Czy Lilka – dwuletnia ofiara ojczyma – żyłaby, gdyby lekarze byli bardziej dociekliwi? Przecież oglądali ją trzy razy. Nie domyślili się, że dziecko mogło mieć uraz głowy?! Gdy dziecko trafiło do szpitala po raz czwarty, na pomoc było już za późno.
Ta tragedia zszokowała cała Polskę! Uzależniony od gier Szymon B. uderzył swoją pasierbicą o framugę drzwi, bo przegrał komputerową strzelankę. Po dwóch dniach dziewczynka z dwojgiem rodzeństwa była pod opieką babci.
– Wnusia słaniała się na nogach, nie jadła, nie piła, pokładała się na stole – opowiadała babcia, która zawiozła ją do szpitala w Pile. Wkrótce dojechała matka Lilki. Angelika B. kategorycznie zaprzeczyła, gdy lekarze zapytali ją, czy mała doznała jakiegoś urazu. Podobnie w ciągu dwóch kolejnych dni, kiedy matka przyjeżdżała z małą do tej samej placówki.
Żaden z lekarzy badających Lilkę nie wpadł jednak na pomysł zrobienia tomografii głowy. Gdy nieprzytomne dziecko we wtorek po raz czwarty trafiło do szpitala, na pomoc było już za późno. – Mam wielki żal do lekarzy, że pomimo takich objawów nie zbadali wnusi – rozpaczała babcia Lilki.
Dziecko zmarło na stole operacyjnym. Sekcja zwłok wykazała, że miała krwiaka śródmózgowego, złamanie kości ciemieniowej i potylicznej, obrzęk mózgu i zasinienia.
Czy lekarze popełnili błąd? – Tak kwestia musi być wyjaśniona w odrębnym postępowaniu – zapowiada prokuratura. Śledczy zbierają dowody na potwierdzenie tej tezy.
FAKT.PL