– Nie wiemy, co dokładnie zostało powiedziane, badamy okoliczności sprawy. Wieczorem będziemy w stanie dać szczegółową odpowiedź – mówi Onetowi niemiecki podpułkownik Gero von Fritschen. Przedstawiciel ministerstwa obrony narodowej Niemiec nawiązuje tym samym do wczorajszych wypowiedzi przedstawicieli polskiego MON ws. zbliżających się ćwiczeń Anakonda, w których – przez rzekomy brak zgody na przejazd oddziałów przez Niemcy – udziału nie wezmą Amerykanie.
Niemieckie MON: badamy sprawę
Antoni Macierewicz przyznał wczoraj, że dla przygotowania ćwiczeń Anakonda-16 z udziałem ponad 30 tys. żołnierzy polskich i sojuszniczych nie ma żadnego zagrożenia. Kontrowersje wywołały jednak słowa generała Tomaszyckiego, który stwierdził, że „wyzwaniem jest m.in. brak zgody na przemieszczanie oddziałów amerykańskich po drogach w Niemczech”.
O co chodzi? Zdaniem przedstawicieli polskiego wojska, władze Niemiec wprowadziły ograniczenia w wykorzystaniu dróg i autostrad oraz odmówiły zgody na przekroczenie granicy polsko-niemieckiej przez wojska amerykańskie. Miały tę decyzję uzasadniać m.in. planowymi remontami, których nie można wycofać. Wskutek tego wojska USA muszą szukać innej trasy z Niemiec do Polski. – Dla nas, po wojskowemu, jest to odmowa. W politycznym języku zapewne będzie to usprawiedliwione uzasadnienie tego, że nie ma możliwości przejścia po tych drogach – powiedział generał. Dodał, że taka sytuacja zdarza się po raz pierwszy. –
Skontaktowaliśmy się z niemieckim odpowiednikiem MON w celu weryfikacji tej informacji. – Nie wiemy, co dokładnie zostało powiedziane, badamy okoliczności sprawy. Wieczorem będziemy w stanie dać szczegółową odpowiedź – powiedział Onetowi niemiecki podpułkownik Gero von Fritschen.
Przedstawiciel niemieckiego ministerstwa obrony narodowej dodał, że informacja została przesłana do odpowiednich komórek, tam jest badana i weryfikowana. – Sprawą interesują się również media niemieckie – przyznał.
Wieczorem, jak tylko uzyskamy odpowiedź od niemieckiego MON, poinformujemy o szczegółowym stanowisku resortu.
Ćwiczenia Anakonda – 16
Główna część ćwiczeń Anakonda – 16 odbędzie się w Polsce w dniach 7-17 czerwca. Żołnierze będą się szkolić na siedmiu poligonach, Wojska Specjalne i jednostki rozpocznawcze również poza nimi, a Siły Powietrzne – na terenie przestrzeni powietrznej całego kraju.
Obecny również na wczorajszej konferencji prasowej gen. broni Marek Tomaszycki, dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych, poinformował, że na obecną chwilę wiadomo, że liczba jednorazowo ćwiczących żołnierzy sięgnie 31 tys., w tym 12 tys. z Polski, 13,9 tys. z USA, 1,2 tys. z Hiszpanii i 1 tys. z Wielkiej Brytanii. Ponadto zaangażowanych będzie prawie trzt tys. pojazdów, 105 statków powietrznych oraz 12 okrętów. Warto odnotować, że więcej jednostek morskich będzie brało udział w równoległym ćwiczeniu Baltops na Bałtyku.
Scenariusz Anakondy przewiduje obecność fikcyjnego sojuszu tzw. państw czerwonych w rejonie Morza Bałtyckiego (Szwecji i Finlandii) oraz rzeczywistych państw, w tym Polski, Litwy, Łotwy, Estonii, Niemiec i Norwegii. Państwa te utworzą sojusz niebieskich.
Scenariusz zakłada dążenie sojuszu czerwonych do panowania rejonu Bałtyku, czyli fizycznego zajęcia Estonii, Łotwy, Litwy a także północnej części Polski. – Cała struktura przeciwnika, która jest przyjęta w ramach czerwonego sojuszu pokazuje nam zdolności i możliwości i odzwierciedla to, co Rosjanie posiadają – powiedział generał.
Całość przewiduje działania w warunkach zagrożenia hybrydowego oraz we wszystkich środowiskach walki, w tym w cyberprzestrzeni. – Po raz pierwszy dzięki Amerykanom będziemy mieli bardzo dużą możliwość praktycznego wprowadzenia zakłóceń w cyberprzestrzeni w ramach ćwiczenia – mówił wczoraj Tomaszycki.
KAMIL TURECKI