Lekarze nie pozwolili Beacie Szydło na powrót do pracy i przez najbliższe dni zostanie ona w szpitalu. Współpracownicy pani premier zapewniają jednak, że wszystko jest w porządku. Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak dodaje nawet, że mówienie o doznanych urazach może być dla niej krępujące.
Premier przebywa już czwartą dobę w szpitalu i wciąż konkretnie nie wiadomo, dlaczego tam jest, ponieważ lekarze i jej współpracownicy zapewniają po kolei, że wszystko jest w porządku. – Obrażenia odniesione przez premier Beatę Szydło (.) nie wymagały podejmowania działań wykraczających poza standardowe procedury, stosowane w przypadku uczestników zdarzeń drogowych, nie wymagały więc interwencji chirurgicznej ani żadnych innych zabiegów inwazyjnych – taki komunikat lekarzy odczytał wczoraj po południu rzecznik rządu Rafał Bochenek. Poinformował też, że pani premier przeszła badania, „wdrożono leczenie zachowawcze” i zaobserwowano „postępującą stabilizację zdrowia pani premier”. Przez najbliższe dni pani premier zgodnie z zaleceniami powinna pozostać w szpitalu, gdzie będzie rehabilitowana. Nie powiedział jednak, czego dotyczy rehabilitacja.
Według naszych informacji Beata Szydło może mieć obrażenia żeber i mostka. – Jakiekolwiek obrażenia klatki piersiowej są niebezpieczne i nie wolno ich bagatelizować. Dalej przecież są opłucna, płuco, serce – mówi lekarz chorób wewnętrznych dr Leszek Marek Krześniak. U osób, które doznały urazów w obrębie klatki piersiowej, często zdarzają się stłuczenia serca, a to już jest poważnym zagrożeniem. W jego wyniku najczęściej uszkodzeniu ulegają prawy przedsionek i prawa komora serca, ponieważ zderzają się one z mostkiem. Mogą rozwinąć się objawy przypominające zawał mięśnia sercowego lub zaburzenia rytmu. Pacjenta trzeba obserwować. Być może dlatego właśnie szefowa rządu nie może opuszczać szpitala. Jak jednak rozumieć stwierdzenie Mariusza Błaszczaka w Radiu Zet, że „premier jest kobietą i mówienie o obrażeniach może być dla niej krępujące”? – Ale premier jest też premierem – zareagował poseł PO Cezary Tomczyk. – Jako obywatele mamy prawo wiedzieć – dodał w Sejmie, apelując o zwołanie w sprawie wypadku komisji sejmowych.
SE.PL