,,Dziennik Gazeta Prawna” poinformował w środę, że wiele samorządów apeluje do rządu o przesunięcie terminu rozpoczęcia programu ,,500 zł na dziecko”. Na realizację programu w terminie zapowiadanym przez rząd może zabraknąć lokalnym władzom pieniędzy, ludzi a nawet podstawowej wiedzy o nim. W efekcie doprowadzić może to do paraliżu w wielu miastach. Swoje obawy samorządowcy przedstawili Radzie Ministrów.
Samorządowcy mieli przedstawić również 3 warunki rozpoczęcia tego programu: promosę od rządu na dotację (która pomoże pokryć koszty organizacyjne przedsięwzięcia), pilne przekazanie projektów rozporządzeń do ustawy oraz wprowadzenie trzymiesięcznego okresu przejściowego. Brak rozporządzeń sprawia, że samorządy nie wiedzą, jak się przygotować do programu. Jak mówił Andrzej Porawski we Związku Miast Polskich: – Prosimy o pilne przekazanie projektów rozporządzeń, bo to one przesądzają o sposobie realizacji tego zadania. Dziś nie znamy tych projektów i nie wiemy, jak się przygotować.
Samorządy są również ogromna skala chętnych na rządową pomoc. Beata Krzyżanowska z Lublina powiedziała: – Ze wstępnych analiz wynika, że do świadczeń wychowawczych, przy takich założeniach jak w obecnym projekcie ustawy, kwalifikowałoby się co najmniej dwa razy więcej osób, niż ma to miejsce w przypadku świadczeń rodzinnych. Rzeszowscy przedstawiciele urzędu miasta mówili natomiast o: – Spodziewanej, a niespotykanej dotychczas na taką skalę liczbie wnioskodawców (ok. 15 tysięcy osób). Stołeczny ratusz zakłada, że świadczenie obejmować będzie 150 tysięcy dzieci.
Wiceminister rodziny i pracy, Bartosz Marczuk miał jednak uspokajać samorządowców, że zorganizowane zostaną w całej Polsce odpowiednie szkolenia dla urzędników, którzy będą się zajmować weryfikowaniem wniosków i wypłatami świadczeń. Dodał, że samorządy są już wyposażone w komórki wypłacające świadczenia rodzinne, dlatego można liczyć na „efekt skali i synergii”. Projekt programu ma zostać przegłosowany w lutym i zacząć działać zgodnie z planem od 1 kwietnia.
SE.PL
