W ciągu doby cena gazu w transakcjach natychmiastowych wzrosła na giełdzie w Holandii z 225 do 496 dol. za tys. m3 . To efekt nadciągających nad Europę chłodów.
- Skokowy wzrost cen gazu to efekt spodziewanego obniżenia temperatury.
- Europie dotychczas pomaga ciepła i wietrzna aura.
- Sytuacja w Unii mocno wpływa na to, co dzieje się w Azji i USA.
Kontrakt na dostawę dnia następnego w hubie TTF w Holandii zamknął się w środę 2 listopada na poziomie 496 dol. za tys. m3, czyli ponad dwukrotnie wyższym niż poprzedniego dnia – wówczas było to 225 dol. Wzrosły również grudniowe kontrakty terminowe na TTF do 1381 dol. za tys. m3, a lutowe do 1453 dol. za tys. m3.
Obecna dobra sytuacja to efekt m.in. korzystnych warunków atmosferycznych
W ślad za cenami europejskimi wzrosły również ceny w Azji. Najdroższe zimowe kontrakty – na luty – na indeks JKM Platts (Japan Korea Marker; odzwierciedla wartość ładunków spotowych dostarczonych do Japonii, Korei Południowej, Chin i Tajwanu) są obecnie warte 1142 dol.
Dlaczego jednak doszło do tak gwałtownego wzrostu cen gazu w Europie?
Powód jest prozaiczny. Koniec października, był wyjątkowo ciepły, co sprawiło, że zapotrzebowanie na gaz na naszym kontynencie było dużo niższe niż zwykle o tej porze roku. Należy bowiem pamiętać, że zwykle tzw. rok gazowy (początek poboru gazu z podziemnych magazynów) przypada około 10 października. Tym razem aura była bardzo łaskawa.
Dodatkowo należy zwrócić uwagę na to, że gazowników mocno wspiera wietrzna pogoda. Co prawda w ubiegłym tygodniu produkcja energii elektrycznej z turbin wiatrowych odpowiadała za „tylko” 18 proc. europejskiej energii elektrycznej, to jednak w poprzednich trzech tygodniach średnia dobowa wynosiła aż 21 proc.
Efektem tych korzystnych czynników było to, że europejscy gazownicy wciąż mogli zatłaczać gaz do podziemnych magazynów. Według Gas Infrastructure Europe obecnie stopień wypełnienia podziemnych magazynów gazu wzrósł do 94,95 proc.. Wzrost za ostatni dzień sprawozdawczy (1 listopada) wyniósł 0,18 pp. W wartościach bezwzględnych w magazynach zgromadzono ponad 102 mld m3 tzw. aktywnego gazu. Do tego dochodzi kilkanaście mld m3 surowca pozwalającego na prawidłowa prace magazynów.
Obecny stan zapasów gazu w Europie pokrywa około 19 proc. rocznego zapotrzebowania w Unii Europejskiej.
Jedynym krajem, który wyróżnia się in minus, jest Łotwa. Tamtejszy ogromny magazyn gazu UGSF Incukalns jest bowiem wypełniony tylko w 57 proc. To o tyle ważne, że oprócz Łotwy magazyn ten obsługuje również Litwę, Estonię i Finlandię.
Popyt na amerykańskie LNG wpływa na sytuację w innych regionach
Po tym, jak Rosjanie wstrzymali dostawy gazu Nord Streamem, a następnie gazociąg został zniszczony, obecnie jednym z wiodących sposobów dostaw są transporty LNG. Według Gas Infrastructure Europe europejskie terminale LNG, w pierwszym dniu listopada działały z 59-proc. przepustowością w porównaniu ze średnią 60 proc. w październiku.
Duży popyt na LNG w Europie wywołał reperkusje w USA. W ostatnim tygodniu sprawozdawczym (stan na 21 października) do amerykańskich magazynów gazu wpompowano mniej niż 1,5 mld m3 (najniższa wartość od dziesięciu tygodni), podczas gdy w poprzednich pięciu tygodniach było to średnio 3,2 mld m3 (od 2,9 do 3,7 mld metrów sześciennych). Obecny poziom wypełnienia amerykańskich magazynów to mniej niż 71 proc., czyli znacznie mniej niż w Europie.
Według Energy Information Administration obecny stopień wypełnienia amerykańskich magazynów jest o 5,5 proc. niższy od średniej z pięciu ostatnich lat.
Analitycy Rystad Energy wyrazili zaniepokojenie sytuacją we wschodnim regionie Stanów Zjednoczonych, w tym w Pensylwanii, Wirginii Zachodniej i Ohio. Lato było wyjątkowo ciepłe (to oznacza większe zapotrzebowanie na energochłonną klimatyzację), a ilość wpompowanego gazu była niższa niż w poprzednich latach. Region będzie musiał zwiększyć zakupy drogiego LNG, aby zrównoważyć rynek.
wnp.pl