Kresowian zabito dwukrotnie, raz ciosem siekiery, drugi raz przez świadome przemilczanie ich tragicznej historii, które trwało przez dekady. Zatem ile by nie powiedziano i nie napisano o męczeństwie Polaków na Wołyniu czy w Małopolsce Wschodniej, i tak trudno będzie nadrobić czas milczenia.
Jednym z tych, którzy od wielu lat przywracają pamięć o polskich Kresach Wschodnich, a przede wszystkim o mieszkańcach dawnych ziem II Rzeczpospolitej, jest Marek A. Koprowski. Ma on na swoim koncie kilkanaście publikacji poświęconych tej tematyce. Jego najnowsza: „Rzeźnicy z OUN-UPA. Bandera, Szeptycki i ludobójstwo Polaków” to kontynuacja poprzedniej książki – „Narodziny ukraińskiego nacjonalizmu” , w której autor przedstawił działalność ukraińskich organizacji w czasach II RP. Wspólny mianownik obu książek stanowią Stefan Bandera oraz biskup grekokatolicki Andrzej Szeptycki – obie te postaci były zwornikiem nacjonalistycznego ruch ukraińskiego. W „Narodzinach Ukraińskiego Nacjonalizmu” Koprowski skupia się na działalności narodowców w latach 1918-1939 i dokładnie przedstawia obydwa ośrodki wspierające narodowy radykalizm, natomiast w tomie „Rzeźnicy z OUN-UPA” przygląda się bliżej jego aktywności w okresie sowieckiej i niemieckiej okupacji polskich kresów w latach 1939-1944.
Zarówno Szeptyckiemu jak i Banderze przyświecał jeden cel – powstanie państwa ukraińskiego, i choć ich wizje drogi do niepodległości Ukrainy się różniły, to dla ich realizacji gotowi byli pójść na daleko idącą współpracę z Niemcami. Bandera, który po wyjściu z polskiego więzienia na początku września 1939 roku bardzo krótko przebywał na terenie Małopolski Wschodniej, nie wziął przykładu z Szeptyckiego i nie pozostał w sowieckiej strefie okupacyjnej. Uciekł do Generalnej Guberni i tam rozpoczął zakrojoną na szeroką skalę współpracę z Niemcami. Był zafascynowany zbrodniczą odmianą niemieckiego socjalizmu i nie zmieniło się to nawet wtedy, gdy został izolowany w Sachsenhausen.
Fakt, że Niemcy nie zamierzali powoływać do życia jakiegokolwiek niezależnego tworu, który miałby w nazwie „Ukraina”, nie przeszkadzał ukraińskim nacjonalistom służyć w różnych formacjach militarnych tworzonych pod niemiecka egidą. Ukraińska Policja Pomocnicza ramię w ramię z Niemcami, lub bez nich, organizowała pogromy ludności żydowskiej, przykładając rękę do Holokaustu. Po utworzeniu w 1942 r. UPA część z nich zdezerterowała, zasilając szeregi tej zbrodniczej organizacji, w wyniku czego po Żydach przyszła kolej na Polaków.
Koprowski zwraca uwagę na fakt, że Szeptycki nie uznawał metod, jakie stosowali zwolennicy Bandery. Ten, bez wątpienia, wróg Polski i polskości nawoływał latem 1939 roku do sprzeciwu wobec prohitlerowskiej postawy wśród ludności ukraińskiej, a na początku września wydał list pasterski do wiernych, zaznaczając w nim, że Niemcy są wspólnym wrogiem Polaków i Ukraińców.
Jednak to nie Niemcy pierwsi wkroczyli do Lwowa, a ich sowiecki sojusznik. Szeptycki miał nadzieję, że zostanie męczennikiem, który zginie za wiarę z ręki bolszewickiego antychrysta, jednak tak się nie stało i doczekał zajęcia Lwowa przez Wehrmacht. Napisał wówczas list powitalny, w którym dziękował za wyzwolenie spod bolszewickiego jarzma i długo karmił się złudzeniami, że Hitler jest „krzyżowcem” walczącym z dziczą w imieniu zachodniej cywilizacji. Wysłał również list do Berlina, adresując go słowami „Jego Wysokość Führer Wielkiej Rzeszy Niemieckiej, Adolf Hitler”.
Szeptycki z jednej strony nie aprobował działalności Bandery, ale głośno nie potępiał UPA. Choć nie podpisał listu wzywającego młodzież ukraińską, aby wstępowała w szeregi utworzonej wiosną 1943 roku dywizji SS Galizien, to delegował do niej kapelanów greckokatolickich i błogosławił jej żołnierzy. Co prawda, jak zauważa Koprowski, choć Szeptycki potępiał wszelkie zbrodnie, w tym także te popełniane z pobudek politycznych, to nigdy nie dokonał moralnej rozprawy z tymi, którzy siekierami mordowali polskie kobiety i dzieci. Wysuwał nawet tezy, że te zbrodnie mogły być wynikiem porachunków lub mogli ich dokonać dezerterzy.
Cechą pisarstwa Marka A. Koprowskiego jest niewątpliwie to, że omawiany temat prezentuje w sposób merytoryczny, w szerszym kontekście ukazując skomplikowane uwarunkowania polityczne, etniczne, społeczne czy ekonomiczne. Ale Koprowskiego warto też czytać dlatego, że potrafi pisać o przeszłości trudnej, ciągle krwawiącej, niezabliźnionej i robi to z historyczną uczciwością. Obie publikacje, zarówno„ Narodziny Ukraińskiego Nacjonalizmu” jak i „Rzeźnicy z OUN-UPA” są solidnie przygotowane i w bardzo ciekawy sposób ukazują całą historyczną złożoność relacji polsko-ukraińskich. To kolejne książki, które dają świadectwo polskości na dawnych Kresach Wschodnich. To lektura dla tych, którzy nie tylko chcą poszerzyć swoją wiedzę na temat naszych relacji ze wschodnim sąsiadem, ale dla wszystkich interesujących się historią II RP i II wojny światowej.
Wydawnictwo Replika