Poza tym dochody nie wszystkich kredytobiorców rosną, szczególnie słabiej wypadają samozatrudnieni czy pracujący w mikrofirmach. Ze względu na konstrukcję indeksu jakości kredytów (uwzględnia opóźnienia w spłacie o ponad 90 dni) dochodzi do pewnego przesunięcia czasowego: zanim klienci popadną w tarapaty i ich rata będzie przeterminowana o 90 dni, minie kilka miesięcy do momentu odzwierciedlenia tego w indeksie jakości.

— Trudno prognozować na tym etapie, jaka będzie sytuacja na rynku kredytów mieszkaniowych i jak będzie wyglądać jakość ich spłat przez kredytobiorców. Duża niepewność towarzyszy obecnie zachowaniu się kredytobiorców frankowych, szczególnie w oczekiwaniu na wyrok TSUE. Gdy chodzi o portfel złotowych kredytów mieszkaniowych, to nie spodziewałbym się istotnego wzrostu „szkodowości”, co wiąże się przede wszystkim z oczekiwanym brakiem dalszych podwyżek stóp procentowych, które mogłyby wpłynąć na wzrost wysokości raty kapitałowo-odsetkowej — tłumaczy główny analityk Grupy BIK.

— Drugim powodem jest spodziewane rozpoczęcie dezinflacji w II połowie 2023 r., co pozytywnie wpłynie na realną wartość wynagrodzeń, a to poprawi kondycję ekonomiczną gospodarstw domowych. W mojej opinii 2023 r. będzie kluczowy dla jakości portfela kredytów mieszkaniowych w kolejnych latach — dodaje Waldemar Rogowski.

Kluczowe dla spłacalności kredytów jest to, co będzie się działo na rynku pracy. Na razie nie ma tu powodów do niepokoju. Wprawdzie ostatnio nieco wzrosła stopa bezrobocia, ale jest na najniższych poziomach od trzech dekad i eksperci nie spodziewają się problemów ze skokową redukcją etatów w najbliższych miesiącach.

Pogorszenie także w innych produktach kredytowych

Indeks jakości portfela kredytów ratalnych już od kilku lat utrzymuje się na bardzo niskim, czyli bezpiecznym poziomie, co potwierdzają miesięczne odczyty BIK. Jednak i tu widać systematyczny wzrost z rekordowo niskich poziomów zanotowanych w pandemii. Styczniowy odczyt to 2,07 proc., czyli więcej o 0,3 pkt proc. niż w grudniu oraz o prawie 1 pkt proc. niż rok temu. Tego typu instrumenty — służące finansowaniu konkretnych zakupów jak np. AGD — z natury są dość dobrze spłacane.

Kilkukrotnie wyższą „szkodowością”, najwyższą wśród wszystkich grup produktowych, charakteryzują się natomiast kredyty gotówkowe, które udzielane są na właściwie dowolny cel. Styczniowy odczyt indeksu jakości w tej grupie wyniósł 5,09 proc., co oznacza wzrost rok do roku o 1,44 pkt proc. i 0,3 pkt proc. wobec grudnia.

— To jest niepokojące, tym bardziej że zjawisko pogarszania się indeksu dotyczy również kwartału, pół roku czy dziewięciu miesięcy. Na pozytywną ocenę zasługuje jednak niski, bezpieczny odczyt indeksu dla kredytów ratalnych. Co prawda, w okresie 12-miesięcznym wartość indeksu pogorszyła się, to i tak nadal znajduje się na bezpiecznym poziomie, co wynika z faktu zaciągania kredytów ratalnych przez klientów o wysokiej wiarygodności kredytowej i pozytywnej historii kredytowej. Pomimo że oba indeksy pogarszają się w ujęciu 12-miesięcznym, to poziom wzrostów nie jest na razie na tyle wysoki, aby budzić istotne obawy co do jakości portfela kredytów gotówkowych i ratalnych. Jednak z uwagi na wzrost ryzyka wynikającego z uwarunkowań globalnych czy sytuacji makroekonomicznej w Polsce, w kolejnych kwartałach należy liczyć się z pogorszeniem jakości, a to wymaga jeszcze baczniejszej obserwacji tego zjawiska. Szczególnie należy analizować dynamikę wzrostu wartości indeksów – wyjaśnia główny analityk Grupy BIK. Przyśpieszenie dynamiki świadczyłoby o szybkim pogarszaniu się jakości tych kredytów.

Limity w kartach kredytowych to po kredytach gotówkowych drugi najbardziej ryzykowny produkt kredytowy. Wartość indeksu jakości w styczniu wyniosła 4,1 proc. W ujęciu rocznym wartość pogorszyła się, czyli wzrosła, o 1 pkt proc. i jest to oprócz kredytów gotówkowych najwyższy wzrost ze wszystkich indeksów produktowych. Wobec grudnia wskaźnik był stabilny.

Problemów z kredytami nie widzą na razie banki. Wprawdzie ostatnio rosną odpisy na niespłacane należności od klientów, ale w umiarkowanym tempie i często wynika to z tzw. scenariuszy makroekonomicznych stosowanych w modelach ryzyka (prognozy spadku aktywności gospodarczej automatycznie przekładają się na wzrost portfelowych rezerw, nawet zanim jeszcze dojdzie do niewypłacalności klientów, co ma zwiększyć odporność banków na kryzysy makroekonomiczne). Większość instytucji finansowych komentowała, podsumowując wyniki za IV kwartał 2022 r., że klienci w zdecydowanej większości radzą sobie ze wzrostem rat.

Źródło: businessinsider.com.pl

Więcej postów