Prezydent Duda mediatorem. O jedno zdanie za dużo

Od piątkowego wieczoru chyba najczęściej pojawiającym się pytaniem w Sejmie było: „Co z prezydentem?! Jak głowa państwa zareaguje na ten kryzys?”. Zareagował oświadczeniem w sobotę po południu.

Andrzej Duda napisał, że wydarzenia w Sejmie obserwował „z troską i niepokojem”. Zaapelował „do wszystkich stron sceny politycznej o uspokojenie nastrojów”. Poparł media zaniepokojone „propozycjami obostrzeń”, ale zaraz zastrzegł, że rozumie także „starania” marszałka Marka Kuchcińskiego, by i parlamentarzyści, i dziennikarze mieli komfort pracy. A oświadczenie zakończył deklaracją, że jest gotów do mediacji między opozycją a PiS.

Tyle że zdaniem opozycji, propozycję tę sam przekreślił wcześniejszym zdaniem w oświadczeniu, jakoby to posłowie opozycji wykorzystali sytuację jako pretekst do „zaburzenia obrad Sejmu”. O PiS i marszałku nie było ani jednego złego słowa. Mimo to liderzy opozycji przyjęli zaproszenia prezydenta i w niedzielę, pojedynczo, wszyscy pojawili się u głowy państwa. Jak mówili potem liderzy PO, PSL i .Nowoczesnej, domagali się cofnięcia zakazów dla dziennikarzy oraz zwołania natychmiast nowego posiedzenia Sejmu i przegłosowania od nowa poprawek do ustawy budżetowej. Opozycja nie uznaje bowiem piątkowych głosowań za zgodne z prawem. Co zrobi prezydent? Jego opinię poznamy dopiero po spotkaniu z marszałkiem Sejmu i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim zaplanowanym na dziś, na godz. 13.

FAKT.PL

Więcej postów