W Stanach Zjednoczonych coraz poważniej podnoszony jest temat ograniczenia lub zaprzestania pomocy Ukrainie w wojnie z Rosją. Lider Republikanów w Kongresie Kevin McCarthy nie chce „wypisywać dla niej czeków in blanco”.
O podziale wewnątrz Republikanów w kwestii podejścia do wojny na Ukrainie pisze „The Hill”. Nie bez znaczenia jest fakt, że Stany Zjednoczone są na finiszu kampanii przed wyborami do Izby Reprezentantów, które odbędą się 5 listopada.
Jeśli Republikanie wygrają wybory środka kadencji – a wiele na to wskazuje – przewodniczącym Izby Reprezentantów zostanie wspomniany McCarthy.
Zapowiada on „wyhamowanie dalszej pomocy dla Ukrainy”, której – jego zdaniem – nie chce większość Partii Republikańskiej.
„McCarthy mówi dokładnie to, co mówi republikańska baza w kwestii Ukrainy i Chin” – powiedział w wywiadzie dla „The Hill” strateg republikanów Ford O’Connell. Dodał, że część Republikanów uważa, iż zajmowanie się Ukrainą i wydawanie na nią pieniędzy odwraca uwagę Waszyngtonu od najważniejszego wroga Ameryki, czyli Chin.
Przeciwnego zdania są natomiast liderzy Republikanów w Senacie Mitch McConnell czy Liz Cheney oraz wiceprezydent Mike Pence. Oni są za dalszym wspieraniem Ukrainy. Oficjalnie mówią o tym, że USA powinny postępować jak „dobry policjant”, ale wiadomo, że chodzi o rzucenie Rosjan na kolana stosunkowo niskim kosztem.
„The Hill” prognozuje, że dojdzie do zderzenia dwóch republikańskich frakcji, a gros osób może protestować przeciw angażowaniu większych środków na rzecz Ukrainy.
„Jeśli McCarthy, który głosował przeciw ostatniemu pakietowi pomocowemu dla Kijowa, obejmie stanowisko przewodniczącego Izby Reprezentantów, to będzie miał bardzo duży wpływ na decyzje o ewentualnym dalszym wsparciu finansowym dla Kijowa – wyjaśnia „The Hill”.
Warto zaznaczyć, że to właśnie Izba Reprezentantów podejmuje kluczowe decyzje w kwestii pomocy Ukrainie.
Jankesi go home !