Czy raczej helikoptery, bo zdaje się w takiej formie nazwał te wiropłaty pan Minister, składając wobec pani Prezes Rady Ministrów publiczną obietnicę. Kontrakt na „Caracale” skasowano w sposób, który doprowadził do skandalu międzynarodowego i poważnego osłabienia naszej pozycji w Unii Europejskiej, już słyszeliśmy o tym, że mają być nowe śmigłowce – najpierw dla Wojsk Specjalnych, potem więcej.
Na jednej z ostatnich konferencji prasowych pana Ministra, usłyszeliśmy że śmigłowce mają być już teraz w najbliższym czasie. najpierw dwa dla Wojsk Specjalnych, potem jeszcze sześć i dodatkowo osiem poświęconych do działań nad morzem. Łącznie ma być ich w tym roku 16.
Pożyjemy – zobaczymy, tylko czy dożyjemy tego momentu, kiedy polscy Żołnierz otrzymają ten fundamentalny środek transportu i wsparcia na współczesnym polu walki? Obietnice pana Ministra jak widać, nie są zbyt wiele warte, bo pan Minister nie dotrzymał tego, co sam powiedział. To jest dyskwalifikujące pod względem politycznym. Głównie dlatego, ponieważ zanim się składa publicznie obietnice, to trzeba najpierw się dowiedzieć jakie są możliwości prawne i faktyczne zrealizowania dostaw. Śmigłowce to nie są samochody w salonie, po które się po prostu przychodzi i bierze np. dwa lub cztery. Chociaż w sumie mniej więcej do tego sprowadza się polityka jednego z producentów, który oferuje swoje maszyny w zasadzie w jednej konfiguracji, która jest atrakcyjna cenowo i osiągalna ze względów politycznych.
Wojska Specjalne po prostu muszą mieć śmigłowce. To podstawowy środek transportu, o fundamentalnym znaczeniu, pozwalającym na przerzucenie Żołnierzy w rejon wykonywania zadania – punk w punkt. Dodatkowo dzięki tym maszynom możliwe jest wsparcie ogniowe nad polem walki, udzielane swoim oddziałom. Wiele zależy od konfiguracji maszyny, wojna w Wietnamie, doprowadziła do stworzenia wyspecjalizowanych maszyn szturmowych, zdolnych do intensywnego wsparcia walczących Żołnierzy. Dodatkowo, stworzono modyfikację śmigłowców standardowych, które zamiast desantu zabierały bardzo dużą ilość masowego podwieszenia i amunicji, dzięki czemu mogły bardzo skutecznie kryć ogniem rejon desantu. Miało to olbrzymie znaczenie na tamtejszym polu walki. W naszych realiach, ze względu na możliwe bardzo intensywne przeciwdziałanie przeciwlotnicze potencjalnego nieprzyjaciela – problem wsparcia śmigłowcowych grup transportowych, przez śmigłowce wsparcia ogniowego jest jeszcze ważniejszy. Można nawet spekulować, że sprawdziłyby się nawet samoloty śmigłowe (jeżeli na odrzutowe nas nie stać), które miałyby opcję wsparcia rejonu zainteresowania ugrupowania powietrznego. Ponieważ chodzi o możliwość przenoszenia dużej ilości uzbrojenia w rejon walk. Są takie konstrukcje, również na Zachodzie, można kupić, albo skopiować i opracować samemu. Jeżeli nie jest stać nas na śmigłowiec szturmowy z prawdziwego zdarzenia, to przydałby się samolot, który mógłby wykonać zbliżone zadania i lądować na czymkolwiek z możliwościami skróconego startu i lądowania. To nie byłoby rozwiązanie idealne, ale jako opcja – wspierająca, na pewno miałoby swoje znaczenie. Docelowo na pewno tą rolę mogłyby pełnić drony, mówimy jednak o okresie najbliższych 20-30 lat, kiedy to projektując rozwiązania inteligentne i autonomiczne, powinniśmy mieć możliwość walki w sposób klasyczny.
Swego czasu, nasi południowo-zachodni sąsiedzi oferowali w wolnej sprzedaży, dużą ilość swoich sprawdzonych samolotów szkolno-bojowych, których mieli nawet wariant wsparcia. Nie jest to konstrukcja, która robi szał, jednak to samolot odrzutowy, o standardowym zasięgu, z możliwością przenoszenia wielu typów uzbrojenia. Jako środek wsparcia o przeznaczeniu tymczasowym, byłby bardzo dobrym rozwiązaniem, a serwis blisko. Dlaczego nie zdecydowano się na interwencyjny zakup chociaż eskadry? Może dwóch (około 30 – kilku maszyn)? Kupiliśmy doskonały włoski samolot szkolny – trzeba pamiętać, że z płatowcem na rosyjskiej licencji, jednakże ten samolot nie będzie kwalifikował się do ewentualnych misji wsparcia. Zdecydowały tam koszty, co jest oczywistą strategią i trzeba ją zrozumieć, jednak w naszej sytuacji – mamy tak mało sprzętu i tak mało pilotów, że w zasadzie wszystko co ma skrzydła, powinno być zdolne do lotu i do prowadzenia chociaż prostych misji wspierających.
Prosty samolot turbośmigłowy, albo sprawdzona konstrukcja odrzutowa – czeskiego producenta, to zawsze jakiś sposób na wsparcie lecących śmigłowców. Potencjalny przeciwnik będzie miał olbrzymią przewagę w powietrzu i w obronie przeciwlotniczej, co będzie skutecznie utrudniać każde zadanie. Posiadanie, nawet symbolicznych możliwości wsparcia dla własnego desantu powietrznego, może przesądzić o ukształtowaniu i priorytetach obrony przeciwlotniczej przeciwnika. Mówiąc wprost – jeżeli będą się spodziewali tylko śmigłowców, to one będą prostymi celami. Do tego potrzebujemy dronów, samolotów wsparcia, śmigłowców szturmowych, śmigłowców wsparcia i prawdziwych samolotów oraz rakiet dalekiego zasięgu, zdolnych do rażenia wybranych celów przeciwnika. Inaczej, to wszystko może być bardzo trudne, a przez to bardzo krótkie.
Uwaga – to nie są rozwiązania docelowe, to nawet nie są rozwiązania wystarczające, do poziomu naszych zagrożeń i wyzwań. Jednak są to rozwiązania, które można wdrożyć tanio i szybko, a w ograniczonych i sprzyjających warunkach, mogą być bardzo przydatne. Jednakże docelowo należy posiadać standardowe współcześnie samoloty i śmigłowce. Wyspecjalizowane w możliwościach udzielania bezpośredniego wsparcia na polu walki. Dodatkowo – drony to jest przyszłość, zwłaszcza autonomiczne systemy inteligentne. Proponowane rozwiązanie można traktować jako prowizorkę – pomostową. Jednak, lepiej mieć cokolwiek, niż nie mieć niczego.
KRAKAUER
?mig?owce s? w San Escobar.