Tydzień temu na Krupówkach napastnicy pobili dwóch Ukraińców za to, że mówili po ukraińsku. Mężczyźni mają powybijane zęby oraz posiniaczone twarze. Nie zgłosili jednak incydentu policji.
– Dlaczego mi to zrobiliście? Przecież nikomu nie przeszkadzam, nikogo nie zaczepiam. W Polsce jedynie zarabiam na życie… – to dramatyczne pytanie od kilku dni kołacze się po głowie 35-letniego Andreja Prygona.
Pochodzący z Ukrainy mężczyzna w miniony piątek został brutalnie pobity na zakopiańskich Krupówkach. Napastnikom najprawdopodobniej przeszkadzało to, że mówi po ukraińsku.
Pracuję na kasie…
– W Polsce pracuję od roku – mówi Andrej. – Jestem kasjerem w Biedronce i pracuję tutaj za pensję, którą odrzuca wielu Polaków. Dla mnie kwota 1200 złotych miesięcznie (na rękę) to jednak w obecnej sytuacji zbawienie. Na Ukrainie trwa wojna, więc pracy tam nie ma. Tu żyję skromnie (w wieloosobowym mieszkaniu – przyp. red.), ale zawsze udaje mi się coś odłożyć i wysłać do domu, gdzie została mama i bracia. Dzięki temu wszyscy mamy co jeść. Niestety, jak mówi mężczyzna, po tym, co go właśnie spotkało, stracił do Polski sporo dotychczasowej sympatii.
Dostałem prosto w zęby
W miniony piątek (27 stycznia) około godziny 22 wraz z kolegą, który też pracuje w Biedronce, wyszedł z wynajmowanego mieszkania po papierosy.
– Po drodze rozmawialiśmy po ukraińsku i to, jak się okazuje, nas zgubiło – mówi Prygon.
Z relacji mężczyzny wynika, że na odcinku deptaka pomiędzy Pocztą Polską a McDonald’s podeszło do nich 4 mężczyzn.
– Zaczęli nas popychać i wyzywać – relacjonuje Andrej. – Prosiliśmy ich: Panowie nie mamy nic do was, zostawcie nas w spokoju. Nic to jednak nie pomogło, więc z kolegą chcieliśmy uciekać. On pobiegł w dół, ja odwróciłem się i chciałem iść w górę Krupówek. Wówczas dostałem cios w głowę.
Nie czekał na policję
Jak mówi Ukrainiec, kolejne co pamięta, to już ogromny ból całego ciała, a w szczególności głowy (gdy zemdlał, napastnicy musieli go kopać). Ukrainiec ocucił się, leżąc na deptaku. Jakaś para Polaków podbiegła do niego i udzieliła mu pomocy. Dała chusteczkę, bo mocno krwawił. – Mówili, żebym został w tym miejscu, bo trzeba wezwać policję – wspomina.
– Ja byłem w szoku. Spojrzałem tylko, gdzie jest mój kompan i gdy go nie znalazłem, wpadłem w panikę. Pobiegłem do domu – mówi.
Szpital mówi: dawać kasę!
Kolega na szczęście się odnalazł. Był w mieszkaniu. Po tym, jak go pobito, też uciekł. Obaj mężczyźni śmiertelnie przestraszani nie wychodzili do niedzieli z kwatery. Dopiero wieczorem tego dnia udali się do szpitala. Tu tylko jeden z nich skorzystał z porady lekarza, który zszył mu przeciętą rękę (prawdopodobnie efekt wywrotki w czasie, gdy go kopano). Obaj mężczyźni nie poddali się jednak np. prześwietleniom, bo okazało się, że pośrednik zatrudniający ich w Biedronce nie wykupił dla żadnego z nich ubezpieczenia. Za lekarzy musieli więc płacić. Samo zeszycie rany kosztowało 400 zł. – Dla nas to majątek – mówią.
Do rozmowy z dziennikarzami o rasistowskim ataku Andreja namówili dopiero w poniedziałek polscy koledzy z Biedronki.
– Nie może być tak, by Ukrainiec był w Polsce bity tylko dlatego, że jest z innego kraju. Ci panowie są bardzo mili i pracowici – mówi Ewa Kubin, kierownik marketu, w którym pracuje Prygon. – My Polacy też wyjeżdżamy za pracą. Bandytami, którzy pobili tych chłopaków, powinna się zająć policja – dodaje.
Ustalenie sprawców pobicia nie będzie takie łatwe. Zakopiańska straż miejska na naszą prośbę przejrzała zapis z monitoringu. Kamery bójki jednak nie zarejestrowały. Policja też ostatecznie nie dostała zgłoszenia o incydencie (para Polaków po tym jak Andrej uciekł, musiała z tego zrezygnować).
– Dlatego, choć zwiększymy naszą czujność na deptaku, apelujemy do każdego, kto zostanie napadnięty o to, by zgłaszał się na naszą komendę – mówi Agnieszka Szopińska, rzecznik prasowa zakopiańskiej policji. – Musimy mieć jakiś punkt zaczepienia.
– Skończę umowę w Zakopanem i poszukam pracy w jakimś innym mieście – mówi Andrej. – Na policję nie pójdę, bo i tak mi nie pomogą. Ten incydent tylko mi udowodnił, że w Polsce jestem nikim.
GAZETAKRAKOWSKA.PL
Przykre to. Nie wyja?nienie na szczeblu mi?dzy panstwowym Zbrodni Wolynskich rzutuje potem na zwyk?ych obywateli. Jednak ci zwykli obywatele wybieraj? zawsze w?adze swojego kraju.
Ale o czym mowa…. ró?ni Polacy ju? kilkadziesiat razy dostali wpier.dol za mówienie po polsku na ulicach np. Kijowa.
Taka napa?? to tylko dolewanie oliwy do ognia..Nie by?o prowokacji z jego strony, pracuje, nie wadzi nikomu..Trzeba pami?ta?, ?e agresja powoduj? agresj?..Mo?e gdzie? kiedy? on sam lub kto? z jego kolegów/rodziny zareaguje tak samo jak na U
us?ysz? nasz? mow?..!!