USA i UE wielokrotnie deklarowały, że rzucą wyzwanie chińskim inwestycjom infrastrukturalnym. W czasie jednak gdy Chiny wzmacniają działania zmierzające do stworzenia nowego Jedwabnego Szlaku, Zachodowi wciąż brakuje strategii i mocy do tego, by zmierzyć się z siłą gospodarczą Pekinu.
- Latem przywódcy G7 ogłosili utworzenie Partnerstwa na rzecz Globalnej Infrastruktury i Inwestycji, które ma wspierać projekty dla krajów rozwijających się
- Partnerstwo ma być odpowiedzią Zachodu na realizowaną przez Chiny strategię Pasa i Drogi, współczesnego odpowiednika Jedwabnego Szlaku
- Przywódcom europejskim i amerykańskim, chcącym stawić czoła gospodarczej ekspansji Pekinu, brak sił i zgodności co działań, które powinni podjąć
Znowu to samo. Unia Europejska i Stany Zjednoczone połączyły siły na szczycie G20 na Bali, aby po raz kolejny zadeklarować, że nie dadzą się wyprzedzić chińskiej Inicjatywie Pasa i Drogi (One Belt, One Road) Xi Jinpinga, gigantycznemu programowi inwestycji infrastrukturalnych, który ma doprowadzić do stworzenia nowoczesnego Jedwabnego Szlaku.
Europejczycy i Amerykanie starają się doprowadzić do realizacji wartego 600 mld dol. planu masowych wydatków na porty, drogi, koleje i sieci energetyczne w gospodarkach wschodzących, który ma powstrzymać działania Pekinu, prowadzącego ekspansję za pomocą soft power.
Problem w tym, że słyszeliśmy tę narrację już wiele razy.
Znana narracja
Na Bali chodziło o optykę. Siedząc w sali konferencyjnej luksusowego hotelu Kempinski, z widokiem na Ocean Indyjski i w obecności Joko Widodo, prezydenta Indonezji i gospodarza tegorocznego G20, prezydent USA Joe Biden i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przedstawili swoje Partnerstwo na rzecz Globalnej Infrastruktury i Inwestycji (PGII).
— Oferujemy kierowane wartościami, o wysokim standardzie i przejrzyste partnerstwa infrastrukturalne dla krajów o niskich i średnich dochodach — powiedziała von der Leyen.
Brzmi znajomo? Nic dziwnego, mogłeś usłyszeć to już wcześniej — chociażby przy okazji spotkania G7 w Wielkiej Brytanii w 2021 r. Formalnie PGII uruchomiono zaś na G7 w czerwcu. Być może słyszałeś również o poprzednim wcieleniu planu — amerykańskim projekcie inwestycyjnym Build Back Better World czy europejskiej strategii Global Gateway Initiative.
Zachód jest dobry w tworzeniu planów rywalizujących z Belt and Road. Pytanie brzmi jednak — czy kiedykolwiek będzie w stanie poważnie rzucić wyzwanie Chinom, nie tylko w teorii, ale również w praktyce?
Dużo mówienia, mało działania
Joe Biden i Ursula von der Leyen mieli nadzieję, że ich wystąpienie będzie silnym wyzwaniem dla Pasa i Drogi Xi Jinpinga. Tymczasem na spotkaniu pojawiło się niewiele krajów rozwijających się, a ich obecność sprowadziła się wyłącznie do wielkiego rywala Chin — Indii oraz Indonezji, gospodarza szczytu.
Zachód od lat z mozołem pracuje, by zbudować swoją markę w rozwijającym się świecie, czasem nazywanym Globalnym Południem. I podczas Chiny szybko scementowały i wdrożyły swój plan, odpowiedź Zachodu na chińską Inicjatywę Pasa i Drogi wciąż pozostaje niejasna.
— Chodzi głównie o połączenie know-how, wiedzy fachowej, a przede wszystkim pieniędzy z kilku krajów — powiedziała Erin Murphy z waszyngtońskiego think tanku Center for Strategic and International Studies.
Antoine Bondaz, badacz Chin w paryskiej Fundacji Badań Strategicznych, skrytykował jednak niepowodzenia Zachodu w przedstawieniu konkretnych projektów. — Jeśli chcemy być wiarygodni, musimy mniej mówić, a zacząć realizować konkretne projekty, w tym w również dla Indo-Pacyfiku — powiedział.
Gra na zwłokę
Przewagę konkurencyjną Pekin uzyskał dzięki szybkiemu startowi. Inicjatywa Pasa i Drogi została uruchomiona w 2013 r. Kraje rozwijające się dostrzegły wówczas, że szansa na zyskanie pomocy w napędzaniu ich gospodarek, przychodzi z Chin.
Podczas gdy Pekin może wykorzystać państwowe spółki do wzmocnienia swojej globalnej strategii, Bruksela i Waszyngton nie mogą zmusić do tego swoich firm, niezależnie od tego, jak bardzo będą chciały zaangażować sektor prywatny w swoje inicjatywy.
USA i Unia snują plany, ale szczegóły są często mgliste i mają długie ramy czasowe. Choć często mają one kluczowe znaczenie w kontekście pomocy i rozwoju, daleko im do głównych dźwigni handlowych, jakie zbudowały Chiny.
Plany Unii obejmują elektrownie fotowoltaiczne w Albanii i wspólne projekty wodorowe z Namibią, Egiptem, Kazachstanem, Indiami i Chile. Amerykańskie programy sięgają zaś od kanalizacji w Timorze Wschodnim po służbę zdrowia w Brazylii.
Murphy podkreślił, że Zachód w dużej mierze gra z Chińczykami na zwłokę, a dorównanie rozmiarom i zakresowi Inicjatywy Pasa i Drogi nie jest realistyczne. — Są jednak sposoby, jak podejść do tego mądrze… skoncentrować się na jakości, a nie ilości projektów oraz na tych obszarach, których Chiny jeszcze nie opanowały — mówi.
Brak strategii
Według rozmówców w Brukseli problemem w realizacji Global Gateway jest m.in. powierzenie odpowiedzialności za tę inicjatywę Dyrekcji Generalnej ds. Partnerstw Międzynarodowych. — Europejska Służba Działań Zewnętrznych byłaby znacznie lepszym organem, ponieważ myśli bardziej krytycznie o wyzwaniu, jakim są Chiny — powiedział jeden z unijnych dyplomatów.
Inicjatywa Pasa i Drogi spotkała się z krytyką na wielu frontach. Zarzucano jej m.in. o tworzenie pułapek zadłużenia dla krajów partnerskich, w którą popadły np. Czarnogóra i Sri Lanka, z powodu niezrównoważonych ekonomicznie projektów.
— Solidne przeciwdziałanie takim praktykom jest zdecydowanie w geopolitycznym i gospodarczym interesie Zachodu — powiedziała Francesca Ghiretti z niemieckiego think tanku Mercator Institute for China Studies.
— Jeśli Zachód nie jest aktywny w krajach lub regionach, w których są obecne Chiny, to traci grunt pod nogami, jeśli chodzi o relacje z krajami, które są nie tylko ważne na forach wielostronnych, takich jak ONZ, ale także ekonomicznie, aby zapewnić przyszły dobrobyt pod względem gospodarczym. Niezwykle ważne, żebyśmy mieli to prawo. Ale niestety, wielokrotnie się myliliśmy — stwierdziła Ghiretti.
Dodała: — Zachodowi trudno jest konkurować z inicjatywą Pekinu z powodu napięć między rozwojem a bardziej strategicznym podejściem. Ciągle huśtamy się między proponowaniem pakietów pomocowych krajom, które po prostu chcą robić interesy, a jednocześnie nie realizujemy tego, co jest naszym interesem strategicznym i biznesowym.
wiadomosci.onet.pl