Nagłośnił międzynarodowy spisek, który okazał się dezinformacją. Unieważnił najważniejszy dla polskiej armii kontrakt na francuskie helikoptery, potem obiecał zakup amerykańskich śmigłowców i stwierdził, że został źle zrozumiany.
„Odnalazł” nieznane nagranie ze Smoleńska, które od sześciu lat było znane w internecie. Swojego 26-letniego podopiecznego wysłał na wątpliwie legalną pacyfikację placówki NATO, odznaczył medalem i pozwolił pracować w radzie nadzorczej firmy zbrojeniowej. Oto rok 2016 z ministrem obrony Antonim Macierewiczem.
Jeszcze zanim rok 2016 się rozpoczął – w grudniu 2015 r. – minister obrony narodowej wysłał swojego młodego podopiecznego Bartłomieja Misiewicza jako specjalnego „Pełnomocnika Ministra Obrony Narodowej do spraw utworzenia Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO”. Misiewicz na czele wielu osób, w tym Żandarmerii Wojskowej, „przejął” w nocy z 17 na 18 grudnia Centrum Eksperckie Kontrwywiadu NATO. To, co się tam działo, opisaliśmy dokładnie w sylwetce młodego doradcy Macierewicza. Dość wspomnieć, że po wejściu ekipy pod wodzą Misiewicza do dziś jedna z funkcjonariuszek CEK NATO nie odzyskała swojej biżuterii i bielizny.
Sąd dezinformuje
Sprawa wróciła w ostatnich tygodniach 2016 r. Na jego sam koniec szefowi MON i jego 26-letniemu podwładnemu niespodziankę sprawił warszawski Sąd Okręgowy, podważając zgodność z prawem akcji szefa MON i jego przybocznego. Zalecił prokuraturze wszczęcie śledztwa ws. legalności wejścia do placówki NATO i odwołania jej szefów przez Macierewicza. Po zrelacjonowaniu przez tvn24.pl decyzji sądu Misiewicz zamieścił komunikat na stronie MON. Dowiedzieliśmy się z niego, że „dzięki decyzjom podjętym w grudniu 2015 r. przez ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza CEK NATO funkcjonuje tak, jak powinno, i wykonuje zadania, do których zostało stworzone”. Zaś „dyrektorem CEK NATO jest funkcjonariusz wskazany przez ministra Antoniego Macierewicza, a jego zastępcą funkcjonariusz wskazany przez ministra obrony Słowacji”. Na koniec można przeczytać: „MON wskazuje, że wszelkie działania dezinformacyjne dot. CEK NATO szkodzą bezpieczeństwu Polski i NATO w obecnie szczególnie trudnej sytuacji międzynarodowej”.
Medal dla 26-latka
To właśnie m.in. Misiewicz stał się przewrotnym symbolem roku rządów PiS. Najpierw ogromny niesmak wzbudziło to, że ten młody człowiek (pełniący wtedy także funkcję rzecznika MON) dostał w sierpniu z rąk ministra jedno z najważniejszych odznaczeń, czyli medal Za Zasługi dla Obronności Kraju.
To odznaczenie wyraża uznanie dla osób, które swoją pracą lub działalnością przyczyniły się do rozwoju i umocnienia obronności kraju. Medal nadawany jest jednostce wojskowej, organizacji społecznej, przedsiębiorstwu, zakładowi lub instytucji. Umacniania obronności kraju próżno szukać w życiorysie Misiewicza. Jednak politycy PiS tłumaczyli, że młody człowiek zasłużył się, angażując się w prace zespołu ds. zbadania katastrofy smoleńskiej pod przywództwem Macierewicza i była to niebezpieczna, odważna i ciężka praca. W odpowiedzi niektórzy wcześniej wyróżnieni medalem zwrócili MON swoje odznaczenia.
I ciepła posadka
Potem tygodnik „ Newsweek Polska” opublikował historię z Bełchatowa. Według niej Misiewicz miał proponować radnym PO przystąpienie do koalicji z PiS. Sprawą zajęła się prokuratura, która tłumaczyła, że „przestępstwo to miało polegać na tym, że pracownik gabinetu politycznego ministra obrony narodowej miał obiecywać udzielenie korzyści majątkowej lub osobistej radnym miasta Bełchatowa, co miało polegać na ich ewentualnym zatrudnieniu w jednej ze spółek w zamian za głosowanie zgodnie z sugestią w czasie wyborów na wicestarostę bełchatowskiego”.
Następnie wyszło na jaw, że 26-latek bez wyższego wykształcenia został członkiem rady nadzorczej Polskiej Grupy Zbrojeniowej, a statut spółki zmieniono tak, by brak skończonych studiów nie był problemem w zatrudnieniu rzecznika Macierewicza. Gdy obie te sprawy – bełchatowska i zatrudnienia w PGZ – wyszły na jaw, Misiewicz poprosił o dymisję z funkcji rzecznika prasowego. Macierewicz się zgodził. Gdy prokuratorzy ogłosili, że sprawa bełchatowska jest umorzona, a w kwestii zatrudnienia bez wyższego wykształcenia w radzie nadzorczej PGZ i w resorcie obrony odmówili prowadzenia śledztwa, Misiewicz wrócił do pełnej pracy w MON i na stanowisko rzecznika.
Zaskoczenie prezesa
To zaskoczyło samego prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Dał on temu wyraz w grudniowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”. – Proszę o to pytać ministra Macierewicza. Ani nie jestem premierem, ani dyktatorem, nie wszystko, co się dzieje, musi mi się podobać. Nie mam aż takiej władzy, a nawet gdybym ją miał, to musiałbym uznać, że ministrowie o dorobku takim jak Antoni Macierewicz powinni mieć pewien poziom autonomii. Ale to od państwa się dowiedziałem, że pan Misiewicz powrócił – odpowiedział Jarosław Kaczyński.
Do dziś nie jest jasne, co, gdzie i kiedy studiował Misiewicz, ale dalej jest rzecznikiem MON. Każdą krytykę działań swojego szefa (a także własnych) nazywa publicznie „dezinformacją” albo „działaniem na szkodę Polski”.
„Polska ma w tej sprawie bardzo dobre informacje”
Jednak nie tylko Misiewiczem żył Macierewicz w odchodzącym roku. To właśnie szef MON w październiku „ujawnił” nie tylko Polsce, ale całemu światu, że supernowoczesne francuskie okręty wojenne zostały potajemnie sprzedane Federacji Rosyjskiej za jednego dolara. Chodziło o słynne mistrale, które pierwotnie faktycznie miały trafić do Rosji, lecz ostatecznie na skutej sankcji nałożonych na państwo Władimira Putina i presji opinii międzynarodowej, nie trafiły – Francja wycofała się z transakcji, a mistrale popłynęły do Egiptu.
Macierewicz przekonywał jednak z sejmowej mównicy, że francuskie mistrale sprzedane Egiptowi później zostały przekazane za jednego dolara Rosji. – Jest prawdą, że mistrale zostały sprzedane do Egiptu i jest prawdą, że w ostatnich dniach zostały de facto przekazane Federacji Rosyjskiej za jednego dolara. Ta operacja miała rzeczywiście miejsce – mówił szef MON w Sejmie. Ponieważ ta informacja wprawiła wszystkich w pewną konsternację, dziennikarze dopytywali Macierewicza, skąd pochodzi jego wiedza. Szef MON twierdził, że „Polska ma w tej sprawie bardzo dobre informacje” i że wie o tym „z bardzo dobrego źródła”.
Ostatecznie potwierdziło się, że informacja jest nieprawdziwa. Wyszło na jaw, że kolportowały ją głównie mało znaczące rosyjskie portale, które przez służby specjalne krajów UE i USA są uznawane za jeden z oręży w wojnie dezinformacyjnej toczonej przez Rosję wobec państw Zachodu.
Obietnice ministra
Najgłośniej o Macierewiczu było jednak za sprawą zakupu helikopterów dla polskiej armii. Najpierw minister doprowadził do tego, że rząd Beaty Szydło wycofał się z de facto zawartego już kontraktu na francuskie śmigłowce Caracal.
Po anulowaniu umowy z Airbus Helicopters Macierewicz wraz z premier Szydło zorganizował 10 października konferencję prasową w zakładach w Mielcu, gdzie powstają m.in. śmigłowce, ale tylko jeden ich rodzaj – wielozadaniowe Black Hawk S70i produkowane we współpracy z firmą Sikorsky Aircraft Corporation. W obecności premier, przed wieloma kamerami Macierewicz powiedział: – Podjęliśmy decyzję o tym, że już w tym roku zostaną dostarczone przynajmniej dwa pierwsze helikoptery z Mielca, w przyszłym roku osiem helikopterów – wyliczał Macierewicz.
Dzień później w Łodzi dodał: – Podjęliśmy decyzję o tym, że już w tym roku zostaną dostarczone przynajmniej dwa pierwsze helikoptery z Mielca, w przyszłym roku osiem helikopterów, a równocześnie częścią umowy z Mielcem będzie porozumienie gwarantujące, że tutaj w Łodzi powstanie centrum serwisowe tych wszystkich helikopterów, które dostarczy Mielec – mówił minister obrony. Po czym powtórzył liczby helikopterów, które w kolejnych latach zostaną zamówione w Mielcu. – W roku 2016 będzie ich dwa, w roku 2017 będzie ich osiem, potem jedenaście.
Ministrowie piszą, a Macierewicz udaje Greka
Cykl tych wydarzeń (zerwanie kontraktu z Francuzami, ogłoszenie zakupu produktu amerykańskiej konkurencji) zirytował ministrów obrony Francji i Niemiec. Wysłali oni list, w którym wyrazili „głębokie niezrozumienie” dla decyzji szefa MON o tym, że po unieważnieniu negocjacji z francuskim koncernem Airbus Helicopters rząd zakupi 21 amerykańskich (produkowanych w Polsce) śmigłowców Black Hawk. Co na to Macierewicz? Ogłosił, że obietnica, którą złożył ws. black hawków… nie była aktualna. – Ona nigdy nie była aktualna. Na tej samej zasadzie można powiedzieć, że ogłosiłem zakup w Świdniku od firmy Leonardo. Tak samo można powiedzieć, że ogłosiłem zakup wobec Airbusa. Wobec wszystkich firm zaproponowałem udział w nowym postępowaniu, które przyniesie Polsce szybkie, bo już w przyszłym roku, wyposażenie nas w pierwsze nowoczesne śmigłowce – tłumaczył Macierewicz w październiku. Jaki jest finał? Polska armia nie ma nowych śmigłowców. A stare lada chwila zaczną się po prostu rozpadać.
Film nieznany, ale znany
Antoni Macierewicz w 2016 r. działał również na polu „wyjaśniania katastrofy smoleńskiej”. Tym razem chodziło o prezentujące „fakty dotychczas nieznane” nagranie, które od wielu lat jest powszechnie znane w internecie. – Jest nagranie rozmowy ze spotkania Donalda Tuska z Władimirem Putinem w nocy 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku – mówił w październiku „Gazecie Polskiej” szef MON. – Tusk nawet nie raczył poinformować nikogo o rozmowie z Władimirem Putinem i (ówczesnym rosyjskim ministrem ds. sytuacji nadzwyczajnych) Siergiejem Szojgu, w której obaj ci przedstawiciele władz Federacji Rosyjskiej, ale również przedstawiciele specjalnej komisji powołanej przez ówczesnego prezydenta (Dmitrija) Miedwiediewa, mając już wiedzę z czarnych skrzynek, przedstawili przebieg katastrofy. Bardzo szczegółowo opisywali, jak do niej doszło – dodał wtedy.
Z tym że internauci i dziennikarze szybko wychwycili, że to nagranie od sześciu lat jest znane w internecie. Było publikowane także na portalu tvn24.pl. Sejmowa opozycja doprowadziła do zwołania specjalnego posiedzenia komisji obrony, na którym Macierewicz zaprezentował fragment nagrania. Widać na nim m.in. Tuska, Putina oraz Szojgu. Wtedy bez wątpienia potwierdziło się, że było to to samo nagranie znane w internecie od lat. Ale Macierewicz się nie poddawał. Na posiedzeniu komisji podkreślił, że prezentowany materiał przedstawia „fakty dotychczas nieznane”. Mówił, że to nie znaczy, że ten materiał nie był nigdy znany dziennikarzom. – Znaczenie ma nie to, czy on był znany, czy nie był znany, ale to, co mówi Putin do Tuska – tłumaczył minister.
Nie było dnia bez Macierewicza
Przy tej okazji warto przypomnieć, że na początku urzędowania Macierewicz powołał podkomisję do spraw zbadania katastrofy smoleńskiej. To ciało złożone w większości z naukowców, którzy od lat współpracują z nim w zespole parlamentarnym przy „wyjaśnianiu przyczyn katastrofy”. Przy czym w ciągu sześciu lat działania tego ciała (najpierw jako zespołu parlamentarnego, potem jako podkomisji) jego członkowie przedstawili wiele sprzecznych ze sobą teorii – od sztucznej mgły przez pancerną brzozę, serię eksplozji po tajemniczą wadę fabryczną tupolewa.
„Dzięki Antoniemu Macierewiczowi Polska jest dziś bardziej bezpieczna”
W 2016 r. niemal nie było tygodnia, w którym nie byłoby głośno o Antonim Macierewiczu. Nawet w ostatnich dniach mijającego roku dziennik „Fakt” ujawnił, że od roku dyrektorem jednej z najważniejszych dla bezpieczeństwa państwa instytucji – Narodowego Centrum Kryptologii jest Tomasz Mikołajewski, któremu podległa Macierewiczowi Służba Kontrwywiadu Wojskowego nie chce przyznać certyfikatu dostępu do informacji niejawnych. Jak to możliwe? Według „Faktu” Macierewicz na początku roku udzielił mu „osobistej rękojmi na pełnienie tego stanowiska”.
Oceniający ministra eksperci wojskowi zauważają także pozytywy. Szczyt NATO w Warszawie (już za kadencji Macierewicza), choć przygotowywany przez poprzedników, zakończył się pomyślnie dla Polski. Postępuje – co prawda nie bez problemów i krytyki – realizacja idei Macierewicza, czyli Wojsk Obrony Terytorialnej. Pomimo fiaska kontraktu na śmigłowc, MON pod nowym kierownictwem podpisuje kontrakty zbrojeniowe, w tym np. na nowoczesne pociski JASSM-ER.
Mimo politycznych zawirowań nad Wisłą, a w zasadzie niezależnie od nich, pogłębia się też współpraca wojskowa na linii Warszawa – NATO i Warszawa – Waszyngton, czego efektem są cykliczne ćwiczenia sojuszników oraz przypieczętowanie obecności ich oddziałów na terytorium Polski.
A jak mijający rok ocenia MON? Na stronie internetowej resortu znalazło się streszczenie programu „Polski punkt widzenia” ukazującego się na antenie TV Trwam. Jak czytamy na stronie resortu, „wiceminister obrony narodowej Bartosz Kownacki podsumował rok pracy Ministerstwa Obrony Narodowej i podkreślił, że głównie dzięki Antoniemu Macierewiczowi „Polska jest dziś bardziej bezpieczna”.
– Porównując ten rok do poprzedniego, w którym obejmowaliśmy władzę, jestem przekonany, że Polska jest zdecydowanie bezpieczniejszym krajem pod każdym względem. Ten rok został bardzo dobrze przepracowany, jeśli chodzi o kwestie obronności. W tym zasługa oczywiście całego rządu, ale w pierwszej kolejności ministra Antoniego Macierewicza. Dzięki jego pracy w ministerstwie doszło do zmian, które zwiększyły nasze bezpieczeństwo w każdym wymiarze. (…) Jeszcze rok temu byli tacy, którzy mówili, że szczyt NATO w Warszawie się nie odbędzie, a tymczasem on się odbył i był wielkim sukcesem, zarówno, jeśli chodzi o organizację, jak i dopięte tam kwestie polityczne. Dzięki temu już w styczniu zostaną rozlokowane w Polsce pierwsze wojska państw sojuszniczych, a jest taka potrzeba, gdyż działania Rosji są coraz bardziej agresywne – oceniał wiceminister obrony narodowej.
Wszystko wskazuje na to, że rok 2017 z Antonim Macierewiczem również będzie ciekawy.
MACIEJ DUDA, TVN24.PL