Nie tylko Niemcy, ale i sami Polacy muszą się martwić o Polskę – pisze dziennik „Die Welt”. Trauma, którą Kaczyński daje odczuć narodowi, jest bowiem „trucizną dla całego społeczeństwa”, a Polska cofnie się o 20 lat.
Czy Niemcy (i sami Polacy) muszą się martwić o Polskę? – pyta warszawski korespondent „Die Welt”, Gerhard Gnauck. I odpowiada jednoznacznie: „Niestety, tak”. Przypomina, że po 1989 roku Polska rozwinęła się do „wzorowego kraju reform”, ale osiągnięcia ostatnich dziesięcioleci są teraz zagrożone. I wyjaśnia dlaczego.
Za magicznymi pojęciami „transformacji” i „modernizacji” kryją się bowiem ludzie, którzy widzą siebie w roli „ofiar” tego procesu. Te wszystkie lata były dla Polaków „męczące” – zaznacza autor „Die Welt” i przypomina dane statystyczne: de facto najdłuższy w UE tygodniowy czas pracy, bezrobocie, a w jego wyniku emigracja zarobkowa, mała stabilizacja dzięki kredytom we frankach szwajcarskich, którego wahania kursu spędzają dzisiaj niejednemu Polakowi sen z powiek.
Z kolei pokolenie dzisiejszych 25-latków „studiuje, studiuje, studiuje”, a rosnąca liczba studentów upiększa statystyki (bezrobocie w tej grupie wiekowej wynosi tylko 10 proc.). Rzut oka na dane w grupie wiekowej poniżej 25 lat daje już zupełnie inny obraz: stopa bezrobocia sięga 20 proc., „śmieciowe” umowy o pracę, kupno mieszkania – mrzonka. I kiedy ci młodzi ludzie wybierają populistów lub prawicę szybko tłumaczy się to pojęciami typu „przegrani zmian”, „przegrani modernizacji”, redukując ich do tych, którzy kierują się w pierwszej kolejności „żołądkiem”, a potem dopiero „wartościami moralnymi”.
„Czy jednak nie chodziło im także o coś innego?” – pyta niemiecki dziennik. I podsuwa odpowiedzi: Nie tylko o to, kto rządzi krajem, ale i jak nim rządzi? Nie tylko o finansowane z Unii autostrady i oczyszczalnie ścieków, ale i „godność, dumę i pewność siebie”, o „reasekurację we własnej tradycji”?
Kaczyński wykorzystał ową „frustrację”, dodał do tego „nadzieję na większe socjalne zabezpieczenie” i „tęsknotę za wielką opowieścią”.
Polska trauma
Ważne znaczenie ma także biografia Kaczyńskiego, podobna do Joschki Fischera czy Javiera Solany. To „typowo europejska” biografia od rewolucjonisty do polityka reprezentującego państwo. Z zasadniczą jednak różnicą: „Dla Kaczyńskiego rewolucja 1989 roku pozostała niedokończona. „Obecna przebudowa Polski jest w jego pojęciu zwieńczeniem tego, co zaczęła Solidarność” – uważa Gnauck. I dodaje, że aby zrozumieć „bezwzględny, niedbały, pełny wojennej retoryki” obraz świata PiS, trzeba pojąć świat idei tego ugrupowania: Okrągły Stół jako zdrada pokojowej rewolucji, Wałęsa – jako agent tajnych służb, Smoleńsk – jako zmowa i zamach. Walka przeciwko „postkomunistycznym elitom” to tło pośpiesznej wymiany na stanowiskach.
„Kaczyński może mieć swoje osobiste traumy”, problemem jednak jest to, że przenosi je na cały kraj, wywołując traumę w całej Polsce – podsumowuje „Die Welt”.
„Nie martwmy się za bardzo o UE” – kończy Gnauck, ona jest „z wielu powodów w złym stanie”. Skutki rządów PiS odczują przede wszystkim sami Polacy: gorsze rządy, podsycanie nienawiści w społeczeństwie, zniechęcenie zagranicznych inwestorów i najprawdopodobniej także złe zarządzanie gospodarczo-polityczne. „Polska cofnie się o 20 lat” – konstatuje gazeta.
ONET.PL