Od połowy stycznia tego roku rośnie niebezpiecznie napięcie w stosunkach polsko – ukraińskich. Zaczęło się od wysadzenia krzyża pomnika w Hucie Pieniackiej, zaraz potem było sprofanowanie pomnika katyńskiego w Bykowni pod Kijowem oraz cofnięcie zgody na wjazd na Ukrainę dla prezydenta miasta Przemyśla.
W tej sytuacji posypały się wywiady i wypowiedzi dziennikarzy i polityków oraz osób mocno zaangażowanych z obu stron.
W pierwszych dniach lutego w rozmowie z tygodnikiem „Do Rzeczy” Jarosław Kaczyński powiedział: „Nie możemy ciągle przez lata zgadzać się, by na Ukrainie budowano kult ludzi, którzy wobec Polaków dopuścili się ludobójstwa, i to takiego, że choć trudno było przebić w okrucieństwie Niemców, to oni ich przebili. Krótko mówiąc, to sprawa pewnego wyboru Ukrainy. Powiedziałem wyraźnie panu prezydentowi Poroszence, że z Banderą to oni do Europy nie wejdą. To jest sprawa dla mnie jasna, bo wykazaliśmy ogromną cierpliwość, ale są jej granice.”. Co ciekawe prezes Prawa i Sprawiedliwości (PiS) dodał znacząco, że prezydent Ukrainy udzielił mu „skomplikowanej odpowiedzi”.
Wyjawił też raz jeszcze kierunek polityczny największego, polskiego ugrupowania politycznego: „Prawo i Sprawiedliwość dąży w swojej polityce zagranicznej do zacieśnienia relacji z Ukrainą. Plany napotykają jednak na trudności. Największą z nich jest skłonność naszych sąsiadów do budowania swojej tożsamości na kulcie zbrodniarzy odpowiadających za ludobójstwo dokonane na Polakach. Nie może być na to zgody.”.
Z Banderą to oni do Europy nie wejdą! To mocne, mądre i b. potrzebne stanowisko Jarosława Kaczyńskiego, lidera PiS. Na uwagę zasługują również słowa: „…wykazaliśmy ogromną cierpliwość…”. Dokładnie tak! Kresowianie w Polsce długo czekali na takie słowa, niekiedy walczyliśmy samotnie dość długo, ale doczekaliśmy. Teraz liczymy na konsekwencję, wytrwałość i czyny! Te czyny to przede wszystkim konieczność zabezpieczenia wszystkich, możliwych miejsc zbiorowych rzezi i upamiętnienie tych miejsc choćby prostym krzyżem.
Rozumiem ze PiS chce na kanwie wprowadzania Ukrainy do Europy wolnych narodów, nieco przycisnąć w sprawie gloryfikowania zbrodniarzy przez liderów współczesnej Ukrainy z prezydentem Petro Poroszenko na czele oraz przy czynnym błogosławieństwie Cerkwi grecko – katolickiej, co szokuje szczególnie. Jednak to za mało! Ukraińcy zagnieździli się już na dobre w Polsce. Kiedy się umocnią, zaczną mieszać w Polsce, przeważnie w szeregach patriotycznych, przestrzegam przed tym szczególnie, gdyż Ukraińcy specjalnie lubią politykę zakulisowego napuszczania jednych na drugich. Trzeba jak najszybciej zablokować wpływy neobanderowców w Polsce! Trzeba jak najszybciej pomóc Polakom we Lwowie, a szczególnie na Żytomierszczyźnie. Trzeba uderzyć z całą siłą w propagandę neonanderowską w Polsce i na Ukrainie oraz w Kanadzie.
Polska nie zgadza się na promowanie oprawców i ludobójców
Z kolei tylko kilka dni wcześniej Prezes PiS Jarosław Kaczyński, komentując kwestię trudnych relacji z Ukrainą powiedział w rozmowie z TVP Rzeszów: „Jest ciągle niepewne czy Ukraina pójdzie w stronę, która w Polsce jest nie do zaakceptowania, czyli oparcia swojej historycznej legitymacji o tradycje UPA, o tradycje organizacji, które dopuściły się potwornych zbrodni na Polakach, czy też z tej drogi zrezygnuje.”. I dalej jasno zadeklarował: „My w każdym razie na pewno nie zejdziemy z tej linii i będziemy interesów Polski bronić; bo to jest interes. Jeżeli jakiś kraj by uznał, że mordowanie jego obywateli, masowe, wyjątkowo okrutne jest w jakimś szczególnym kontekście dopuszczalne, to można powiedzieć: wyrzekłby się swoich najbardziej elementarnych praw”.
W sprawie rzezi wołyńskiej, której ludobójczy charakter i prawdziwy przebieg Ukraina kwestionuje, poinformował, że grudniowe rozmowy z prezydentem Poroszenko miały: „taki przebieg, że pan prezydent Ukrainy nie może mieć wątpliwości, iż Polska na taką sytuację, w której oprawcy, masowi mordercy czy ludobójcy są na Ukrainie bohaterami, się nie zgadza; że promowanie takich postaw jest niedopuszczalne w cywilizowanym świecie”. I dodał b. klarownie: „Ja rozmawiałem dosyć długo z prezydentem Poroszenką w sposób całkowicie jednoznaczny.”.
Jarosław Kaczyński odniósł się także do kwestii zakazu wjazdu na Ukrainę, jaki otrzymał prezydent Przemyśla, Robert Choma: „Być może jest to niefortunna – z punkty widzenia Ukrainy – reakcja, a może jakieś inne czynniki zdecydowały.”. Z kolei na pytanie czy w tej kwestii między Polską a Ukrainę dojdzie do „zgrzytu” czy poważnej „rysy” na obustronnych relacjach, szef PiS odparł dyplomatycznie: „To jeszcze zobaczymy.”.
Kilka dni temu zakaz ten oficjalnie, ostatecznie cofnięto. Prezydent Przemyśla wybierał się do Lwowa, na zaproszenie polskiego konsulatu, gdy okazało się, że objęty został zakazem wjazdu na Ukrainę. Zakaz miały wydać Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Jednak na początku nie poinformowano prezydenta o powodzie przyznania takiego zakazu. Dopiero później rzecznik Służby Bezpieczeństwa przyznała, że Robert Choma nie może wjechać na Ukrainę z powodu działalności „antyukraińskiej” i wspierania „marszów antyukraińskich”.
Co ciekawe powód ten zapewne odnosił się do zaangażowania prezydenta w marsz upamiętniający bitwę pod Niżankowicami. W walkach, które odbyły się w grudniu 1918 roku, polegli polscy harcerze i uczniowie, broniąc Przemyśla przed Ukraińcami. Stanowcze protesty Polaków odniosły póki co skutek, bo w piątek SBU potwierdziła, że anulowała zakaz wjazdu do tego kraju dla prezydenta Chomy. Ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca decyzję dotyczącą prezydenta Przemyśla nazwał „pomyłką techniczną”, która została naprawiona. Informacje na ten temat są dostępne na stronie: http://www.pch24.pl/kaczynski-o-ukrainie–polska-nie-zgadza-sie-na-promowanie-oprawcow-i-ludobojcow,49089,i.html#ixzz4X8vv5SNA
Na Ukrainie ostro odpowiedzieli Polakom i zaczynają się wrogo odgrażać
Już 31 stycznia w wywiadzie na portalu Dyvys.info Wołodymyr Wiatrowycz Prezes Ukraińskiego Instytutu Pamięci Narodowej, ostro skrytykował lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego za jego słowa na temat ukraińskiej polityki historycznej. Stwierdził bez ogródek i wprost: „Ani Polska, ani żadne inne państwo nie ma prawa żądać od drugiego państwa, żeby jakoś uzgadniało swoje rozumienie historii lub tym bardziej, aby wyrzekało się części swojej historii. Tego typu wypowiedzi bardzo przypominają te, które słyszeliśmy od naszego wschodniego sąsiada. (…) Uważam, że taka grubiańska deklaracja ze strony jednego z ważniejszych polskich polityków była bardzo niewłaściwa.”.
Dalej prezes UIPN stwierdził: „Na tym etapie udział polityków powinien się zakończyć. Zamiast tego znowu odnowili nikomu niepotrzebną dyskusję, znowu zaczęli mówić o jakichś ponownych przeprosinach. Myślę, że jeśliby te same procesy rozpoczęły się odnośnie polsko – niemieckiego pojednania to również nie sprzyjałoby normalnym stosunkom między obecną Polską i Niemcami. I postawiłoby sprawę istnienia obozów koncentracyjnych w Polsce do lat 60. ubiegłego stulecia. Myślę, że niektórzy polscy politycy chcą stworzyć dla polskiego społeczeństwa zręczny obraz narodu – ofiary, obraz, który zachwiał się w ciągu ostatnich 10 – 20 lat, biorąc pod uwagę krążące informacje o udziale Polaków w antyżydowskich pogromach.”.
Wiatrowycz dopytywany o wyjście z tej trudnej sytuacji odpowiedział: „To nie nadaje się do politycznych targów lub kompromisów”. I jeszcze na dokładkę dosmażył tego kotleta: „Tego typu deklaracje, które usłyszeliśmy od pana Kaczyńskiego są bardzo niepokojące. (…) Ci politycy, którzy artykułują takie wymagania nie widzą przyszłej Ukrainy jako prawdziwie niepodległej.”.
Artykuł na ten temat znajdziesz po tym adresem:
http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka?zobacz/wiatrowycz-ostro-odpowiada-kaczynskiemu-taka-grubianska-deklaracja-byla-niewlasciwa
Nie przebierał w słowach natomiast na Facebooku Bohdan Czerwak, gdzie napisał: „Jego [Jarosława Kaczyńskiego] stanowisko odnośnie OUN i UPA niczym nie różni się od stanowiska Kremla.”. To naturalnie odnośnie wypowiedzi szefa PiS Jarosława Kaczyńskiego o tym, że gloryfikowanie Stepana Bandery i zbrodniarzy z OUN-UPA uniemożliwi Ukrainie integrację z UE.
Po czym posunął się nawet do podłych gróźb względem Polaków, lider frakcji melnykowskiej OUN pyta bowiem publicznie: „Kreml naszą odpowiedź dostaje w Donbasie. Konkretnie – pod Awdijiwką. Kaczyński jest albo ślepy, albo głupi, skoro tego nie widzi. Myśli, że istnieje jakaś siła, która może zmienić nastawienie Ukraińców do OUN, UPA, Konowalca, Melnyka, Bandery, Olżycza, Szuchewycza. Taka siła nie istnieje. O czym przekonali się moskale. Polacy też chcą się przekonać?”.
Widać jednak że w swoich namiętnościach nie jest na Ukrainie osamotniony bowiem także lider batalionu ochotniczego OUN, Mykoła Kochaniwskij stwierdził, że ostatnia wypowiedź szefa PiS nt. Ukrainy była „absolutnie szowinistyczna”. Po czym stwierdził: „To tak samo, jakbyśmy mówili Polakom, że powinni usunąć ze swojej historii Piłsudskiego.”.
Te szokujące i jednoznaczne wypowiedzi znajdziesz pod adresem:
http://www.kresy.pl/wydarzenia,spoleczenstwo?zobacz/lider-oun-grozi-polakom-uzyciem-sily-moskale-juz-sie-przekonali-polacy-tez-chca
To nie jest czas na brydża czy na partię szachów
Z powyższych treści jasno wynika zatem, że relacje polsko – ukraińskie znów znalazły się w punkcie martwym. Przed Rzezią Wołyńską bowiem żądano od Polaków, by wynieśli się za San, a dziś żąda się by zaakceptować ludobójców jako oficjalnych bohaterów Ukrainy. Naturalnie oba żądania nie mogły być przez Polaków spełnione z powodów jak najbardziej cywilizowanych i humanistycznych, jednym słowem obiektywnych! Najbardziej szokujący pozostaje fakt, że wg zapisków nawet duchowy przywódca Ukraińców abp Andrzej Szeptycki na wieść o rzeziach, miał pytać dlaczego Polacy nie chcą wynieść się po prostu za rzekę San. I dziś dokładnie tak samo abp Światosław Szewczuk i inni z Cerkwi grecko – katolickiej, pytają bez zmrużenia oka dlaczego Polacy nie chcą czcić Ich narodowych bohaterów. Zgroza!
W tym wszystkim na pozytywną uwagę zasługuje ostatnia, szczególna aktywność prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego oraz w jakimś sensie zauważalna, niemal zwyczajowo już, postawa uników, a nawet milczenia Prezydenta RP Andrzeja Dudy. Niemrawa postawa głowy państwa współgra niestety z bezbarwnym wydaje się szefem polskiego MSZ Witoldem Waszczykowskim. Tymczasem to nie jest czas na brydża, czy na partię szachów! Sytuacja się zaostrza i mocno polaryzuje! Nie spełnienie pierwszego żądania ukraińskich nacjonalistów, skończyło się dla Polaków na Wołyniu i Kresach demonicznym ludobójstwem, jak zatem zakończy się to drugie żądanie, stawiane nam oto dziś.
Nieznani sprawcy po raz kolejny dali o sobie znać na Ukrainie. Po Hucie Pieniackiej i Bykowni przyszedł czas na Lwów. Tym razem obrzucili czerwoną farbą siedzibę polskiego konsulatu we Lwowie, a na jego parkanie pozostawili niedokończony napis „Nasza ziemia”.
Jan Piekło, ambasador RP w Kijowie poinformował, że w zajściu uczestniczyły dwie osoby. Dodał, że strona ukraińska bardzo szybko zareagowała na to zdarzenie. Do konsula generalnego we Lwowie Wiesława Mazura zadzwonił gubernator obwodu lwowskiego: „Wyraził ubolewanie i zadeklarował współpracę przy wykryciu sprawców. Jednocześnie zadeklarował pomoc przy usuwaniu tego napisu”. Jest to zatem kolejny tego typu incydent, jaki miał miejsce na Ukrainie w ostatnich tygodniach. 9 stycznia zdewastowany został pomnik Polaków pomordowanych w 1944 roku w Hucie Pieniackiej przez oddziały ukraińskiej dywizji SS-Galizien. 25 stycznia czerwoną farbą wymazano pomniki na cmentarzu ofiar NKWD w Bykowni, gdzie pochowano m.in. Polaków zamordowanych w czasie zbrodni katyńskiej.
Wcinający ze smakiem nasz chleb w ambasadzie w Kijowie Jan Piekło raczył stwierdzić: „Sprawcom chodzi o to, by się one popsuły; chcą doprowadzić do sytuacji, w której Polacy i Ukraińcy będą się o to nawzajem obwiniać.”. Ot i wszystko, co chciałoby się powiedzieć. Sprawa załatwiona. Tymczasem absolutnie niezałatwiona! Nie zmienia to bowiem faktu Panie ambasadorze Piekło, że od kiedy postępuje proces neobanderyzacji Ukrainy, takie sytuacje mają naturalne paliwo, by takie prowokacje i wprost akty wrogości łatwo rozpalać.
SŁAWOMIR ROCH