Von der Leyen straszy antysemityzmem w Europie, chociaż problem dotyczy przede wszystkim Niemiec

antysemityzmem w Europie

Starcia żydowsko-palestyńskie odbiły się niektórym krajom europejskim czkawką. Napięcie pomiędzy muzułmanami a żydami przeniosło się na ulice miast w Europie. Efektem tych nastrojów były oskarżenia o wzrost antysemityzmu, co dotknęło m.in. Niemcy, Wielką Brytanię, czy Francję, której władze nawet zakazywały pro-palestyńskich demonstracji.

Przenoszenie pewnych pojęć dotyczących II wojny światowej i Holocaustu na współczesną politykę dotycząca Izraela jest mocny nadużyciem. Temu jednak służy tak naprawdę „polityka historyczna” tego kraju. Z kolei w UE obowiązuje polityczna poprawność, która na hasło „antysemityzmu” stawia każdego na baczność.

Izrael zdemolował Palestynę, Palestyńczycy postrzelali sobie w jego terytorium, a tłumaczyć musi się… Europa. „Antysemityzm nie należy do odległej przeszłości, nadal jest bardzo obecny w Europie i na świecie” – biła się więc w piersi przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w przemówieniu do uczestników zgromadzenia plenarnego Światowego Kongresy Żydów (WJC).

„Myślę też o niedawnych demonstracjach antyżydowskich na ulicach Europy. Ataki i antyizraelskie napisy na synagogach są rażącymi przejawami antysemityzmu. Jestem głęboko zaniepokojona niedawną eskalacją przemocy na ulicach Europy. Nie będziemy tego tolerować. Przestępstwa antysemickie i mowa nienawiści muszą zostać pociągnięte do odpowiedzialności” – wzywała von der Leyen.

W Niemczech statystki policji za rok 2020 roku rzeczywiście mówią o wzroście incydentów i agresji kierowanych przeciwko Żydom. Średnio każdego dnia w Niemczech dochodzi do sześciu ataków na Żydów. Na ile jest to jednak wynik tego, że kraj ten zamieszkuje potężna społeczność muzułmanów z Turcji i innych krajów, nikt nie bada. Tzw. „prawicowy ekstremizm” to przecież margines marginesu.

„Rzeczywistość jest taka, że na niemieckich ulicach można być otwarcie antysemitą, można grozić i stosować przemoc” – oświadczył 25 maja w wywiadzie dla dziennika „Berliner Zeitung” pełnomocnik władz stolicy ds. antysemityzmu Samuel Salzborn. Dotyczyło to jednak dużej ilości pro-palestyńskich demonstracji, po których dochodziło też do ataków na instytucje żydowskie.

Ursula von der Leyen przepraszała za całą UE i obiecywała, że „jeszcze w tym roku Komisja przedstawi pierwszą w swojej historii strategię zwalczania antysemityzmu”. Nie potrafią zahamować u siebie, ale będą uczyli innych. Poza tym, tego typu unijne „walki” i „kampanie” raczej tylko generują problemy, a nie je usuwają.

Szefowa KE mówiła jednak dalej: „musimy także położyć kres nienawiści i antysemityzmowi w Internecie. Dezinformacja i negacjonizm są wszechobecne online. W szczególności pandemia Covid-19 pokazała, jak szybko mogą się rozprzestrzeniać antysemickie teorie spiskowe”. Będzie więc cenzura, kolejna „walka z mową nienawiści”, a w efekcie wzrost…. Zgadnij kotku czego? – jak pisał Kisiel.

ŹRÓDŁO: PAP / NCZAS.COM

Więcej postów