Wydatki w budżecie MON na prace badawczo-rozwojowe sięgają dna

w budżecie MON

Na początku czerwca Ministerstwo Finansów opublikowało informacje na temat wykonania budżetu państwa za ubiegły rok. Wynikają z nich dwie tendencje. Jedna jest pozytywna, bo rosną wydatki majątkowe decydujące o programie modernizacji sił zbrojnych, głównie na zakupy sprzętu wojskowego za granicą, a druga negatywna – maleją środki na prace badawczo-rozwojowe związane z obronnością. W ubiegłym roku stanowiły one zaledwie jedną piątą wydatków zaplanowanych w budżecie MON.

214 mln zł na B+R zamiast miliarda zł

Ta niekorzystna tendencja utrzymuje się od kilku lat. Zgodnie z art. 7 ustawy o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu Sił Zbrojnych RP, na badania naukowe i prace rozwojowe w dziedzinie obronności państwa należy przeznaczyć nie mniej niż 2,5 proc. budżetu obronnego państwa. Kiedy zatwierdzono ubiegłoroczną ustawę budżetową była to dokładnie kwota 1.030,4 mln zł. W połowie listopada 2018 r. wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz, w odpowiedzi na interpelację poselską Anny Siarkowskiej (PIS) poinformował, że na prace badawczo-rozwojowe w dziedzinie obronności MON wyda prawie 400 mln zł. Te środki miały pójść na realizację 107 projektów badawczych, w tym: 63 nadzorowane przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, 18 – w ramach Europejskiej Agencji Obrony oraz 27 – krajowe. Z tej uszczuplonej znacznie kwoty dotacja na NCBR w 2018 r. miała wynieść 204 mln zł.

Okazuje się, że w 2018 r. na prace badawczo-rozwojowe (B+R) wydano jedynie 214,0 mln zł, w tym na potrzeby NCBR przeznaczono zaledwie 108 mln zł, o czym jako pierwszy napisał dziennikzbrojny.pl. Stanowiło to zaledwie 20,8 proc. tego co zgodnie z ustawą zaplanowano w budżecie MON (w sumie była to kwota 41,144 mld zł, ale w rzeczywistości wydano znacznie więcej, bo 42,528 mld zł). Ten nadzwyczajny przyrost środków wynikał z faktu, że rozwój gospodarczy był wyższy niż zakładano. Ponieważ na wydatki obronne przeznaczono w ubiegłym roku 2 proc. PKB z 2018 r., to dodatkowe środki zasiliły wojskową kasę, ale nie na prace badawczo-rozwojowe.

Niekorzystna tendencja

Innymi słowy, tylko w ubiegłym roku budżet MON zaoszczędził na badaniach i rozwoju 816 mln zł. Ta tendencja utrzymuje się od kilku lat. W 2017 r. na B+R przeznaczono niecałe 39 proc. zaplanowanych środków. W tym roku może być jeszcze gorzej, bo doszła niespodziewana „trzynastka” dla emerytów wojskowych, którą sfinansowano z oszczędności w budżecie MON. Jeszcze przed uchwaleniem tegorocznego budżetu państwa, resort obrony narodowej zaplanował 523 mln zł na prace badawczo-rozwojowe, w tym 200 mln zł stanowiła dotacja dla NCBR. To już historia, bo narzekania na oszczędności w jednostkach, instytucjach i instytutach wojskowych są powszechne.

Rezultatem tych oszczędnościowych działań są opóźnienia, a nawet wstrzymanie realizacji wielu projektów z zakresu obronności. Powodem – jak wyjaśniał to wiceminister Roman Skurkiewicz, było niedookreślenie rzeczywistych potrzeb rozwojowych w ramach faz analityczno-koncepcyjnych”. Innymi słowy wojsko nie bardzo wie czego potrzebuje. Jak duża była to skala świadczy fakt, że opóźnienia związane z trudnościami w uzgodnieniu wstępnych założeń taktyczno-techniczne (WZTT) objęły w resorcie obrony narodowej połowę projektów, które są dofinansowane z NCBR i powinny zakończyć się w 2018 r. Niektóre z nich wypadły całkowicie (m.in. nowy kołowy transporter opancerzony czy też autonomiczne platformy nawodne służące patrolowaniu granic morskich). Inne po dłuższym okresie odblokowano m.in. projekt pt. „Wóz wsparcia bezpośredniego (WWB)”, który może stanowić ważny element w systemie uzbrojenia pomiędzy KTO Rosomak z uzbrojeniem 30 mm, a czołgiem Leopard o masie 53 ton i porównywalnej sile ognia. Kontynuowana jest też budowa prototypu nowego, bojowego pływającego wozu piechoty Borsuk. Jednak przy niespodziewanych cięciach na szybkie wdrożenie potrzebnych rozwiązań nie ma co liczyć.

Potrzeby bieżace przeważają nad długofalowymi

Decydenci często zapominają, że droga od pomysłu do wdrożenia bywa długa i kręta. Od akceptacji wstępnych założeń taktyczno-technicznych do budowy prototypu, przebadania go i wdrożenia do produkcji trwa zazwyczaj 4-5 lat, a często i dłużej. Do tego dochodzą dwa lata od podpisania kontraktu na rozpoczęcie produkcji seryjnej do pierwszych dostaw. Pomimo tego, że opracowanie, w ramach prac badawczo-rozwojowych, nowych produktów i nowych wzorów sprzętu wojskowego jest procesem złożonym i czasochłonnym, obarczonym sporym ryzykiem, to jednak trudno sobie wyobrazić zaniechanie tego typu prac.

Wygląda na to, że w resorcie obrony narodowej przeważa koncepcja stopniowej rezygnacji z opracowania własnych technologii, które gwarantują pełny dostęp do danych wrażliwych jak np. kodów źródłowych, algorytmów sterujących i innych krytycznych elementów zinformatyzowanego sprzętu wojskowego na rzecz zakupów gotowego sprzętu, głównie za granicą.

Świadczą o tym dane z realizacji ubiegłorocznego budżetu. Całkowite wykonanie w 2018 roku wydatków majątkowych, czyli na zakupy sprzętu i uzbrojenia, prace badawczo-rozwojowe i inwestycje wyniosło 13.202,1 mln zł, co stanowi 116,6 proc. kwoty zapisanej w ustawie budżetowej. pozwoliło to na uzyskanie wskaźnika udziału wydatków majątkowych w łącznych nakładach na obronność na poziomie 31 proc. To jest znacznie więcej niż ustawowe 20 proc. minimum, ale grubo poniżej 2,5 proc. wydatków przewidzianych na badania i rozwój.

Wygodna formuła finansowa

W ramach wydatków majątkowych finansowane były głównie wydatki zawarte w centralnych planach rzeczowym, w tym w Planie Modernizacji Technicznej Sił Zbrojnych RP. Najwięcej, bo ponad 5,4 mld zł, wydano na program „Wisła”, czyli tarczę rakietową średniego zasięgu. Pomimo, że dostawy tego uzbrojenia są przewidziane na rok 2022, to już w pierwszym roku podpisania umowy wydano na nią ponad 30 proc. Jest to wygodny sposób finansowania w sytuacji gdy inne postępowania nie zostały zamknięte i trzeba byłoby zwracać środki do budżetu centralnego. A tak MON może się pochwalić, że budżet na modernizację techniczna sił zbrojnych został zrealizowany w stu procentach, a wydatki majątkowe są najwyższe w historii.

Pojawia się pytanie dlaczego z tego przyrostu korzystają amerykańskie koncerny kosztem polskich naukowców i inżynierów? Jeśli to tego dodamy płatności za zakup amerykańskich samolotów Boeing dla najważniejszych osób w państwie, to okazuje się, że ok. 85 proc. kwoty na uzbrojenia kupowane za granicą zostało wydanych w Stanach Zjednoczonych. Tymczasem do polskiego przemysłu obronnego trafia od kilku lat taka sama kwota (ok. 4 mld zł). Z przyrostu wydatków na obronność polskie firmy, zwłaszcza prywatne niewiele korzystają.

Co prawda kupujemy coraz bardziej zaawansowane i kosztowne systemy uzbrojenia, którego nasze firmy nie są, i w przewidywalnej przyszłości nie będą w stanie wyprodukować, ale dlaczego nie tworzy się strategicznych programów dotyczących obronności? Przed laty z zaniechanego programu „Loara” wykluły się takie rozwiązania jak np. artyleryjski system przeciwlotniczy z armatami kalibru 35 mm czy też wersja morska Okrętowego Systemu Uzbrojenia OSU-35, nagrodzona Defenderem na XXVI MSPO w Kielcach oraz w konkursie „Innowacje dla Bezpieczeństwa i Obronności” . Na razie jest tylko jeden program z prawdziwego zdarzenia dotyczący nowego systemu uzbrojenia i obrony w zakresie energii skierowanej, realizowany przez NCBR. Czy przyszłość polskiej zbrojeniówki będzie oparta tylko na serwisowaniu zagranicznego sprzętu?

PORTAL-MUNDUROWY.PL

Więcej postów