Myśliwiec F-35 prezentowany jest jako arcydzieło współczesnej technologii. Jest to najdroższa broń w historii wojskowości. Okazuje się jednak, że amerykański samolot wcale nie jest tak dobry, jak mogłoby się wydawać.
W Stanach Zjednoczonych odbyły się testy myśliwców F-35 pod kątem ich przydatności do służby w amerykańskiej armii. W środę główny tester broni amerykańskich sił zbrojnych dyrektor Departamentu Obrony ds. testów operacyjnych i oceny (OT&E), Robert F. Behler, zdał sprawozdanie z ich wyników przed komitetem ds. Zbrojeniowych Kongresu USA. Jak podaje portal Task&Purpose, wyniki są znacznie poniżej oczekiwań.
Najgorzej wypada wskaźnik dostępności floty po 12 miesiącach testów. Wynosi on bowiem poniżej spodziewanych 65%. Co więcej, maszyny psują się znacznie częściej niż przewidywano, a usuwanie awarii trwa długo i jest bardzo kosztowne.
Niepokojące doniesienia na temat F-35 płyną również z Pentagonu. Przyznał on bowiem, że istniały pewne problemy związane z obsługą samolotów z powodu braku części zapasowych i wadliwej pracy autonomicznego logistycznego systemu informacyjnego (ALIS).
Eksperci krytykują myśliwce za wysoką cenę oraz liczne wady konstrukcyjne, m.in. za to, że bomby są umieszczane na zewnętrznych podwieszeniach, przez co maszyny są łatwiej wykrywalne dla radarów. Również piloci skarżą się na F-35, ostatnio głośno było o tym, na ich pokładzie brakuje tlenu. Problematyczne okazują się także maszyny z serii F-35B, które miały umożliwiać pionowy start i lądowanie. Okazuje się bowiem, że samoloty są zbyt ciężkie, aby wykonywać bezpiecznie tego typu manewry.
Polska podpisała umowę na zakup 32 myśliwców F-35, na co wyraził zgodę amerykański Kongres. Wartość kontraktu to ponad 25 mld zł.
– To najważniejszy w historii kontrakt dla Wojska Polskiego, to wejście polskich sił powietrznych w nową erę. To tworzenie zdolności sił powietrznych, których dotąd nie posiadały – powiedział wówczas minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
W świetle powyższych doniesień istnieje poważne prawdopodobieństwo, że pieniądze przeznaczone na zakup amerykańskiego cudu techniki będą wyrzucone w błoto.
widzialem te maszyny w ubiegla niedziele na airshow w Adelaidzie, piekne maszyny… Australia ma kilkadziesiat tych maszyn ale nie slyszalem ani nie czytalem w prasie zadnych narzekan na nie.
Zdaje się, że do powiększenia floty lotniczej w ten „wynalazek” też się nie kwapią.
Po pierwsze należy sprostować jedną istotną rzecz. Takiego uzbrojenia nie można kupić. Takie uzbrojenie można co najwyżej dzierżawić. Samoloty te nafaszerowane są zaawansowaną elektroniką, którą zabezpieczają odpowiednie kody źródłowe, do których dostęp ma jedynie producent. Bez odpowiednich aktualizacji, te maszyny są kompletnie bezużyteczne. Polacy nigdy nie uzyskają tych kodów i nigdy nie będą mogli produkować samodzielnie części zamiennych, więc realnie patrząc na całą sprawę, nigdy nie będziemy właswłaścicielami tych maszyn. Uziemiony samolot jest bezwartościowy, a taka sytuacja może mieć miejsce w każdej chwili.
Polska obronność powinna się opierać na europejskiej myśli technicznej i europejskim przemyśle zbrojeniowym. Czasy paktu północno-atlantyckiego dobiegają końca. Aktualne zmiany geopolityczne wymagają zupełnie innej strategii obronnej. Agresywna polityka Stanów zjednoczonych jest zagrożeniem dla stabilizacji w wielu regionach świata. W przypadku poważniejszego konfliktu np. z Chinami lub Rosją, zostaniemy zobligowani opowiedzieć się po stronie Ameryki. Ta lojalność będzie nas drogo kosztowała.
–„Tak docieramy do roku 2008, gdy mamy już 700 kg wzbogaconego HEU (Mocno wzbogacony materiał promieniotwórczy), co daje nam możliwość wyprodukowania 28 – 30 bomb atomowych i stawia nas w rzędzie 10 państw mogących w błyskawicznym tempie wyprodukować WŁASNĄ BROŃ ——
A tym czasem nasi politycy obu stron co zrobili ?? macie w kolejnym cytacie :
–” Tymczasem w Polsce władzę zdobyła koalicja PO – PSL … i od 2008 roku do października 2016 roku przekazano Rosji 700 kilogramów wzbogaconego uranu rozbrajając Polskę całkowicie. Wywożenie uranu rozpoczęto na podstawie umowy między D. Tuskiem a W. Putinem zawartej w 2008 roku. W 2009 wywieziono 251 kg. Kulminacja transportu nastąpiła, gdy w pięciu transportach w sumie wywieziono 450 kilogramów między październikiem 2009 a kwietniem 2010. Wywożono najpierw autami ze Świerku do pociągu. Następnie pociągiem do Gdańska i z Gdańska drogą morską do Murmańska i dalej do Mayaku. Po tym okresie zmieniono sposób transportu i rozbrajania Polski. Uran zaczęto wywozić samolotami. Pierwszy raz w historii świata zastosowano taki rodzaj transportu za pomocą AN-124. Ostatnie 11 ładunków, w sumie 61 kilogramów, drogą morską wywieziono z Gdańska do Rosji … już po objęciu władzy przez PiS. Przyśpieszenie wywożenia uranu nastąpiło po wizycie Obamy w Pradze w 2009 roku. Proces rozbrajania Polski zakończył się pod koniec 2016 roku takim przekształceniem reaktora Maria, aby nie można było już pozyskiwać uranu. Jak powiedział, z głęboką ironią, ekspert USA do spraw broni nuklearnej – „polska klasa polityczna podeszła do bezpieczeństwa własnego państwa w sposób wielce innowacyjny”. Zatem głosujcie, mądrzy inaczej, a to na PiS, a to na PO, a i tak obudzicie się z kajdanami na nogach i rękach. Rozbrojenie Polski odbyło się cichcem poza demokratyczną debatą na zasadzie zmowy za plecami nas Polaków, między premierem Polski a możnowładzcą Rosji, która ciągle grozi Polsce atakiem atomowym. Wielki patriota, który przyszedł po złym Tusku pozwolił na kontynuowanie proce