Ile kosztują amerykańskie bazy?

amerykańskie bazy

Niemal 21 mld dolarów rocznie wydają Amerykanie na swoje zagraniczne bazy wojskowe – tak wynika z tegorocznych przewidywań budżetowych. Według szacunków baz jest obecnie od 736 do 843 w 45 krajach, a największe znajdują się w Niemczech, Japonii i Korei Południowej.

Statystyki podają różne liczby, ponieważ cienka jest granica między bazą a instalacją. Według niektórych źródeł, tych pierwszych może być nawet 3 tys., jeśli na przykład uwzględnimy kilku żołnierzy rozmieszczonych do ochrony jakiejś ambasady.

Waszyngton przyznaje, że dużych baz ma 80. Amerykańskie wojsko oplata dziś cały glob i jest obecne na każdym kontynencie z wyjątkiem Antarktydy. W Europie bazy znajdują się w Niemczech i we Włoszech, a instalacje w Rumunii i Bułgarii. Ponad 70 proc. całkowitej kwoty jest wydawane w Japonii, Niemczech i Korei Południowej – tak wynika z oficjalnych dokumentów Departamentu Obrony dotyczących szacunków budżetowych w sektorze obronnym na rok fiskalny 2019.

Koszty zawierają opłacenie personelu, operacji, utrzymania bazy, jej wyposażenia, koszty wsparcia dla wszystkich zagranicznych jednostek wojskowych Departamentu Obrony oraz koszty utrzymania wszystkich osób towarzyszących personelowi Pentagonu poza USA.

Korea Południowa

Na początku lutego Waszyngton i Seul podpisały porozumienie w sprawie podziału kosztów amerykańskiej obecności wojskowej w Korei Południowej. W ten sposób rozwiązany został spór między sojusznikami przed spotkaniem prezydenta Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem, przywódcą Korei Północnej, które odbyło się pod koniec lutego.

To spełnienie postulatów prezydenta USA, który od początku swojej kadencji nalegał, aby Korea Południowa i inni sojusznicy mieli większy udział w kosztach utrzymania amerykańskich baz na swojej ziemi. Donald Trump chce bowiem wprowadzeni planu 50+, czyli tego, by docelowo wszyscy sojusznicy opłacali co najmniej 50 proc. wszystkich kosztów utrzymania baz USA na obszarach swoich państw.

W ramach nowej umowy Seul zapłaci w tym roku 925 mln dolarów na pokrycie kosztów stacjonowania 28,5 tys. amerykańskich żołnierzy w 83 bazach w swoim kraju. To wzrost o 8,2 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Amerykanie płacą dziś za bazy w Korei Południowej łącznie ponad 3,4 mld dolarów.

Japonia

O ile Korea Południowa jest zainteresowana ciągłą współpracą z USA w sprawach militarnych, bo ta daje jej poczucie bezpieczeństwa, gdy sąsiadem jest nieobliczalny dyktator, o tyle naród japoński długo opierał się obecności USA na swoich terenach.

Negatywne podejście z pewnością zostałoby zwiększone, gdyby Amerykanie chcieli zrealizować koncepcję 50+, choć z danych udostępnionych przez Komisję Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych wynika, że to właśnie Japonia jest najbliżej upragnionych przez prezydenta USA wyników.

Koszt utrzymania 113 amerykańskich baz w Japonii to obecnie nieco ponad 5 mld dolarów, Japończycy płacą między 1,6 a 2 mld dolarów, co stanowi od ok. 31 proc. do 40 proc.

Niemcy i Polska

Koszt 174 amerykańskich baz w Niemczech to ok. 6,8 mld dolarów rocznie. Niemieckie władze wpłacają ok. 1 mld dolarów, co stanowi jedynie ok. 15 proc. całości. Tam jednak obowiązują różnego rodzaju ulgi podatkowe. Ważne są też wydatki pośrednie, takie jak np. budowa szkół dla dzieci amerykańskich żołnierzy. To koszt rzędu 120 mln dolarów.

Biorąc pod uwagę fakt, że Trump będzie dążył wszelkimi siłami, by przeforsować plan 50+, nadwyrężone relacje Niemiec z USA mogą ulec pogorszeniu. Nie bez przyczyny w Berlinie było słychać niepokój związany z ubiegłoroczną propozycją polskiego MON dla rządu amerykańskiego.

Pod koniec maja ubiegłego roku jako pierwsi pisaliśmy, że resort obrony chce przeznaczyć do 2 mld dolarów, by Amerykanie rozlokowali u nas dywizję pancerną. Dziś wiemy, że dywizji nie będzie, ale rozbudowana będzie infrastruktura dla żołnierzy, którzy będą trwale stacjonować w naszym kraju.

Dziś trudno przewidzieć, z jakimi kosztami trzeba będzie się liczyć, tym bardziej, że Donald Trump nie wykluczył powstania w Polsce bazy z prawdziwego zdarzenia. Choć wydaje się, że osławione 2 mld dolarów to jedynie wydatek pokrywający podstawowe potrzeby, dla Amerykanów może stać się kartą przetargową w rozmowach z Niemcami. Ci bowiem obawiają się, że propozycja Polaków będzie stanowić precedens w dalszych negocjacjach z administracją prezydenta Trumpa.

KAMIL TURECKI, ONET.PL

Więcej postów