Już nie 500, a 360 plus. Tak powinien nazywać się flagowy program PiS. Przez szalejącą inflację realna wartość świadczenia znacząco spada. Podobnie zresztą jak wiele innych świadczeń, które przysługują rodzicom. Nawet obowiązujący od stycznia 2022 r. rodzinny kapitał opiekuńczy to już nie 500, a tak naprawdę 440 zł miesięcznie po uwzględnieniu wzrostu cen. O waloryzacji na razie rząd słyszeć nie chce.
- Inflacja w październiku wyniosła 17,9 proc. w stosunku do zeszłego roku — podał w poniedziałek Główny Urząd Statystyczny
- Jednocześnie ceny tylko w porównaniu z wrześniem skoczyły o 1,8 proc.
- Oznacza to, że realnie na wartości mocno tracą niewaloryzowane świadczenia rodzinne, takie jak np. 500 plus
- Flagowy program PiS powinien już zmienić nazwę na 360 plus, bo mniej więcej tyle jest obecnie warte wprowadzone w kwietniu 2016 r. świadczenie
- Znacznie spada też zdyskontowana wartość programu „Dobry start”, a nawet działających od stycznia 2022 r. rodzinnego kapitału opiekuńczego czy „żłobkowego”
- Najmocniej jednak ucierpiało „becikowe”. Od wprowadzenia tego jednorazowego świadczenia w 2006 r. jego wartość spadła już o ponad 40 proc.
Ceny rosną w coraz szybszym tempie. Po wrześniowym skoku inflacji z 16,1 do 17,2 proc. niektórzy mogli liczyć na lekkie wyhamowanie podwyżek. Tym bardziej że nie tak dawno temu były dość powszechne sugestie, że szczyt inflacji może przypaść po wakacjach.
Nic z tych rzeczy. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego (GUS) opublikowanych w poniedziałek wynika, że w październiku 2022 r. średni poziom cen dóbr i usług konsumpcyjnych był o 17,9 proc. wyższy niż w analogicznym okresie poprzedniego roku oraz o 1,8 proc. wyższy niż we wrześniu 2022 r.
Takiej drożyzny nie było od ponad dwóch dekad. Ostatni raz wskaźnik inflacji był na zbliżonym poziomie na początku 1997 r. Wtedy jednak podwyżki cen hamowały, bo wcześniej wyraźnie przekraczały 20 proc. rok do roku.
Świadczenia tracą na wartości
Inflacja sprawia, że Polacy coraz więcej wydają w sklepach, na stacjach benzynowych, płacą znacznie wyższe rachunki za ogrzewanie czy prąd oraz mocniej odczuwają rosnące ceny usług.
Skoro za wszystko trzeba więcej płacić, to realna wartość posiadanych przez Polaków pieniędzy słabnie. Mowa tu nie tylko o comiesięcznej pensji, ale również różnorakich świadczeniach.
Nie wszystkie bowiem są waloryzowane jak np. emerytury. W przeciwieństwie do seniorów, rodzice dzieci nie mogą liczyć na coroczną podwyżkę o wskaźnik inflacji. A to sprawia, że realna wartość wielu świadczeń znacząco spada. Rząd na razie o waloryzacji 500 plus słyszeć nie chce, co przyznała ostatnio minister finansów Magdalena Rzeczkowska.
Plusy zamieniają się w minusy
PiS do wyborów w 2015 r. szedł przede wszystkim z bogatymi programami społecznymi. Koniem pociągowym kampanii wyborczej, ale również kolejnych lat rządów partii Jarosława Kaczyńskiego był program 500 plus.
Ruszył on kwietniu 2016 r. Wówczas 500 zł miesięcznie na dziecko było sporym wsparciem dla wielu rodziców, choć początkowo pieniądze otrzymywali tylko rodzice dwójki dzieci lub najuboższe rodziny z jedynakami.
Dziś 500 plus to już blisko „140 minus”. Mniej więcej o tyle spadła bowiem siła nabywcza świadczenia na przestrzeni 6,5 roku. Według szacunków Business Insider Polska skumulowana przez ten czas inflacja sięga już blisko 39 proc. i sprawia, że 500 zł w kwietniu 2016 r. odpowiada dziś zaledwie 360 zł. W ujęciu rocznym oznacza to nie 6 tys. zł na dziecko, ale ledwie 4,3 tys. zł.
Ale to nie jedyny program, który został mocno poturbowany przez inflację. W lipcu 2018 r. PiS rozpoczął wypłaty z programu „Dobry start”, nazywany niekiedy „wyprawką plus”.
Rodzice dzieci w wieku szkolnym otrzymują dzięki niemu jednorazowe wsparcie w kwocie 300 zł na zakup podręczników i innych przyborów potrzebnych każdemu uczniowi. Dziś jednak te pieniądze są znacznie mniej warte. Przez ostatnie 4 lata inflacja przekroczyła 30 proc. i dziś 300 plus to raptem 225 plus.
Nie minął rok, a straty już widać
Ale nie tylko programy sprzed lat zostały nadgryzione przez inflację. W tym roku PiS wprowadził kolejne programy społeczne, przeznaczone dla rodziców.
Mowa o rodzinnym kapitale opiekuńczym, czyli tzw. 12 tys. zł na dziecko. W ramach programu na każde drugie i kolejne dziecko w wieku od 12 do 36 miesięcy przysługuje dodatkowe 500 zł miesięcznie. Chodzi o wsparcie w czasie, gdy rodzicowi zakończy się już urlop macierzyński, a dziecko jeszcze nie może trafić do przedszkola.
Choć program nie funkcjonuje jeszcze nawet roku, to jego wartość szybko spada. Przelewy od państwa dla rodziców, choć w kwocie 500 zł, są dziś warte zaledwie 440 zł, czyli o 60 zł mniej niż jeszcze na początku roku.
Dla rodziców jedynaków z kolei rodzinny kapitał opiekuńczy zastępuje tzw. żłobkowe. To 400 zł dofinansowania do pobytu malucha w żłobku lub klubie dziecięcym, które trafia bezpośrednio na konto placówki. Dziś to jednak już nie 400, a realnie ok. 352 zł.
Becikowe traci najwięcej
Zdecydowanie największy spadek realnej wartości świadczenia widać na przykładzie „becikowego”. To program, który ruszył już ponad 15 lat temu, a pierwsze wypłaty zostały zrealizowane w lutym 2006 r. Jednorazowy przelew dla rodziców, którzy spełnią kryteria dochodowe, to 1 tys. zł.
Od tego czasu jego wartość bardzo mocno spadła, choć ten proces znacząco przyspieszył w ostatnich miesiącach. Jak wynika z naszych szacunków, dziś becikowe warte jest realnie nie 1 tys. zł, ale zaledwie 592 zł.
Przez ostatnie 16,5 roku skumulowana inflacja wyniosła bowiem blisko 69 proc.
businessinsider.com.pl