Poniedziałek, godziny popołudniowe. Zwykli ludzie i w Polsce, i na Ukrainie pracują w pocie czoła, zmagając się z najgorszym dniem tygodnia. Ale dla niektórych poniedziałkowa zmora nie istnieje.
Tymczasem na gdańskie lotnisko imienia Lecha Wałęsy dziarskim krokiem wkracza Sławomir Nowak! Po przedłużonym weekendzie dopiero wraca do pracy na Ukrainę.
Nowak, który od października jest prezesem ukraińskiej agencji drogowej, z walizką przemierza halę odlotów. Do czekającej na niego roboty chyba tak mu się spieszy, że aż korzysta z usługi Fast Track, pozwalającej na szybszą kontrolę bezpieczeństwa. A może dla byłego ministra infrastruktury to tylko rutynowy luksus, by nie stać z szarakami w kolejkach? W Kijowie jego samolot wyląduje po 18 i tak w poniedziałkowy wieczór jego weekend się skończy. Miejmy nadzieję, że dłuższy wypoczynek w Polsce to tylko przygotowanie przed ciężką pracą, która na niego czeka na Ukrainie. Z pewnością były polityk PO chce udowodnić, że nie jest leniem, za jakiego go tam mają. A może być wychwalany przez naszych wschodnich sąsiadów, jeśli spełni swoje wielkie plany – chce przed wakacjami załatać 30 tys. km dróg na Ukrainie. Tylko żeby się nie przepracował!
SE.PL