Tuż przed wigilią na Facebooku poseł Paweł Szramka zamieścił interpelację skierowaną do Ministra Obrony Narodowej w sprawie problemów ochotnika, który będąc radnym nie może wstąpić w szeregi Wojsk Obrony Terytorialnej. Jest to kolejny przykład niezrozumiałości przepisów, licznych zmian w interpretacji oraz czytania raczej od końca ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP, co może tylko przynieść zaskakujące problemy z ochotnikami, którzy chcieliby wstąpić do Wojsk Obrony Terytorialnej.
Jeśli jesteś żołnierzem, to możesz zostać radnym. Natomiast jeśli jesteś radnym, to nie możesz zostać żołnierzem. Proste prawda? Ale czy logiczne? Rafał Kasza – najsprawniejszy radny w Polsce chciałby zostać żołnierzem. Żeby to zrobić, musiałby zrzec się mandatu radnego. Wtedy mógłby założyć mundur. Jednak gdyby wcześniej był żołnierzem, to nikt nie robiłby problemu, aby został radnym.
Ta kuriozalna sytuacja skłoniła mnie do podjęcia interwencji w tej sprawie. Będę namawiał Ministerstwo Obrony Narodowej do zmiany przepisów w tym zakresie. (…)
Co ciekawe, możliwa i dopuszczalna jest sytuacja odwrotna, kiedy to osoba pełniąca funkcję wojskowego w wyniku wyborów uzyskuje mandat radnego – czytamy na fanpagu w zamieszczonej interpelacji ( nr 16271) posła Pawła Szramki, wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Obrony Narodowej w sprawie służby wojskowej osób pełniących funkcję radnych.
Absurdalne przepisy
Powyższy problem jest jednym z wielu, z którymi zmagają się ochotnicy do WOT. Pisałem o nich m.in. w artykule pt. „ Kolski do Kozubala: nie wysyłaj WKU do Szwecji, tam powinien wybrać się WOT”. W dalszym ciągu wymusza się bowiem na kandydatach dodatkowego badania zdrowotnego , co jest znaczącym obciążeniem czasowym oraz finansowym dla obydwu stron.
Dlaczego zatem do WOT nie wystarczy kategoria zdrowia A – zdolny do czynnej służby wojskowej? Skoro w WOT przewidziane są stanowiska dla osób z kat D (niezdolny do czynnej służby wojskowej w czasie pokoju, z wyjątkiem niektórych stanowisk służbowych przeznaczonych dla terytorialnej służby wojskowej)?. To klasyczny przykład braku logiki i spójności w przepisach, w których zamiarem było – jak podejrzewam – obniżenie wymagań wobec kandydata. Absurd, bo zamiast przyjmować do WOT z kat. A tymczasem wysyła się kandydata na dodatkowe badania, ze szkodą dla wojskowego budżetu, by otrzymał zdolność wojskową kat. A do WOT.
Drugim absurdem jest to, że takiej kategorii zdrowia według ustawy po prostu nie ma. Czy zatem zmiana definicji kategorii zdrowia D, była dobrym pomysłem czy pomyłką WOT? W rozporządzeniu MON z 24 stycznia 2018 r. w sprawie orzekania o zdolności do czynnej służby wojskowej oraz trybu postępowania wojskowych komisji lekarskich w tych sprawach ktoś się zagalopował i dopisał Wojska Obrony Terytorialnej jako szczególny rodzaj sił zbrojnych. Oznacza to, że każdy kandydat musi przejść dodatkowe badania zakończone stosownym orzeczeniem wojskowej komisji lekarskiej tak jak np. kandydat do jednostek desantowo-szturmowych.
Nie taka chyba była intencja zmian w tym rozporządzeniu MON , które do tej pory nakazywało dodatkowe badania w przypadku szkolenia i powołania do czynnej służby wojskowej specjalistów, wymagających szczególnej predyspozycji zdrowotnej. Powyższe przepisy dotyczyły głównie osób przeznaczonych do odbycia czynnej służby wojskowej: personelu latającego, personelu naziemnego zabezpieczenia lotów i personelu służby inżynieryjno- lotniczej, na okrętach wojennych i innych jednostkach pływających Marynarki Wojennej, w jednostkach desantowo-szturmowych, w Żandarmerii Wojskowej, w kompaniach jednostek reprezentacyjnych Sił Zbrojnych RP, w charakterze nurków i płetwonurków, w zasięgu działania promieniowania mikrofalowego, w warunkach działania prądu elektrycznego.
Kto i po co do rozporządzenia dopisał służbę w jednostkach WOT, skoro jest to szkolenie podstawowe? Ile wojsko i podatnika już kosztowało przebadanie ochotników do WOT, którzy byli kierowania na wojskowe komisje lekarskie? Tu można przytaczać inne pytania oraz problemy ochotnika do nowej formacji, które są dobrym odzwierciedleniem problemu jaki przedstawił poseł Paweł Szramka.
Dlaczego radny nie może zostać żołnierzem w WOT?
Jeśli problem zasygnalizowany przez posła ma być zgodny z przepisami to radny powinien wstąpić do innej równoległej służby czynnej, czyli służby przygotowawczej. A cały problem wynika z tego, że ktoś czytał ustawę o powszechnym obowiązku obrony RP od końca. I nie wiadomo dlaczego zapisał w ustawie niemożność złożenia wniosku do WOT przez osoby reklamowane na czas wojny. Zapis wygląda jak dziwoląg, bo w żadnej inne ochotniczej formie służby nie zapisano takiego ograniczenia. Na początku definicji danej formy służby jest wyraźnie napisane kto może złożyć wniosek.
Zgodnie bowiem z art. 98k ust 3 pkt. 7 ustawy z 21 listopada 1967r.o powszechnym obowiązku obrony RP, do terytorialnej służby wojskowej może być powołana osoba, która między innymi „nie jest reklamowana od obowiązku pełnienia czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny lub w przypadku nadania przydziału organizacyjno-mobilizacyjnego w formie zbiorowej listy imiennej w jednostce przewidzianej do militaryzacji”. Taki przypadek dotyczy radnego.
Jest to problem dotyczący niejednego ochotnika. Ale żeby zrozumieć ten przepis trzeba tu wyjaśnić czemu ma służyć reklamowanie.
Zgodnie z ustawą z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony RP, gdzie cały rozdział 6 poświęcono służbie wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny. I nie dotyczy czasu pokoju, gdzie ochotnik dziś może prawie wszystko.
Reklamowanie jest to forma zwolnienia z odbywania obowiązku służby wojskowej w razie mobilizacji i w czasie wojny. W tym przypadku, jedyną przeszkodą do jej podjęcia jest kategoria zdrowia oraz możliwość odroczenia służby udzieloną tylko ze względu na stan zdrowia. Reklamowanie umożliwia zatem przez państwo – względem wyższych potrzeb – zwolnienie części osób pomimo spełnienia ustawowych warunków z obowiązku pełnienia tej służby w tzw. drodze reklamowania. Zwolnienie z obowiązku służby w czasie wojny stanowi czynność materialno-techniczną podlegającą wpisowi lub zamieszczeniu w ewidencji wojskowej. Czynności tej dokonuje wojskowy komendant uzupełnień, a w przypadku żołnierzy pełniących czynną służbę wojskową dowódca jednostki wojskowej. Samo reklamowanie odbywa się z reguły bez wiedzy oraz zgody reklamowanego i jest czynnością tylko administracyjną. A o reklamowaniu osoba dowiaduje się czasami przy okazji załatwiania spraw wojskowych.
Reklamowanie z urzędu i na wniosek
Zgodnie z art. 116 ustawy o powszechnym obowiązku obrony RP, reklamowanie prowadzi się również w czasie pokoju, czyli tak naprawdę chodzi tu o to, że „zaznaczamy” pewne osoby w ewidencji wojskowej, które nie mogą być powołane do służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i czasie wojny. W czasie wojny nie będzie na to czasu, aby w szybkim a wręcz natychmiastowym czasie ustalić, kogo nie należy w tym względzie powoływać ze względu na dobro i bezpieczeństwo państwa. Dlatego sama czynności techniczna jest prowadzona w czasie pokoju przez administrację wojskową w oparciu o wpływające wnioski od organów administracji państwowej. Reklamowanie bowiem może odbywać się z urzędu i na wniosek. Odmowę dokonania reklamowania na wniosek lub jej uchylenie, w czasie pokoju stanowi decyzję administracyjną, od której służy wnioskodawcy odwołanie do szefa wojewódzkiego sztabu wojskowego.
Z kolei reklamowanie z urzędu dotyczy osób, które wykonują mandat posła, senatora lub radnego, zajmują kierownicze stanowiska państwowe określone w art. 2 ustawy z 31 lipca 1981 r. o wynagrodzeniu osób zajmujących kierownicze stanowiska państwowe (Dz. U. z 2019 r. poz. 152) lub stanowiska organów administracji publicznej w rozumieniu Kodeksu postępowania administracyjnego oraz ze względu na posiadane kwalifikacje lub zajmowane stanowiska są niezbędne dla zapewnienia obrony lub bezpieczeństwa państwa.
Podstawę reklamowania z urzędu stanowi pisemne zawiadomienie(imienny wykaz osób) przekazane administracji wojskowej od stosownych organów państwa.
Istnieje także inna droga jak reklamowanie na wniosek i dotyczy osób, których powołanie do czynnej służby wojskowej, groziłoby zaprzestaniem lub poważnym zakłóceniem pracy urzędu państwowego lub samorządowego albo działalności gospodarczej przedsiębiorcy, niezbędnej dla zapewnienia obrony lub bezpieczeństwa państwa.
Szczegółowy wykaz stanowisk, których zajmowanie powoduje reklamowanie z urzędu zawiera załącznik do rozporządzenia Rady Ministrów z 21 września 2004 r. w sprawie reklamowania od obowiązku pełnienia czynnej służby wojskowej w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny. Należy dodać, że wszystkie służby mundurowe podległe pod MSWiA, podlegają z urzędu reklamowaniu w razie ogłoszenia mobilizacji i czasie wojny. I tylko czysto teoretycznie, mogą dobrowolnie pełnić czynną służbę wojskową w przypadku braku „kolizji w służbowym czasie”.
Czy zatem służba w WOT funkcjonariusza jest możliwa? Niestety w przypadku tej formacji nie jest realna. Art. 98k ust 3 pkt. 7 ustawy z dnia 21 listopada 1967r.o powszechnym obowiązku obrony RP stanowi, że wszyscy reklamowani nie mogą dobrowolnie i na ochotnika wstąpić do terytorialnej służby wojskowej. Ponadto z przyczyn niezrozumiałych wydłuża się listę o osoby z nadanym przydziałem organizacyjno-mobilizacyjnym w jednostce przewidzianej do militaryzacji, czyli na czas wojny. Pytanie komu i czemu mają służyć te dziwne ustawowe zapisy? Z jednej strony ochotnik w czasie pokoju wybiera formę czynnej służby wojskowej, z drugiej zaś zwolnienie z obowiązku służby poprzez reklamowanie jest tylko na czas mobilizacji i wojny.
Powrót emeryta i przyjmowanie funkcjonariuszy do WOT
O problemach nowej formacji pisałem w artykule pt. „Budowa WOT do 2024 roku? Czyli o „sukcesach” reform i modernizacji armii” i jaką to już dojną krową dla budżetu wojska zaczyna być formowanie nowego rodzaju sił zbrojnych. Przypomnę, że 4 listopada 2020 roku odbyła się debata na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej w sprawie zmian w organizacji Wojsk Obrony Terytorialnej. Sama debata była zapowiedzią reformy i wyciągania ręki po dodatkowe pieniądze.
„Jednym z problemów jakie poruszył gen. dyw. Kukuła, dowódca WOT podczas posiedzenia KON jest wcielenie do WOT byłych funkcjonariuszy służb mundurowych (m.in. policjantów, strażaków, strażników granicznych, ludzi po ABW), z zachowaniem stopnia odpowiedniego do rangi, którą mieli w poprzedniej służbie. Generał stwierdził, że dzisiaj nie jest to możliwe i powoduje rezygnację wielu doświadczonych funkcjonariuszy. Problem ten nie dotyczy przenoszenia się do WOT żołnierzy z wojsk operacyjnych, których stopień pozostaje bez zmian. I być może chodzi o jedyny wyjątek nierównego traktowania kandydata. Bo jak to jest, że funkcjonariusz w służbie po przejściu do nowej formacji zachowuje stopień a w przypadku powołania „z rezerwy” i emerytury już nie? I czy ten problem dotyczy służby zawodowej czy tylko weekandasów?
Jak już wskazywałem cały ten wydumany problem jest zapowiedzią raczej szerokiego otwarcia WOT dla pozostałych funkcjonariuszy wszelkich służb. Tu się zgodzę z jednym – przyjmować należy do terytorialsów, ale tylko tych, którzy mieli na swoim życiowym etapie zaliczoną służbę wojskową. Tych bez przeszkolenia należy najpierw przeszkolić.
W dobie braków kadrowych w wojsku i innych formacjach mundurowych, WOT usilnie próbuje podebrać „żołnierzy”, bo o awans nie jest trudno i można szybciej odejść z wyższego stołka na emeryturę.
Służba zastępcza lub WOT
Niestety służba „zawsze w sobotę, zawsze w niedzielą” rodzi nowe problemy. Dlaczego przykładowo WOT zapisał w ustawie, że reklamowani nie mogą być powołani do nowej formacji wojskowej? Jak dla mnie to jest absurd, skoro dotyczy tylko czasu wojny. Czy nowe dowództwo rozumie własne zapisy ustawowe? W tym samym art. 98k ust 3 ustawy z 21 listopada 1967r.o powszechnym obowiązku obrony RP, na który poseł Szramka wskazywał (na pkt. 7 i reklamowanie jako jedną z przeszkód do powołania) zapisano, że do terytorialnej służby wojskowej może być powołana osoba, która między innymi nie była przeznaczona do służby zastępczej (art. 98k ust 3 pkt. 5). Jakie ma to znaczenie? Zakazuje się komuś, kto bardzo dawno temu, podczas obowiązywania zasadniczej służby wojskowej, był z jakiś tam względów przeznaczony do służby zastępczej? Był? Dobrowolny i ochotniczy wniosek powinien zmienić jego status. Jest to kolejny przykład absurdalnych przepisów do usunięcia przez komisję w MON, która pracuje nad nowymi przepisami i wymienić obowiązującą od 1967 r. ustawę o powszechnym obowiązku obrony RP.
Proszę więc nie otwierać oczu ze zdziwienia jeśli do służby przygotowawczej powołamy rezerwistę. Tylko dlaczego ustawa pozwala WOT na powoływanie osób bez przeszkolenia oraz żołnierzy rezerwy? Bo tam znalazły się czytelne zapisy. Zawieszenie zasadniczej służby wojskowej wprowadziło nowe możliwości oraz nowe formy służby wojskowej. To kandydat wybiera, gdzie złoży wniosek i nie ma tu żadnego znaczenia czy żołnierz odbył służbę czy nie. Choć definicja żołnierza rezerwy się nie zmieniła, to w tym wypadku może namieszać w głowie, tak jak czytanie ustawy od końca.
W trakcie obowiązywania zasadniczej służby wojskowej, aby mieć uregulowany stosunek do służby wojskowej trzeba było odbyć jedną z form szkolenia, z reguły to była zasadnicza służba wojskowa i na tym kończył się obowiązek przygotowujący młodego człowieka do powołania na czas wojny. Teraz, aby mieć uregulowany stosunek do służby wojskowej wystarczy stanąć na kwalifikację wojskową i otrzymać kategorię zdolności do czynnej służby wojskowej, by wyjść z książeczka wojskową w kieszeni, bez odbycia służby wojskowej.
Skracanie służby – wbrew obowiązującemu prawu
Przy obecnym skracaniu służby do absurdów wskazywałem na brak ustawowych przesłanek pod tym względem, a zmiany, które zaszły były wbrew obowiązującemu prawu, o czym niejednokrotnie pisałem m.in. w artykule pt. „ W MON wieczne reformy. Czy szkolenie żołnierzy zaczyna być już fikcją?”
Tu należy przypomnieć definicję żołnierza rezerwy do dalszych rozważań. Zgodnie z art. 99 ustawy z 21 listopada 1967r. o powszechnym obowiązku obrony RP, żołnierzem rezerwy jest osoba, która złożyła przysięgę wojskową i została przeniesiona do rezerwy po zwolnieniu z czynnej służby wojskowej, w tym z zawodowej służby wojskowej lub ze służby kandydackiej, jeżeli w dalszym ciągu podlega obowiązkowi służby wojskowej.
Proszę nie zapominać o tym, że z definicji trudno jest wywnioskować, gdzie służba wojskowa powinna być odbyta w pełnym wymiarze oraz w formie ustalonej w ustawie. Ci wszyscy co twierdzą, że żołnierzem rezerwy jest się po 16 dniach służby i złożeniu przysięgi w WOT odpowiem, że jest tylko żołnierzem rezerwy zwolnionym przed terminem, a to rodzi inne problemy. W tym przypadku należy doszukiwać się wcześniejszego zamysłu ustawodawcy. Niestety, ten sam przypadek dotyczy zwolnionych ze służby przygotowawczej po 27 dniach, bo skrócenie służby odbyło się na rozkaz Szefa Sztabu Generalnego WP, a nie poprzez zmianę w ustawie.
Braki kadrowe i powołanie w tym celu specjalnego Biura ds. Programu „Zostań Żołnierzem Rzeczpospolitej” niesie skrajne pomysły na wpychanie do wojska na zawodowego, najlepiej już po przysiędze młodego rekruta. Problemem wojska, po zawieszeniu obowiązkowej służby wojskowej i skróceniu szkolenia podstawowego z 3 miesięcy do 27 dni jest brak szkolenia specjalistycznego. Rodzi się pytanie o jakość żołnierskiego narybku. I co przyniesie przyszłość: więcej zagrożeń czy pożytku? Czy przypadkiem niedługo sami żołnierze będą dla siebie zagrożeniem? Co na to BHP? Tak absurdalnie krótki system szkolenia nie obowiązuje nawet rezerwistów na czas wojny.
O dziwo, będąc żołnierzem rezerwy można – czysto teoretycznie – odbyć po kolei wszystkie formy służby wojskowej, nie tylko jedną. Byle tylko spełniać ustawowe wymagania co do wykształcenia oraz w dalszym ciągu – zgodnie z definicją żołnierz rezerwy – podlegać obowiązkowi służby wojskowej. Należy podkreślić, że zgodnie z art. 58 ustawy z 21 listopada 1967r. o powszechnym obowiązku obrony RP, temu obowiązkowi podlegają obywatele polscy, począwszy od dnia, w którym kończą osiemnaście lat życia w danym roku kalendarzowym, aż do pięćdziesiąt pięć lat życia dla szeregowych, a posiadający stopień podoficerski lub oficerski – do sześćdziesiąt trzy lata życia.
Będąc zainteresowany służbą wojskową można ją odbyć w służbie przygotowawczej i jej trzech formach po kolei (na potrzeby: szeregowych, podoficerów oraz oficerów) i zgodnie z posiadanym wykształceniem (gimnazjalne, średnie oraz wyższe). Następnie jako student odbył Legię Akademicką a na koniec trafić do WOT czy odwrotnie.
Dowodem na to, że żołnierz rezerwy po odbytej służbie może powtórzyć czy zmienić rodzaj służby przygotowawczej, a nawet odwrotnie, rozpocząć służbę w WOT, by po niej zostać powołanym do służby przygotowawczej. Jest zapis w ustawie, który umożliwia nawet powrót kandydatowi do służby w przypadku zwolnienia z jej trwania przed terminem, w celu jej ukończenia.
Zgodnie z art. 98e. 1. ustawy z 21 listopada 1967r. o powszechnym obowiązku obrony RP:
„Żołnierza, który wcześniej nie pełnił czynnej służby wojskowej, w tym zawodowej służby wojskowej lub służby kandydackiej, z dniem zwolnienia ze służby przygotowawczej komendant szkoły wojskowej lub ośrodka szkolenia albo dowódca jednostki wojskowej przenosi do rezerwy”.
Tak więc teoria otwiera nowe możliwości w szkoleniu, a jak jest w praktyce? Z reguły człowiek wybiera drogę na skróty i jedną formę szkolenia. W przypadku nowych form służby wojskowej istotne jest kto może złożyć wniosek a nie czytanie od końca ustawy, a w tym wypadku o reklamowaniu na czas wojny.
Jedynie w czasie pokoju nie można powołać do służby wojskowej posła czy senatora. Prozaiczne problemy reklamowanych, którzy by chcieli wstąpić do czynnej służby wojskowej – oprócz WOT –wynikają raczej z faktu, że system informatyczny nie chce „wypluć” karty powołania. Co jest raczej następstwem technicznej blokady osób „zaznaczonych” w systemie reklamowaniem lub mają nadane przydziały mobilizacyjne czy przydział organizacyjno-mobilizacyjny na czas wojny.
Odnosząc się do interpelacji posła Pawła Szramka do szefa MON w sprawie niemożności powołania radnego do WOT – bo tak sobie zapisali w ustawie – zapytam się kto kogo wprowadza z tymi przepisami w wojskowe maliny? Panie pośle szkoda czasu! Dla pana radnego z Zielonej Góry, który chce zostać żołnierzem radzę złożyć wniosek do służby przygotowawczej. Więc nie w 16 tylko w 27 dni zostanie żołnierzem.