We wrześniu 2017 r. na Targach Zbrojeniowych w Kielcach ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz podpisał kontrakt na dostawę 53 tys. sztuk karabinków Grot dla polskiej armii. Mówił wtedy, że „Grot jest osiągnięciem na światowym poziomie” i „przeszedł wszystkie testy zarówno w wojskach specjalnych, jak i w Wojskach Obrony Terytorialnej (WOT) na ósemkę, nie na szóstkę czy piątkę”.
Wkrótce okazało się, że zarówno okoliczności zawarcia kontraktu, jak i jakość samego karabinka wzbudzają poważne wątpliwości.
Umowa o wartości 500 mln zł została podpisana pomiędzy Jednostką Wojskową Nil z Krakowa a Fabryką Broni „Łucznik” w Radomiu. Zakupów nowego sprzętu wchodzącego dopiero na uzbrojenie wojska dokonuje jednak Inspektorat Uzbrojenia. Tę instytucję jednak całkowicie pominięto. Dlaczego?
Armia tłumaczyła wówczas, że Inspektorat Uzbrojenia był przeciążony pracą, a Wojska Obrony Terytorialnej, do których miał trafić nowy karabinek, nie miały jeszcze jednostki wyspecjalizowanej w zakupach. Dlatego kontrakt podpisała JW Nil. Doświadczony logistyk podkreśla jednak, że JW Nil nigdy nie kupuje sprzętu w fazie testów, a karabinek Grot nadal był wówczas testowany.
Decyzję o wprowadzeniu Grota na uzbrojenie wojska podpisał nie szef Sztabu Generalnego WP, który rozkazem zatwierdza nowe uzbrojenie, lecz dopiero 17 maja 2018 r. Szef Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych, o czym opowiedział nam gen. Mirosław Różański w wywiadzie „Gen. Różański: Wprowadzanie Grota do armii jest związane z błyskawicznym rozwojem karier wielu oficerów” .
Jednak najwięcej wątpliwości wzbudziło to, że Grot w trakcie podpisywania kontraktu nie miał badań kwalifikacyjnych, które dopuszczałby go do użytkowania w armii. Zadanie sprawdzenia broni, która razem z fabryką w Radomiu rozwijała konstrukcję, Wojskowa Akademia Techniczna powierzyła m.in. doświadczonym żołnierzom jednostki specjalnej GROM.
Po tych próbach powstał szczegółowy raport, w którym żołnierze elitarnej jednostki wytknęli szereg wad karabinka. – Podstawowy problem polegał na tym, że konstrukcja mocowania regulatora gazowego nie została zabezpieczona i podczas użytkowania wypadał. Mieliśmy strzelanie, podczas którego z każdego z pięciu karabinków wyleciał regulator gazowy. Bez tego urządzenia broń się nie przeładuje, karabin nie wystrzeli – mówi były żołnierz GROM, który testował Grota.
W trakcie testów żołnierze GROM-u odkryli też m.in. problemy z zamkami, które się rozpadały, kurkami, które się zrywały, czy mocowaniem pasów, które same się wypinały, a potem był problem z ich wpięciem.
– To dobra broń, ale wymagała poprawek. Mimo, że przedstawialiśmy twarde dowody na to, że jest wadliwa i należy jeszcze nad nią popracować, powiedziano nam, że jesteśmy zmanierowani, bo jesteśmy GROM-em i mieliśmy okazję działać na najlepszym sprzęcie. Dano nam do zrozumienia, że nie jesteśmy obiektywni. A przedstawiciele zakładu w Radomiu mówili, że nic nie zmienią w konstrukcji, bo im się to nie opłaca. Przyjęliśmy to do wiadomości i koniec – opowiada GROM-owiec.
Po podpisaniu kontraktu testowanie karabinka przyspieszyło. Już 16 listopada 2017 r. fabryka z Radomia poinformowała, że pomyślnie przeszedł wszystkie badania kwalifikacyjne. Jak dowiedział się Onet, kilka sztuk tej broni trafiło do testów do Żandarmerii Wojskowej w Warszawie. – Kiedy zobaczyłem ten karabinek pomyślałem, że to jakiś staroć z wykopalisk. Był cały pokryty rdzą – mówi nam jeden z żandarmów.
Jednak dwa tygodnie później pierwsze Groty trafiły do żołnierzy WOT. Potem broń dostały też wojska powietrznodesantowe. Wkrótce ujawniły się problemy podczas użytkowania karabinka przez żołnierzy.
W związku z napływającymi od żołnierzy skargami, jakość karabinka postanowiła sprawdzić niezależna grupa ekspertów pod kierownictwem Pawła Mosznera. To były oficer jednostki specjalnej GROM i instruktor strzelectwa od ponad 20 lat. Dowódca GROM nadał mu tytuł Instruktora Strzelania Taktycznego i Technik Antyterrorystycznych. Jest też ekspertem strzelectwa z certyfikatem rządu USA, doświadczonym we współpracy z najbardziej elitarnymi jednostkami – brytyjskim 22. Pułkiem SAS oraz amerykańskimi wojskami specjalnymi. W ub. r. szkolił instruktorów stołecznej policji w użytkowaniu karabinków.
Mosznera przede wszystkim zainteresował fakt, że jednostki specjalne w Polsce nie chcą korzystać z karabinka Grot, a żołnierze GROM-u wystawili mu negatywną opinię. – Nikt w Polsce nie ma tak dużego doświadczenia z bronią jak GROM. Oni wystrzeliwują miliony sztuk amunicji rocznie. Zaufali broni sprawdzonej w boju. W czerwcu media podały informacje o ogłoszeniu przetargu na zakup dla GROM-u niemieckich karabinków Heckler