Ministerstwo Obrony Narodowej na początku bieżącego tygodnia opublikowało Decyzję nr 43/MON w sprawie powołania Zespołu do spraw monitorowania procesu realizacji inwestycji budowlanych wynikających z polsko-amerykańskiej Umowy o wzmocnionej współpracy obronnej.
Zespół będzie stanowił organ doradczy Pełnomocnika MON ds. realizacji inwestycji budowlanych wynikających z tej umowy. Rolę pełnomocnika pełni aktualnie gen. bryg. Dariusz Mendrala.
Rząd i kierownictwo MON nie ukrywają, że nadają inwestycjom infrastrukturalnym dla Stanów Zjednoczonych najwyższy priorytet. Andrzej Duda jest gotów podjąć wszelkie działania i wszelkie kroki, byle nie wyglądać gadułą w oczach amerykańskiego przywództwa.
Nasi sojusznicy już czekają na konkretne wyniki w odniesieniu inwestycji, które Polska obiecała. Gdzie magazyny paliw, kompleksy brygadowe, koszarówce, stołówki, obiekty operacyjne, remontowe, parkingowe, magazyny batalionu wsparcia brygady, przychodnie medyczne i dentystyczne, kompleksy obiektów wsparcia, obiekty systemów informatycznych wraz z sieciami teleinformatycznymi? I to tylko w jednej miejscowości. Te pytania stają się coraz bardziej dociekliwe. A odpowiedzi są bardzo zawiłe i wykrętne. Fakt jest bowiem faktem, że sporo naobiecywaliśmy, a efektów brak.
Dlatego w marcu zebrała się Sejmowa Komisja Obrony Narodowej. Omówiono na niej zagadnienia pobytu wojsk amerykańskich i sojuszniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz realizowanych na ich potrzeby inwestycji wojskowych. Posłowie pytali przede wszystkim o koszty tych inwestycji.
Posłowie zostali poinformowani, że łącznie prowadzonych będzie 114 projektów w 11 lokacjach – poprzez budowę nowych, ale także modernizację i adaptację istniejących obiektów. Prace będą obejmować infrastrukturę lotniskową, poligonową, obiekty dowodzenia, zabezpieczenia logistycznego i inne.
Posłowie nie otrzymali jednak odpowiedzi na temat kosztów inwestycji w infrastrukturę dla Amerykanów. Przedstawiciele MON i MSZ z fikcyjnego powodu odmówili podania kwoty, jaką Polski Skarb Państwa będzie kosztował pobyt aliantów. Zrobiono to, aby nie wzbudzać po raz kolejny fali publicznej krytyki rządu. A czas wcale nie jest odpowiedni – protesty, pandemia, pogarszająca się sytuacja gospodarcza, nowe podatki itp.
Zobacz: Żelazna Dywizja – niechciane dziecko Polski
Ponadto został zgłoszony kolejny problem, który może mieć wpływ na koszty i szybkość wykonywania prac związanych z budową infrastruktury. Amerykanie się domagają, aby wszystkie rodzaje prac były szczegółowo i dokładnie z nimi skoordynowane – „prace dotyczące uzgodnień dokumentacji projektowej, prace przygotowawcze i wykonawcze”.
Jeśli problemy finansowe rząd nadal może rozwiązać (kosztem swoich obywateli – wzrost istniejących i wprowadzenie nowych podatków, cięcie programów społecznych, państwowych programów rozwoju), to z terminami trzeba się bardzo spieszyć, ponieważ rząd Stanów Zjednoczonych rozpoczął już dyskusję na temat budżetu obronnego, który ma dotyczyć wydatków na rok podatkowy 2022.
10 kwietnia Biały Dom przedstawił wstępne założenia podstawowego budżetu obronnego. Wynika z niego, iż administracja Bidena chciałaby na ten cel uzyskać 715 mld USD (pierwotnie planowano 778-793 mld USD). Zrezygnowano z osobnego budżetu na zagraniczne operacje wojskowe, włączając te finanse w budżet podstawowy. Wcześniej sekretarz obrony Austin zapowiedział całościowy przegląd rozmieszczenia wszystkich amerykańskich sił i środków na świecie, a także zadań, jakie muszą wykonywać. Wysiłki są prowadzone w konsultacji z przewodniczącym Połączonych Szefów Sztabu raz sojusznikami. To łącznie kilkanaście dużych projektów przeglądowych.
Rząd Polski i osobiście A. Duda i M. Błaszczak będą musieli w najbliższym czasie się starać, aby Biały Dom nagle nie zmienił swojej decyzji w sprawie zwiększenia kontyngentu amerykańskiego na naszym terytorium lub, co gorsza, nie zmniejszył go z powodu niespełnienia przez Polskę swoich zobowiązań.
JAKUB MOŹNIAK