Zryw rozpoczęty 19 kwietnia 1943 r. stał się symbolem oporu i walki o ludzką godność. Był to jednocześnie tragiczny koniec światowego centrum kultury żydowskiej – pisze historyk i antropolog.
W 1939 r. Warszawa była światową stolicą Żydów, ich prawdziwą „metropolis”. Tylko w Nowym Jorku mieszkało ich więcej, ale nigdzie na świecie społeczność żydowska nie była tak różnorodna religijnie, filozoficznie, politycznie, kulturowo, intelektualnie i artystycznie jak w Warszawie. Żydzi stanowili wtedy jedną trzecią mieszkańców stolicy i byli integralną częścią miasta. Ich świat zawalił się 1 października 1939 r., gdy oddziały niemieckie wkroczyły do Warszawy. Przez rok warszawscy Żydzi byli znieważani, poniżani, dyskryminowani, bici, szykanowani, okradani, zmuszani do pracy fizycznej, pozbawiani pracy i przedsiębiorstw oraz prawa do wykonywania zawodu, w przypadku gdy ich klientami byli nie-Żydzi.
Historia powstania w getcie warszawskim
Wiosną 1940 r. Niemcy postanowili odizolować „dzielnicę północną” (część Śródmieścia) zamieszkałą głównie przez Żydów od reszty miasta. Budowa muru rozpoczęła się w kwietniu 1940 r., a 2 października okupacyjny gubernator Warszawy Ludwig Fischer zarządził utworzenie „dzielnicy żydowskiej”. Wszyscy Żydzi mieszkający w Warszawie mieli się tam przeprowadzić, a nie-Żydzi musieli ten teren opuścić. Do połowy listopada 1940 r. 113 tys. polskich chrześcijan musiało wyprowadzić się z nowej „dzielnicy żydowskiej”, a 138 tys. Żydów przenieść się tam z innych dzielnic Warszawy. Natychmiast potem otoczona murem dzielnica została zamknięta.
Warunki życia, które od początku były bardzo trudne, z czasem stały się katastrofalne. Na obszarze 3 km kw. mieszkało w pewnym momencie ponad 450 tys. ludzi. W każdym pokoju gnieździło się 6–7 osób. Racje żywnościowe (kartki) dla mieszkańców dzielnicy żydowskiej nie przekraczały 500 kalorii dla osoby na dzień (niemieccy okupanci w Warszawie mieli prawo do 2500 kalorii). Przeludnienie, głód, brak ogrzewania, choroby oraz niemiecka brutalność spowodowały, że do lipca 1942 r. zmarło prawie 100 tys. mieszkańców dzielnicy, nazywanej już wtedy gettem.
Paradoksalnie, w przeciwieństwie do pozostałych dzielnic Warszawy, do kwietnia 1942 r. gestapo nie przeprowadzało w „dzielnicy żydowskiej” żadnych rewizji mieszkań ani akcji terroryzowania jej mieszkańców.
Wielu Żydów było przekonanych, że o ile słabi i starzy prawdopodobnie umrą, to silni i zdrowi mają szansę doczekać końca wojny, co w powszechnym a irracjonalnym mniemaniu (działo się to jeszcze przed klęską Niemiec pod Stalingradem), miało się stać wkrótce.
W obliczu zagłady
Pod koniec 1941 i na początku 1942 r. zaczęły do Warszawy dochodzić wiadomości o masowych rozstrzeliwaniach Żydów na terenach okupowanych przez Niemców po ataku na Związek Sowiecki. Wiedziano już także o istnieniu obozu zagłady dla Żydów w Chełmnie nad Nerem (niemiecki Kulmhof). Jak wspominał po wojnie Marek Edelman: „Getto warszawskie w te wiadomości nie uwierzyło. Nie mogli uwierzyć ci wszyscy czepiający się życia ludzie, że to życie może być im w taki sposób zabrane”.
Zagłada getta warszawskiego rozpoczęła się 22 lipca 1942 r., kiedy ekipa SS i policji niemieckiej przystąpiła do jego likwidacji. Przewodniczący Rady Żydowskiej (Judenratu) Adam Czerniaków, który nie chciał pomagać Niemcom w wysyłaniu swych rodaków na śmierć, popełnił samobójstwo. W ciągu następnych dwóch miesięcy wywieziono do komór gazowych Treblinki lub zamordowano na miejscu ponad 310 tys. warszawskich Żydów. Konspiracyjne organizacje Żydów w getcie prowadziły dyskusje nad szansami przeciwstawienia się akcji niemieckiej, zdając sobie sprawę, że dokonuje się zagłada warszawskich Żydów. Jak wspominał Edelman, ogromna większość mieszkańców getta była całkowicie przeciwna jakimkolwiek akcjom mogącym sprowokować Niemców. Uważano, że jeśli praca w niemieckich zakładach pracy (zwanych „szopami”) będzie kontynuowana, reszta mieszkańców getta pozostanie na miejscu. Nikt nie chciał uwierzyć, że transporty kolejowe zawożą Żydów do obozu śmierci, a nie obozów pracy.
Po drugiej stronie muru reakcja na eksterminację getta warszawskiego była szybka. W początku sierpnia Zofia Kossak, powszechnie znana pisarka i działaczka katolicka, wydała w 5 tys. egzemplarzy ulotkę „Protest”, w której wzywała Polaków do pomagania Żydom.
Wkrótce potem zaczęła ona wraz z grupą współpracowników ukrywać uciekających Żydów. 27 września 1942 r. Delegatura Rządu (oficjalni przedstawiciele rządu Rzeczpospolitej Polskiej w Londynie) powołała Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom, który w grudniu przekształcił się w Radę Pomocy Żydom przy Delegaturze Rządu i działał w imieniu polskiego rządu i państwa.
W trakcie swej działalności Rada Pomocy Żydom o kryptonimie „Żegota” starała się pomóc ok. 50 tys. Żydów (tyle przygotowano fałszywych dokumentów, bez których w okupowanym kraju nie można było funkcjonować), ale ocenia się, że uratowało się nie więcej niż 20 proc. z tej liczby.
Próby oporu
Po Wielkiej Akcji likwidacyjnej („Grossaktion Warschau”) w getcie pozostało ok. 70 tys. osób, z czego legalnie, czyli z przyzwoleniem Niemców, połowa, która pracowała w „szopach”, reszta zaś żyła w ukryciu. Żydowscy konspiratorzy byli w pełni świadomi, że wkrótce nastąpi kolejny akt zagłady i postanowili się temu przeciwstawić. 9 stycznia Himmler odwiedził teren getta i nakazał wywiezienie kolejnych 8 tys. Żydów. W poniedziałek 18 stycznia 1943 r. nad ranem do getta wkroczyły oddziały niemieckiej policji pod dowództwem płk. von Sammerna-Frankenegga. Niespodziewanie zostały one zaatakowane przez bojowców z Żydowskiej Organizacji Bojowej, co pozwoliło uciec z konwoju kilkudziesięciu ludziom. Walki w wielu punktach oporu trwały przez dwa dni i zakończyły się dopiero po interwencji dwóch kompanii SS. Niemcy podali, że ich straty wyniosły sześciu żołnierzy i policjantów, ale prasa AK donosiła o kilkudziesięciu zabitych SS-manach.
Styczniowa bitwa z Niemcami była pierwszym aktem zbrojnym Żydów w okupowanej Europie i miała kolosalne znaczenie moralne dla mieszkańców getta oraz dla ich wizerunku wśród reszty Polaków. Żydzi przestali być postrzegani jako bezbronne ofiary. Była też szokiem dla Niemców, którzy zaprzestali tymczasowo akcji wysiedleńczej.
Skutki tej akcji były natychmiastowe. Ogromnie wzrósł prestiż żydowskich organizacji zbrojnych.
W getcie nasiliła się konspiracja ŻOB i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW), który skupiał głównie prawicowych syjonistów – rewizjonistów z Betaru. Zaczęli oni przygotowywać się do obrony zbrojnej. Rozpoczęli też zabijanie żydowskich kolaborantów i agentów gestapo w getcie (do kwietnia zlikwidowali kilkadziesiąt osób). Opór zbrojny przeciwko Niemcom wpłynął też decydująco na wzmożenie pomocy wojskowej dla getta ze strony AK. Na polecenia dowódcy AK w Warszawie, płk. Antoniego Chruściela pseudonim „Monter”, w trzecim tygodniu stycznia, a więc natychmiast po walkach w getcie, rozpoczęto przerzuty broni, granatów, amunicji i materiałów wybuchowych. Skierowano do tej pracy Kobiece Patrole Minerskie, część Kedywu KG AK kierowane przez dr Zofię Franio oraz Antoninę Mijal (po wojnie Bartoszewską). Broń była deponowana w lokalu tuż obok muru getta, skąd ŻOB wieczorem ją odbierał. ŻZW, który był znacznie lepiej uzbrojony, kupił po stronie aryjskiej kilkadziesiąt karabinów maszynowych, pistolety oraz kilkaset granatów, a nawet, podobno, dwa CKM-y. Mimo to zapasy broni w getcie były całkowicie niewystarczające do przeprowadzenia zwycięskiej walki z Niemcami.
Nie o to jednak chodziło. Gdy Przedstawiciele Delegatury Rządu i AK zwrócili się z propozycją wyprowadzenia i ukrycia znacznej liczby przywódców żydowskich z getta, spotkali się z jednoznaczną odmową. Członkowie ŻOB i ŻZW chcieli się bić i mścić na Niemcach, choć nie mieli cienia nadziei na zwycięstwo. Woleli umrzeć z bronią w ręku, a nie komorze gazowej Treblinki. W sumie obie organizacje liczyły nie więcej niż tysiąc osób, z czego aktywnie walczyło prawdopodobnie nie więcej niż 400 osób.
Morze ognia i dymu
16 lutego Himmler wydał tajny rozkaz ostatecznego zlikwidowania getta. 19 kwietnia 1943 r. ponad ośmiuset żołnierzy Waffen-SS wkroczyło do getta, aby rozkaz ów zrealizować. Zostali przyjęci ogniem z pistoletów maszynowych, granatami i butelkami zapalającymi. Atak się załamał i Niemcy wycofali się, zabierając rannych i zabitych. Niemcy mianowali nowego dowódcę, którym został gen.
Stroop. Dostał on dobrze uzbrojone oddziały SS i policji, w sumie ok. 1300 żołnierzy (z rezerwami ponad 2 tys.). Przystąpił natychmiast do zmasowanego ataku na getto. Najcięższe walki toczyły się na placu Muranowskim, gdzie stosunkowo najlepiej uzbrojone oddziały ŻZW stoczyły parodniową walkę, zadając znaczne straty Niemcom. W jej wyniku zginęli wszyscy przywódcy oraz większość członków tej organizacji. Dokonali oni wszakże symbolicznego gestu powieszenia na dachu biało-czerwonej flagi polskiej i biało-niebieskiej flagi żydowskiej. Wiadomość o tym rozwścieczyła Himmlera, który rozkazał Stroopowi zerwać je za każdą cenę.
Żołnierze AK dwukrotnie próbowali wysadzić wyrwy w murze getta, aby umożliwić ucieczkę części jego mieszkańców. Obie próby zakończyły się niepowodzeniem. Zaatakowano Niemców w sześciu różnych lokalizacjach i zabito ok. 30 z nich, ale nie miało to żadnego wpływu na losy powstania w getcie.
Po kilku dniach walk Stroop zmienił taktykę i rozpoczął systematyczne palenie wszystkich domów i wysadzanie piwnic i ścieków. Getto zamieniło się w morze ognia i dymu. Ocenia się, że z 13 tys. ofiar powstania w getcie połowa zginęła w płomieniach. 29 kwietnia resztki żołnierzy ŻZW ewakuowało się przez poprzednio przygotowany tunel na stronę aryjską, gdzie później zostali odkryci i zabici przez Niemców.
Zorganizowana walka stała się niemożliwa. Powstańcy i mieszkańcy getta ukryli się w kryjówkach (nazywanych bunkrami), które były systematycznie wysadzane przez Niemców i palone miotaczami płomieni. 8 maja SS odkryło bunkier przy ulicy Miłej 18, gdzie mieściła się kwatera główna ŻOB. Aby nie wpaść żywcem w ich ręce, przywódca ŻOB i większość jego kolegów popełniła samobójstwo. Marek Edelman wraz z kilkoma innymi osobami przedostał się w dwa dni później kanałami na stronę aryjską. W miejscu tym, obok redakcji „Rzeczpospolitej”, jest pomnik upamiętniający to wydarzenie. 16 maja powstanie w getcie warszawskim zakończyło się symbolicznym wysadzeniem przez Stroopa Wielkiej Synagogi na Tłomackim. Pozostali przy życiu Żydzi w liczbie ok. 57 tys. zostali zamordowani.
Powstanie w getcie warszawskim było pierwszym zrywem przeciwko Niemcom w okupowanej Europie, największym powstaniem Żydów w czasie wojny i stało się symbolem oporu i walki o ludzka godność już podczas wojny. Był to tragiczny koniec światowego centrum kultury żydowskiej.
WŁADYSŁAW TEOFIL BARTOSZEWSKI