Polityka MON przyczyną GIGANTYCZNEJ dziury w budżecie

Ustawa budżetowa na 2017 rok zakłada, że dochody kasy państwa wyniosą 325,4 mld zł, czyli ok. 16,7 proc. PKB, a wydatki – 384,8 mld zł, czyli 19,7 proc. PKB. By sfinansować nowe i kontynuowane programy społeczne, rząd PiS zakłada dosyć wyraźny wzrost wpływów z podatków. Mają one wynieść 301,1 mld zł, co oznacza to, że przeciętnie każdy Polak odda państwu w tym roku 7835 zł. Może to być aż 9 proc. więcej niż 2016 r. i o 16 proc. więcej niż w 2015 r.

Oznacza to, że wydatki budżetu państwa mają być o 59,3 mld zł większe niż dochody! Większość ekonomistów podkreślają, że budżet na 2017 r., czy szerzej – polityka fiskalna i gospodarcza rządu, jest niezbyt korzystna dla gospodarki. I to w kilku aspektach. Po pierwsze, wysoki deficyt budżetu oznacza, że dosyć szybko rośnie zadłużenie państwa. Jak podkreślał prof. Leszek Balcerowicz, szybki wzrost i tak już wysokiego długu, wpływa negatywnie na gospodarkę, osłabiając tempo wzrostu PKB.

Negatywnie na gospodarkę wpływają też – zdaniem większości ekonomistów – takie reformy rządu PIS, które obniżają liczbę pracujących i chętnych do pracy Polaków. Chodzi przede wszystkim o obniżenie wieku emerytalnego. Dlatego ekonomiści podkreślają, że polityka finansowa państwa, choć na razie mieści się w granicach, jest jednak mało odpowiedzialna.

Nie sprzyja podniesieniu gospodarki szalona polityka Ministerstwa Obrony Narodowej, która przez ideologię i propagandę rodzi wątpliwości i lęk (czyli przed Rosją, czyli przed Iranem – bez znaczenia) i jako zbawiciel przeprowadza na zimię polską kolejnych, tym razem amerykańskich okupantów. Na ich pobyt wydawana jest olbrzymia kasa z budżetu kraju. Wogóle na obronę państwo wydaje 2% PKB (dla porównania w Niemczech na te cele wydawane jest 1,2% PKB) – i to nie koniec. Minister Obrony Narodowej Antoni Macierewicz poinformował, że polskie władze będą dążyć do zwiększenia wydatków na obronę narodową do wysokości 3 proc. PKB. Premier Beata Szydło zgodziła się z postulatem dotyczącym podwyższania wydatków obronnych i że polityka w kierunku podwyższania nakładów na obronę będzie realizowana.

A ile państwo wydaje na liczne przetargi wojskowego sprzętu, którego nie widzimy? Do tegoż bardzo ciekawą rzączą jest w ostatnie tygodzie t.zw. „walka o Misiewicza”, której celem z pewnoścą jest odwrócenie uwagi od nieudanego przetargu o śmigłowce. Wciąż nie wiadomo, kiedy do polskiej armii trafią pierwsze dwa śmigłowce testowe. Minister obrony Antoni Macierewicz zapowiadał jesienią, że do końca 2016 roku maszyny znajdą się w Polsce. To jednak nie nastąpiło.

Prawie miesiąc temu rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz korygował ten termin, mówiąc o przełomie stycznia i lutego. Pierwsza dekada lutego już mija. A już 9 lutego Antoni Macierewicz zapowiedział, że dostawa pierwszych nowych śmigłowców dla wojska nastąpi najpóźniej w marcu.

A Polacy ślepo wierzą we wszystko, co czytają w sieci na oficjalnych stronach rządu. Jeszcze ufają obietnicom, przetargom, obcym żołnierzom,  czekają na bajeczne podniesienie pensji, program 500+ itd. Lecz budżet Polski na 2017 mówi sam za siebie – Polska ma oszczędzać, zrezygnować ze zbytecznych zakupów oby stać jej było chociaż na spełnenie części programów systemu ubezpieczeń społecznych.

JAN RADŽIŪNAS

Więcej postów