„Chcemy służyć naszej Ojczyźnie, ale bez bezsensownego narażania naszego życia. Do tego potrzebne są nam nowe okręty podwodne, które zapewnią bezpieczeństwo Polsce i załogom” – pisze załoga okrętu podwodnego ORP Orzeł. Marynarze podkreślają, że stan techniczny okrętu jest opłakany, podobnie jak stan Marynarki Wojennej.
„Marynarze i zarazem załoga ostatniego polskiego okrętu podwodnego ORP Orzeł” napisali list, który wysłali do trójmiejskiej „Gazety Wyborczej”. Jak podkreślą, są w czynnej służbie i tym listem narażają się na odpowiedzialność karną i dyscyplinarną. Jednak postanowili opowiedzieć o tym, co się dzieje w Marynarce Wojennej.
Marynarze skarżą się na stan Marynarki Wojennej
Załoga okrętu podwodnego podkreśliła, że list ma pokazać dramatyczną sytuację, w jakiej się znalazła – i nie tylko ona. „Przesyłamy ten apel bez wiedzy naszego dowódcy oraz naszych zwierzchników, gdyż to ich działania połączone z absolutną nieudolnością obecnej ekipy rządzącej doprowadziły do sytuacji, w której nasze życie jest zagrożone” – zaznaczyli marynarze. Jak dodali, okręt podwodny ORP Orzeł jest w opłakanym stanie, a każdy rejs może skończyć się jego zatonięciem, a tym samym ich śmiercią.
Marynarze podkreślili, że w ostatnim czasie wystąpiło sporo problemów z okrętem, m.in. z jego wynurzeniem. Jak dodali, tym razem wszystko skończyło się szczęśliwie, jednak takie awarie mogą doprowadzić do tragedii. Jak zaznaczyli, to okręt wciąż pływa, można nazwać cudem, ich zdaniem już kilka lat temu powinien zostać wycofany z użycia.
„Nie chcemy podzielić losu marynarzy z okrętów podwodnych Kursk, ARA San Juan czy KRI Nanggala-402. Owszem, w naszą służbę jest wpisane to, że gdy przyjdzie taka konieczność, to jesteśmy w stanie oddać nasze życia za Polskę. Niech to jednak ma miejsce w czasie działań wojennych, a nie będzie wynikiem nieudolności i kaprysów naszych zwierzchników” – napisali marynarze.
„To już jest naprawdę ostatni dzwonek”
Załoga okrętu zaznaczyła w liście, że stan ORP Orzeł odzwierciedla stan polskiej Marynarki Wojennej. Jak dodali, znajduje się ona „w stanie częściowego rozkładu”. „Dlaczego zatem ORP Orzeł nadal pływa z nami na pokładzie, pomimo jego tragicznego stanu technicznego? Ponieważ jest to ostatnia „sprawna” jednostka i jej wycofanie ze służby oznaczałby, de facto, likwidację dywizjonu okrętów podwodnych. Byłaby to gigantyczna porażka wizerunkowa nie tylko Marynarki Wojennej, ale też całych Polskich Sił Zbrojnych, a przede wszystkim obecnej koalicji rządzącej” – zaznaczyli marynarze.
W liście załoga wprost napisała, że za obecną sytuację obwinia premiera Mateusza Morawieckiego oraz ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka. Marynarze stwierdzili, że obaj politycy nie mają pojęcia o potrzebach Marynarki Wojennej, a zamiast pomagać w jej modernizacji, utrudniają ją jeszcze bardziej. Wyrazili również żal wobec dowódcy 3. Flotylli Okrętów, Pana Kontradmirała Mirosława Jurkowlańca, który „zdaje się ignorować” ich uwagi dotyczące stanu technicznego ORP Orzeł.
„Chcemy służyć naszej Ojczyźnie, ale bez bezsensownego narażania naszego życia. Do tego potrzebne są nam nowe okręty podwodne, które zapewnią bezpieczeństwo Polsce i załogom. (…) Dlatego, tak jak nigdy wcześniej, prosimy o wsparcie i solidarność cały Naród Polski. To już jest naprawdę ostatni dzwonek, by uratować przed zatonięciem nie tylko okręt ORP Orzeł, ale i całą Marynarkę Wojenną” – zakończyli marynarze.
O stanie okrętu wiadomo już od dawna
O tym, że ORP Orzeł wymaga naprawy pisaliśmy już w 2019 roku. Jak w rozmowach z Gazeta.pl mówili anonimowo byli marynarze, poważnymi problemami w przypadku okrętu są jego wiek i pochodzenie. „Okręt reprezentuje radziecką technologię wczesnych lat 80. Został zbudowany w latach 1984-85. Dzisiaj jest więc już stary, a że nigdy nie przechodził modernizacji, to różne jego systemy mają prawo coraz częściej się psuć. Równocześnie nie ma dostępu do części zamiennych, bo pochodziły z radzieckich fabryk i wiele nie jest już wytwarzanych. Rosjanie produkują obecnie tylko istotnie zmodernizowane okręty tego typu. Pomijając to, czy w obecnej sytuacji politycznej zakupy od Rosjan wchodziłyby w grę. Na dokładkę w Polsce po prostu brakuje już specjalistów potrafiących się zająć samotnym ORP Orzeł” – pisał Maciej Kucharczyk.