Poniedziałkowe wydania gazet komentują wybór Armina Lascheta na przewodniczącego chadeckiej CDU.
Dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung” komentuje:
„Dlaczego Merz po raz drugi nie został wybrany? Ponieważ większość liczącego tysiąc członków partyjnego establishmentu ufała mu mniej niż jego wcześniejszym przeciwnikom, że zdoła zjednoczyć obóz. Większość delegatów reprezentująca bazę partyjną wierzyła, że właśnie Laschet jest w stanie utrzymać wszystko w ryzach i po erze Merkel może znaleźć równowagę między kontynuacją i odnową, które dla większości w tej partii są do zaakceptowania. W naturze CDU leży brak odwagi do eksperymentowania. Podobnie jak dwa lata temu zdecydowała się ona na osobę, która wydała się jej zarówno politycznie jak i osobiście obliczalna. Jednak Laschet musi przerosnąć sam siebie i obalić złośliwe twierdzenie, że jest on tylko kontynuacją Merkel, ale o innej płci”.
„Suedeutsche Zeitung”stwierdza:
„Oświadczenie Armina Lascheta, że u niego „każdy może być duży”, może wykroczyć znacznie poza CDU pod koniec tego roku wyborczego. Jeśli nowy szef CDU myśli poważnie, będzie musiał również koalicje traktować jako wspólne działanie. Każdy może być wielki – to nie oznaczałoby sprowadzenia do wspólnego mianownika. Oznaczałoby, że każdy może ustalać priorytety”.
Z kolei stołeczny dziennik „Die Welt” pisze:
„CDU może nostalgiczny konserwatyzm ruchu degrowth chętnie pozostawić Zielonym, a socjaldemokratom i partii Lewica – pozbawiony pomysłów socjalistyczny konserwatyzm. Zainscenizowany bezbłędnie przez Paula Ziemiaka i jego zespół wirtualny zjazd partii oraz jej rozpiętość od Roberta Roettgena po Friedricha Merza uświadomiły, czym może być Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna, jeśli zda się na postępowe formy inspiracji i dialogu. Armin Laschet stoi teraz na gigantycznym urwisku współczesnej historii. Ma przed sobą herkulesowe zadanie. Ale jeśli chce tworzyć historię, musi sam sobie tego pozazdrościć. Zegar odlicza czas. Ten nadzwyczajny rok wyborczy wyznacza kierunek. I jeśli jest się szczerym i dostrzega alternatywę dla zakazanej zielono-czerwonej koalicji, chodzi o wszystko albo nic”.
Natomiast „Nordwest-Zeitung” uważa:
„Delegaci CDU mieli dwie prawdziwe opcje: kontynuację kursu Merkel lub odnowę wzdłuż linii liberalnych i wolnorynkowych. Pierwszą prezentowali Armin Laschet i Norbert Roettgen. Za ostatnią opowiedział się Friedrich Merz. Decyzja zapadła i CDU pozostanie przy kursie Merkel, której zwolenników nikt nie jest w stanie w tej partii zatrzymać. W najbliższych latach Armin Laschet będzie pilnie dalej pozyskiwał stanowiska socjaldemokratów i Zielonych jedno po drugim. CDU pozostaje czerwono-zielonkawym, błyszczącym substytutem. Niektórzy nazywają to partią narodową, inni – oportunizmem albo strategią”
Dziennik „Heilbronner Stimme” jest zdania:
„Laschet nie tylko nie przekaże przywódcy CSU Markusowi Soederowi kandydatury na kanclerza. Nowy szef CDU posiada doświadczenie w rządach z FDP, nie ukrywa sympatii dla Zielonych i nie ma także problemu z wielką koalicją. Może teraz z pozycji siły poczekać, aby zobaczyć, jak przebiegną wybory do landtagów i czy Soeder sformułuje swoje roszczenie do urzędu kanclerza. Bawarczyk na pewno nie zlekceważy Lascheta”.