Pijany antyterrorysta rozbił radiowóz.

Damian F. nie jest już policjantem, a prokuratura postawiła mu zarzuty. To pokłosie wypadku, który zastępca dowódcy szczecińskich kontrterrorystów spowodował pod wpływem alkoholu. Tymczasem według źródeł Onetu we wtorek wieczorem na komisariacie doszło do zakrapianej alkoholem imprezy. To po niej zastępca dowódcy szczecińskich kontrterrorystów miał wsiąść za kółko.
 
W środę Media ujawniły, że sprawcą nocnej kolizji w Szczecinie był pijany funkcjonariusz pododdziału kontrterrorystycznego. Zastępca dowódcy elitarnej jednostki jechał nieoznakowanym radiowozem, który rozbił na przydrożnych słupkach.

Damian F. został zatrzymany chwilę po zdarzeniu. — Zabrali go w kajdankach — mówiła Onetowi osoba znająca kulisy sprawy. W lakonicznym komunikacie biuro prasowe Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie potwierdziło jedynie zdarzenie. Zapewniło jednocześnie, że rozpoczęła się procedura wydalenia Damiana F. ze służby. W czwartek Onet uzyskał potwierdzenie, że Damian F. został już dyscyplinarnie zwolniony.

Co wydarzyło się w jednostce

Teraz okoliczności całego zdarzenia ma wyjaśnić prokuratorskie śledztwo. — Jak wynika z ustaleń faktycznych sprawca, któremu zarzucono przestępstwo kierowania pojazdem w stanie nietrzeźwości, był w chwili czynu funkcjonariuszem — mówi Onetowi prok. Alicja Macugowska-Kyszka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. — W toku dotychczasowych czynności procesowych prokurator poczynił ustalenia, na podstawie których podejrzanemu przedstawiono zarzuty — dodaje.

Damian F. po przesłuchaniu został zwolniony do domu. Śledczy zastosowali wobec niego dozór policji, poręczenie majątkowe oraz zakaz opuszczania kraju. Prokuratura nie ujawnia, czy mężczyzna przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia. Grozi mu do dwóch lat więzienia.

Sprawa jest jednak bardziej skomplikowana. Jednym z kluczowych pytań jest to, w jaki sposób Damian F. wsiadł do służbowego samochodu. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że doszło do tego na terenie jednostki, którą zastępca dowódcy Samodzielnego Pododdziału Kontrterrorystycznego w Szczecinie opuścił bez większych problemów.

Jak ustaliliśmy w dwóch niezależnych źródłach, na terenie jednostki miało dojść do zakrapianej imprezy. Śledczy na razie nie potwierdzają tej informacji. Pytania o to, w jaki sposób policjantowi udało się wsiąść za kierownicę radiowozu, wysłaliśmy również do KWP. Zapytaliśmy także o to, czy istnieje możliwość, by to na terenie jednostki doszło do imprezy zakrapianej alkoholem i czy postępowanie toczy się wobec innych funkcjonariuszy. Tylko na to ostatnie pytanie otrzymaliśmy stanowcze zaprzeczenie.

— Obecnie nie toczą się w tej sprawie postępowania wobec innych osób. Ze względu na zapewnienie prawidłowego toku toczących się policyjnych ustaleń i śledztwa nie możemy udzielić informacji na pozostałe pani pytania — czytamy w odpowiedzi biura prasowego KWP.

Z naszych informacji wynika, że tego dnia część funkcjonariuszy elitarnego pododdziału nocowała na terenie jednostki ze względu na działania, które mieli zaplanowane na środę rano. Razem z CBŚP szczecińscy kontrterroryści mieli brać udział w zatrzymaniu. Wiemy jednak o trzech funkcjonariuszach, którzy we wtorek wieczorem mieli spożywać alkohol na terenie kompanii.

To ważny aspekt. Tym bardziej że na terenie jednostki jest monitoring, a każdorazowe zabranie radiowozu powinno być odnotowane w specjalnej księdze. Damian F. jako zastępca dowódcy miał jednak nieograniczony dostęp do służbowych samochodów. To m.in. on odpowiadał za wydawanie pojazdów.

Istotną kwestią jest także to, czy w chwili zdarzenia policjant posiadał przy sobie broń służbową. Według nieoficjalnych doniesień w chwili wypadku miał blisko 1,5 promila alkoholu w organizmie. Jak się dowiedzieliśmy, tuż po zdarzeniu Damian F. trafił na obserwację do szpitala. Nie odniósł jednak poważnych obrażeń i dziś — po wytrzeźwieniu — został przesłuchany i usłyszał zarzuty.

Więcej postów