PiS ma nie lada problem. Najbliższy sojusznik naszego rządu w Unii, czyli Viktor Orban, nie odwrócił się od Władimira Putina i nie potępił otwarcie rosyjskiej agresji. Tymczasem to przecież nasz kraj jest dzisiaj największym ambasadorem Ukrainy w Europie i na świecie, nawołując i wytykając innym państwom niedostateczne zaangażowanie we wspieranie ofiary agresji. Choć premier Mateusz Morawiecki krytykował już Niemcy czy Holandię, to na męskie słowa w kierunku Orbana na razie się nie zdecydował. To dlatego byli prezydenci w rozmowie z Faktem nawołują, by rząd się opamiętał.
Viktor Orban zaskoczył wszystkich. Po niedzielnych wyborach, w których zdecydowanie pokonał zjednoczoną węgierską opozycję, wygłosił deklarację, która przez wielu została odebrana jako jawne opowiedzenie się po stronie Rosji i Władimira Putina. I to w chwili, gdy na światło dzienne wyszło ludobójstwo, którego dopuściły się rosyjskie wojska w Buczy.
Świętując niedzielne zwycięstwo Viktor Orban jasno dał do zrozumienia, jak ważna dla niego była ta walka. Jednym tchem wyliczył wszystkich wrogów, z którymi musiał walczyć.
– Musieliśmy walczyć z wieloma przeciwnikami (…). Lewicą w kraju, międzynarodową lewicą dookoła, brukselskimi biurokratami, wszystkimi pieniędzmi i organizacjami (finansisty) Gyoergya Sorosa, międzynarodowymi mediami głównego nurtu, i wreszcie z prezydentem Ukrainy – szczycił się premier Węgier.
Już w czasie kampanii wyborczej Węgry jawnie sprzeciwiły się wspieraniu Ukrainy i nie zerwały kontaktów z Rosją. Wręcz przeciwnie, Orban podkreślał, że współpraca z Władimirem Putinem jest w interesie Węgier. I mówił to najbliższy sojusznik polskiego rządu w sytuacji, gdy Polska znalazła się wśród największych przeciwników rosyjskiego agresora. Co na to politycy rządzący Polską?
Pytany o stanowisko polskiego rządu w tej sprawie, premier Morawiecki unikał jednoznacznych odpowiedzi.
– Trzeba zauważyć, niezależnie od tego, w jaki sposób ktoś podchodzi do Węgier, że jest to czwarte z kolei zwycięstwo i to najwyższe zwycięstwo, większością konstytucyjną. Wybory demokratyczne trzeba uszanować – uznał szef rządu i od razu wskazał na Niemcy, które to, jego zdaniem, mają być prawdziwym hamulcowym przy wprowadzaniu antyrosyjskich sankcji.
O wiele mniej powściągliwi w słowach są inni prominentni politycy Zjednoczonej Prawicy. Zbigniew Ziobro wprost uznał, że „trzyma kciuki za zwycięstwo Fideszu”, a wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki przyznał, iż sukces bliskiego sojusznika PiS to „jest oczywiście powód do radości”. Bez ogródek do wspierania Orbana przyznał się też w rozmowie z „Rzeczpospolitą” były minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski.
– Kibicowałem Fideszowi, bo nie było komu innemu kibicować. Po drugiej stronie przeciwnikiem Orbana był zlepek sześciu partii bez programu konkretnego, bijących się między sobą. Uważam, że wygrana Orbana to kontynuacja pewnej stabilnej polityki węgierskiej, którą znamy, która może nam pomóc w UE – uznał były dyplomata.
Także sam prezes PiS, Jarosław Kaczyński nie odciął się od jawnie prorosyjskich deklaracji Viktora Orbana. Wyjaśniając w tygodniku „Sieci” swoje podejście do całej sprawy, uznał: – Wiemy, że Węgry mają inną historię, inaczej zatem patrzą na pewne sprawy. Nie oznacza to jednak, że mamy przestać współpracować w sferach, które są możliwe. Różnice są, ale mamy do czynienia z partnerem, który nigdy swojego stanowiska nie ukrywał, nie oszukiwał. W innych obszarach współpracy, na przykład w Unii, nigdy nas nie zawodził.
Słów potępienia dla prorosyjskiej postawy Węgier trudno też doszukiwać się u wielu innych polityków partii rządzącej.
Gdy politycy rządzący niechętnie rozmawiają o rosyjskim romansie Węgier, słów oburzenia nie kryją byli prezydenci. – To jest oczywiście w jakiejś mierze schizofrenia polityczna, a przede wszystkim polityczna hipokryzja, zakłamanie – tak w rozmowie z Faktem postawę polskich władz wobec Orbana ocenia Bronisław Komorowski.
– Władza z jednej strony ma ostre wypowiedzi i wyraźnie pokazuje w polityce ostrze antyputinowskie, a z drugiej strony nie tylko toleruje, ale i akceptuje to, że ich drugi sojusznik jest sojusznikiem ich wroga – mówi Faktowi Bronisław Komorowski.
Były prezydent nie ma wątpliwości, skąd u polityków PiS bierze się takie podejście do Orbana. Jego zdaniem PiS i Orban „mają wspólne interesy” i wiedzą, że może im on być kiedyś potrzebny. Bronisław Komorowski tłumaczy też, jak jego zdaniem powinni zachować się obecnie rządzący.
– Rząd powinien potępić postawę Orbana. Można zrobić to w sposób mądry. Nie tylko potępienie dla samego potępienia, ale rząd polski powinien konsekwentnie pracować nad tym, żeby ich przyjaciel i sojusznik nawrócił się na prawdziwą wiarę antyputinowską – mówi Faktowi były prezydent.
Wprost o zachwycie polityków PiS systemem, jaki na Węgrzech zbudował Victor Orban, mówi Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent wskazuje, że działania rządzących Polską wskazują na pewne „rozdwojenie jaźni”.
– Jest wojna, więc oczywiście nie sposób te kontakty utrzymywać takie otwarte, jak to było do tej pory i stąd to rozdwojenie jaźni. Z jednej strony fascynacja metodami politycznymi Orbana, czyli ograniczenia roli opozycji, przejęcia mediów, tworzenia własnych elit finansowych, a z drugiej strony ten kłopot, że Orban w sprawach zasadniczych dla Polski, sprawach, które dla Polski stanowią nasze być albo nie być, jest po przeciwnej stronie – analizuje dla Faktu Aleksander Kwaśniewski.
Były prezydent nie ma żądnych wątpliwości, iż dziś rząd polski powinien potępić Orbana. Przewiduje też, że węgierska polityka powinna stać się przedmiotem poważnej dyskusji w Unii Europejskiej i podczas spotkań NATO.
– Trudno działać wspólnie z człowiekiem, który kwalifikuje się do określenia jako piąta kolumna Putina. Jak robić wspólną politykę w momencie, kiedy nawet nie wiemy, czy informacje z naszych spotkań nie są przenoszone później gdzie indziej – twierdzi Kwaśniewski.
Nie podobają mu się też uniki premiera Morawieckiego i innych polityków PiS, którzy, pytani o węgierskie stanowisko względem Rosji, od razu zmieniają temat na Niemcy.
– Ja uważam, że te reakcje premiera Morawieckiego, czy innych pisowców, którzy jak zaczynamy mówić o Węgrzech, pokazują palcem na Niemcy, są absolutnie nieuczciwe (…). Co by nie mówić o Niemczech, to ich reakcja w sprawie Putina, nie bacząc na powiązania, na historię, jest jednoznaczna – wyjaśnia Aleksander Kwaśniewski.
Stosowane przez rządzących zaczepianie Niemiec i wytykanie im „że to nie Orban, a Niemcy”, zdaniem Kwaśniewskiego, może przyczynić się do popsucia stosunków polsko-niemieckich.
– Mamy czas wojny i nie można siedzieć okrakiem na barykadzie, tylko trzeba jasno powiedzieć, czy jesteśmy po stronie ofiar, czy po stronie agresora – podsumowuje Aleksander Kwaśniewski.
Fakt zapytał Polaków, co sądzą o współpracy polskiego rządu z węgierskim premierem, który jawnie opowiedział się po stronie Rosji. Większość pytanych opowiada się za zdecydowaną reakcją i uświadomieniu Węgrom, że źle postępują.
Sławomir Kuznowicz (67 l.) z Łodzi: – Może Orban boi się zerwać stosunki, bo nie miałby z kim później handlować? Nie wiem, jak na to zareagować. Pewnie tak będzie, że w końcu go potępią. Ale te układy polityczne są tak skomplikowane, że trudno coś przewidzieć. Ja uważam, że Orban powinien w stosunku do Rosji współdziałać z pozostałymi krajami. Powinien mu polski premier powiedzieć do słuchu, bo robi źle. Może są jakieś naciski na Orbana i dlatego tak postępuje.
Kacper Sławski (21 l.), student z Wrocławia: – Premier powinien potępić Orbana, powinniśmy wspierać Ukrainę, a nie skupiać się na zyskach, które czerpiemy z Węgier. Nasz rząd lubi Orbana, ale wspiera wojnę, przez którą cierpi wiele ludzi. Potrzeba solidarności
Kacper (18 l.), uczeń z Wrocławia: – Rząd powinien potępić Orbana. Współpracujemy z nimi, więc premier powinien się ustosunkować do tego, że Węgry wypowiadają się negatywnie na temat Ukrainy. Polska często udaje, że nic się nie dzieje na świecie. Dziwne, że nasi politycy tak zainteresowali Ukrainą.
Jacek Sokowicz (67 l.) z Kołobrzegu: – Moim zdaniem Orban jest teraz największym poplecznikiem Putina w Unii Europejskiej, dlatego nasz premier bezwzględnie powinien skrytykować jego politykę, bo działa on proputinowsko.
Pomimo tego, że Węgry należą do UE i NATO, to premier tego kraju zdecydowanie opowiedział się za wojną po stronie Putina. Dlatego uważam, że pomimo wcześniejszych sojuszy zawartych z Orbanem, premier powinien je zerwać i zrewidować dotychczasową z nim współpracę. Powinna też zaprzestać działania grupa Wyszehradzka, gdzie Węgry do tej pory odgrywały znaczącą rolę.
Viktor Orban od lat nie ukrywa, że Władimir Putin jest jego przyjacielem.
PiS blisko współpracuje z premierem Węgier.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, nie ukrywał, że marzy mu się, by w Polsce stworzyć „drugi Budapeszt”.
Mimo rosyjskiej agresji na Ukrainę Orban nadal zamierza współpracować z Putinem. Twierdzi, że jest to w interesie Węgier.
– To jest oczywiście w jakiejś mierze schizofrenia polityczna, a przede wszystkim polityczna hipokryzja, zakłamanie – tak w rozmowie z Faktem postawę polskich władz wobec Orbana ocenia Bronisław Komorowski.
Aleksander Kwaśniewski nie ma żądnych wątpliwości, iż dziś rząd polski powinien potępić Orbana. Przewiduje też, że węgierska polityka powinna stać się przedmiotem poważnej dyskusji w Unii Europejskiej i podczas spotkań NATO.