– Podczas rządów poprzedniej koalicji także dochodziło do łamania prawa, do łamania obyczajów politycznych, także, po części, łamania zasad wolności słowa – oto, co powiedział we wtorek przed kamerą Marek Magierowski, szef biura prasowego prezydenta Andrzeja Dudy. „Także” jest tu kluczowym słowem. Przejęzyczenie? Zapewne freudowskie… Przedstawiciele opozycji już mówią, że Magierowski może stracić przez to stanowisko.
Szef biura prasowego Kancelarii Prezydenta, Marek Magierowski podczas konferencji prasowej pytany był m.in. o to, czy Parlament Europejski – co sugerowała opozycja – powinien przeprowadzić debatę na temat sytuacji ws. Trybunału Konstytucyjnego w Polsce.
– Nie ma powodu, żeby europarlament zaczął teraz debatować nad sytuacją w Polsce. Tak jak nie debatował wtedy, kiedy podczas poprzedniej kadencji, podczas rządów poprzedniej koalicji także dochodziło do łamania prawa, do łamania obyczajów politycznych, także po części łamania zasad wolności słowa. Wtedy nie przypominam sobie, żeby takie głosy się podnosiły i żeby Parlament Europejski lamentował nad sytuacją w Polsce – powiedział na konferencji prasowej przed Pałacem Prezydenckim rzecznik Marek Magierowski. Jak ocenił, opozycja nie powinna podnosić i tak już wysokiej temperatury sporu politycznego i przenosić jej do Brukseli.
Pytanie tylko, co miał na myśli mówiąc o tym, że podczas poprzedniej kadencji „TAKŻE dochodziło do łamania prawa i także po części łamania zasad wolności słowa”? Czy to zwykłe, acz fatalne przejęzyczenie rzecznika? A może tzw. freudowska pomyłka, która poprzez przejęzyczenie demaskuje, co mówca tak naprawdę – chciał przekazać?
Wątpliwości nie ma były poseł SLD Dariusz Joński, którego poprosiliśmy o komentarz.
–Pan rzecznik powiedział dokładnie to co myśli. I tu się pewnie nie przejęzyczył. To jest ogromna wpadka, która będzie go bardzo dużo kosztowała w samym PiS. Pytanie czy nie straci nawet funkcji rzecznika prezydenta? – powiedział w rozmowie z Fakt24. Jak dodał, w PiS płaci się wysoką cenę za to, że mówi się to, co się myśli.
– Bo rzecznik miał prawo tak myśleć, ale nie miał prawa tego powiedzieć. W PiS trzeba mówić tak, jak mówi prezes. Bo jak ktoś mówi inaczej, musi zapłacić za to głową. I politycznie pewnie za to odpowie – ocenił Dariusz Joński.
– Nie ma powodu, żeby europarlament zaczął teraz debatować nad sytuacją w Polsce. Tak jak nie debatował wtedy, kiedy podczas poprzedniej kadencji, podczas rządów poprzedniej koalicji także dochodziło do łamania prawa, do łamania obyczajów politycznych, także po części łamania zasad wolności słowa. Wtedy nie przypominam sobie, żeby takie głosy się podnosiły i żeby Parlament Europejski lamentował nad sytuacją w Polsce – powiedział na konferencji prasowej przed Pałacem Prezydenckim rzecznik Marek Magierowski. Jak ocenił, opozycja nie powinna podnosić i tak już wysokiej temperatury sporu politycznego i przenosić jej do Brukseli.
Pytanie tylko, co miał na myśli mówiąc o tym, że podczas poprzedniej kadencji „TAKŻE dochodziło do łamania prawa i także po części łamania zasad wolności słowa”? Czy to zwykłe, acz fatalne przejęzyczenie rzecznika? A może tzw. freudowska pomyłka, która poprzez przejęzyczenie demaskuje, co mówca tak naprawdę – chciał przekazać?
Wątpliwości nie ma były poseł SLD Dariusz Joński, którego poprosiliśmy o komentarz.
–Pan rzecznik powiedział dokładnie to co myśli. I tu się pewnie nie przejęzyczył. To jest ogromna wpadka, która będzie go bardzo dużo kosztowała w samym PiS. Pytanie czy nie straci nawet funkcji rzecznika prezydenta? – powiedział w rozmowie z Fakt24. Jak dodał, w PiS płaci się wysoką cenę za to, że mówi się to, co się myśli.
– Bo rzecznik miał prawo tak myśleć, ale nie miał prawa tego powiedzieć. W PiS trzeba mówić tak, jak mówi prezes. Bo jak ktoś mówi inaczej, musi zapłacić za to głową. I politycznie pewnie za to odpowie – ocenił Dariusz Joński.
FAKT.PL