Niemieckie przygotowania do kolejnej kombinacji operacyjnej, która ma doprowadzić do przesilenia politycznego w Polsce i ponownego zainstalowania na pozycji lidera politycznej sceny Platformy Obywatelskiej, którą uważam za ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego, stają się coraz bardziej widoczne i to zarówno od góry, jak i od dołu.
Pierwszym zwiastunem odgórnych przygotowań było wystąpienie wszystkich organizacji broniących praw człowieków do przewodniczącego Komisji Europejskiej Jana Klaudiusza Junckera, by zrobił porządek z Polską, w której prawa człowieków są łamane w sposób wołający o pomstę do nieba. Trudno by Jan Klaudiusz Juncker pozostał obojętny na ten apel płynący wprost spod serca gorejącego, zwłaszcza, gdy dyskretnie popchnie go w tym kierunku sama Nasza Złota Pani. Kolejnym zwiastunem tych przygotowań jest wyznaczenie specjalnej sesji Parlamentu Europejskiego, poświęconej ostatecznemu rozwiązaniu kwestii polskiej. Następnym zwiastunem jest instrukcja, jakie udzielił Marek Decan, szef firmy Axel Springer pracownikom swoich polskich mediów, w jakim kierunku mają teraz nawijać. W Polsce – jak podejrzewam – część mediów pozostaje pod wpływem największych ubeckich dynastii, które zresztą je sobie utworzyły, między innymi za pieniądze ukradzione z Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego. Jak wiadomo, państwo wyłożyło na wykonanie tej nielegalnej operacji 1 700 mln dolarów. Długi wykupiono – ale tylko za 60 mln dolarów, a reszta została rozkradziona przez starych kiejkutów, które za część tych pieniędzy pozakładały sobie własne koncerny medialne, którymi sterują za pośrednictwem agentury, jaką sobie rozbudowały już w tak zwanej „wolnej Polsce”.
Innym źródłem finansowania ubeckich mediów mogły być skarby Sezamu, jakie PZPR uciułała sobie w latach dobrego fartu, lokując ogromne sumy w obcych walutach kradzione w latach 1972-1989 z PEWEX-u na kontach w Szwajcarii. W latach 1988-1989, kiedy to dyrektorem PEWEX-u był wypuszczony z amerykańskiego więzienia, gdzie siedział za szpiegostwo, Marian Zacharski, PZPR wykorzystała 800 zezwoleń dewizowych od NBP na transfer obcych walut za granicę, więc musiała realizować więcej, niż jedno dziennie. Przykładowo, tylko jednego dnia wytransferowała 22 mln franków szwajcarskich i 750 tys. dolarów. I tak dzień w dzień przez 18 lat! Do dzisiaj nie wiadomo, kto tych skarbów Sezamu pilnuje, jaki robi z nich użytek – i tak dalej. Warto przypomnieć, ze kiedy te informacje ukazały się w tygodniku „Wprost” na początku 1996 roku w ramach „afery Oleksego”, Aleksander Kwaśniewski zagroził, że jeżeli chociaż jedno słowo na ten temat się ukaże, to on zarządzi „lustrację totalną”. Na takie dictum Jacek Kuroń i Karol Modzelewski skierowali do niego list, że już się nie kłóćmy, niech tylko premier Oleksy poda się do dymisji. I tak się stało.
Przypominam o tym, by pokazać, że podejrzenia, iż media a nawet całe koncerny medialne w Polsce są podporządkowane ubeckim dynastiom i naszpikowane agenturą, nie są pozbawione podstaw. No a jak to jest w Niemczech? Czy tamtejsze media, a nawet koncerny takie jak Axel Springer, nie mają żadnych powiązań z niemieckimi tajnymi służbami, czy przeciwnie – są przez nie ręcznie sterowane, jako podstawowe narzędzie wpływania na opinię publiczną za pośrednictwem agentów ulokowanych na stanowiskach menażerskich i redaktorskich? Jest to całkiem prawdopodobne, bo niemieckie służby realizowały w niedawnej przeszłości rozmaite niekonwencjonalne projekty. Oto w 2003 roku przed Trybunałem Konstytucyjnym prowadzona była sprawa z wniosku o delegalizację NPD. Trybunał wniosek oddalił, bo okazało się, że całe kierownictwo tej partii tworzyli agenci niemieckich tajnych służb. Skoro tak, to dlaczego służby nie mogłyby wybudować sobie imperium medialnego, a następnie na jego czele, w charakterze „słupa”, postawić pana Decana, podobnie jak stare kiejkuty na czele „Amber Gold” postawiły w charakterze „słupa” pana Marcina Plichtę? Na taką możliwość wskazuje właśnie instrukcja, jakiej udzielił on swoim polskim kolaborantom. Wpisuje się ona znakomicie w „odgórne” przygotowania do kolejnej kombinacji operacyjnej w Polsce, której celem… – i tak dalej. Kolejna poszlaka to ta, że instrukcja udzielona przez pana Decana polskim kolaborantom jest całkowicie zgodna z linią realizowaną w Polsce zarówno przez media ubeckie, jak i żydowskie. Najwyraźniej i stare kiejkuty słuchają się niemieckiej razwiedki, no a środowiska żydowskie od dawna koordynują swoje poczynania w Polsce z poczynaniami niemieckimi. No i ostatnia wizyta Naszej Złotej Pani w Waszyngtonie. Czy nie miała aby na celu nakłonienie, a przynajmniej wysondowanie prezydenta Trumpa, czy tym razem też naciśnie na hamulec i kombinacja operacyjna znowu padnie na pysk, czy też zachowa się wobec niemieckiej inicjatywy powściągliwie?
Tym przygotowaniom „odgórnym” towarzyszą przygotowania oddolne. Najpierw pani Margorzata Gersdorf, jako Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego otwartym tekstem wezwała nie tylko sędziów, ale całe środowisko prawnicze do buntu przeciwko rządowi, a niedawno pan sędzia Waldemar Żurek z Krajowej rady Sądownictwa wyraził nadzieję na interwencję Unii Europejskiej w Polsce. Wyobrażam sobie, jak takie głosy skrzętnie rejestruje Frans Timmermans, który już dawno zapowiadał, że w sprawie praworządności w Polsce „nie odpuści”. Wreszcie ekspozytura Stronnictwa Pruskiego złożyła konstruktywne wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło ze wskazaniem Grzegorza Schetino na premiera. W Sejmie nie ma on szans, ale przecież nie chodzi o to, by przeszedł, tylko o to, by został postawiony, dostarczając w ten sposób Niemcom i ich kolaborantom w UE odpowiedniego pretekstu i alibi. Bo przypuszczam, że zasadnicza część zadania została tym razem złożona nie na barki jakichś głupich cywilów, tylko pierwszorzędnych fachowców z naszej niezwyciężonej armii, z której pod pretekstem kuracji przeczyszczającej zaordynowanej przez złowrogiego ministra Macierewicza odeszło już około 30 generałów, którzy w razie czego mogą utworzyć Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, wziąć wszystkich za mordę i wprowadzić demokrację.
STANISŁAW MICHALKIEWICZ