Nie wziąłbym udziału w referendum konsultacyjnym w sprawie konstytucji. Ze względu na to, że autorem pomysłu jest prezydent, który ma na sumieniu łamanie obecnie obowiązującej konstytucji – powiedział w „Faktach po Faktach” były prezydent Bronisław Komorowski.
– Trudno uwierzyć, że ktoś ma dobre intencje w kwestii konstytucji, jeśli sam tę konstytucję łamał – powiedział w „Faktach po Faktach” w TVN24 były prezydent Bronisław Komorowski.
Odniósł się w ten sposób do słów prezydenta Andrzeja Dudy, który w czwartek zapowiedział, że złoży w Senacie wniosek, aby referendum konsultacyjne w sprawie konstytucji odbyło się 10 i 11 listopada. Duda zaapelował też o udział w głosowaniu.
– Nie ma możliwości na zbudowanie wiarygodnego przekazu dotyczącego konieczności zmian w konstytucji, jeśli ten przekaz buduje prezydent, który sam nie szanował konstytucji obowiązującej, jeśli nie występował w roli strażnika konstytucji – skomentował zapowiedź swego następcy były prezydent.
Jednak, jak dodał, „warto szukać optymalnych rozwiązań”, bo „konstytucja nie jest czymś danym raz na zawsze”.
„Biała księga naruszeń konstytucji w Polsce”
Bronisław Komorowski poinformował, że „w najbliższym czasie zamierza opublikować białą księgę naruszeń konstytucji w Polsce”. – Aby przypomnieć nie tylko to, co się stało, ale również zachęcić do tego, żeby to w przyszłości próbować naprawić – wyjaśniał.
Jak doprecyzował, biała księga będzie dotyczyć czasu, od kiedy – w jego ocenie – konstytucja jest łamana. – Czyli od dwóch i pół roku, od początku rządów aktualnej ekipy, która robiła to bezwstydnie i jawnie – tłumaczył.
Były prezydent wyraził nadzieję, że „to zwróci uwagę na problem wiarygodności – także konstytucyjnej – obecnej ekipy władzy w Polsce”.
„Zbyt wiele grzybów w jeden barszcz”
Bronisław Komorowski skomentował termin, w którym Andrzej Duda chciałby przeprowadzenia referendum – 10 i 11 listopada. – Ja rozumiem pana prezydenta, że chce zapewnić sobie maksymalnie wysoką frekwencję. I pewnie chce zbudować skojarzenia z 11 listopada, z datą ważną, piękną w historii Polski, pierwszego odzyskania niepodległości. Ale wydaje mi się, że zbyt wiele grzybów w jeden barszcz może być odczytywane przez Polaków jako manipulacja albo historią albo ich emocjami, albo manipulacja czysto polityczna – mówił były prezydent.
Jak dodał, „rozumie motywy”, ale „średnio” mu się to „podoba”
„Prezydent popełnia błąd, który ja kiedyś popełniłem”
Zdaniem byłego prezydenta, aby referendum było ważne i zobowiązujące do konkretnych działań, to musi osiągnąć ponad 50-procentową frekwencję.
Przypomnijmy, że w referendum z inicjatywy Bronisława Komorowskiego, zorganizowanym pod koniec jego kadencji, frekwencja nie osiągnęła ośmiu procent.
W referendum postawiono trzy pytania dotyczące: jednomandatych okręgów wyborczych, finansowania partii politycznych oraz zasady rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika.
– Prezydent popełnia błąd, który ja kiedyś popełniłem, dzisiaj bym tego nie zrobił – powiedział Komorowski. – Sugerowałbym panu prezydentowi, żeby wyciągnął z tego wnioski – dodał.
– Skoro nie ma żadnej siły politycznej, oprócz prezydenta, która by deklarowała żywe zainteresowanie referendum i gwarantowała głębokie zaangażowanie w mobilizowanie opinii publicznej, to jest ryzyko, że to się nie uda – stwierdził były prezydent.
„Nie wezmę udziału w tym referendum”
Pytany, czy wziąłby udział w referendum, odparł: – Nie wezmę udziału w tym referendum właśnie ze względu na to, że autorem pomysłu i motorem politycznego dążenia do zmiany konstytucji, w nieznanym zresztą kierunku, jest obecny prezydent.
Jak zaznaczał, Andrzej Duda „ma na sumieniu złamanie obowiązującej dzisiaj konstytucji”.
– Jeśli ktoś nie szanuje konstytucji, łamie ją – mimo że powinien pełnić funkcję strażnika konstytucji – dla mnie jest niewiarygodny jako osoba namawiająca do szczerej debaty o konstytucji – mówił Komorowski. – Najpierw trzeba szanować konstytucję obowiązującą, a dopiero potem można być wiarygodnym w mówieniu o jej zmianie – dodał.
„Rozgrywka między Prawem i Sprawiedliwością a prezydentem”
Zdaniem Komorowskiego, w referendum konsultacyjnym w sprawie konstytucji „chodzi zupełnie o coś innego”. – Tu się toczy jakaś rozgrywka między Prawem i Sprawiedliwością a prezydentem, którą częściowo tylko widzimy na powierzchni, kiedy dochodzi do różnych zgrzytów. Widać, że politycy Prawa i Sprawiedliwości mają kłopot co zrobić z tym referendum – oceniał.
– Istota sporu w tym wypadku dotyczy rzeczywiście kwestii zasadniczej, zasadniczo różniącej pod względem interesu politycznego pana prezydenta i rządu – skomentował. – Mianowicie chodzi o ustrój państwa: czy ustrój prezydencki, czy ustrój kanclerski – sprecyzował.
– Prawo i Sprawiedliwość, gdy prezydent był z PiS-u – mam na myśli Lecha Kaczyńskiego – ale także wtedy, kiedy Jarosław Kaczyński kandydował na urząd prezydenta i przegrał wybory ze mną, lansowało model konstytucji mówiący, że to prezydent ma być głową państwa ze wszystkimi uprawnieniami – przypomniał.
– W momencie kiedy pojawiły się zgrzyty i wątpliwości co do współpracy z prezydentem Dudą, ale przede wszystkim pojawiła się perspektywa, że następne wybory prezydenckie wygra ktoś spoza obecnego obozu władzy, to na wszelki wypadek PiS wycofał projekt konstytucji z Sejmu. I wysyła dzisiaj sygnały, że staje się zwolennikiem ustroju kanclerskiego – dodawał.
Według byłego prezydenta, „to jest istota sporu”. – Prezydent, który by po cichu zaakceptował, że prezydenturę w Polsce oskubią z wszelkich uprawnień, byłby śmieszny. Myślę, że pan prezydent Duda trochę w dramatyczny sposób walczy o to, żeby nie wypaść śmiesznie – podsumował.
TVN24