Od zaginięcia młodej kobiety minął już tydzień. 26-latka wracała z służbowej imprezy w towarzystwie kolegi, niestety do domu nie dotarła. Ślad po niej zaginął. Sprawą Ewy Tylman zajmuje się Krzysztof Rutkowski, który w środę na specjalnej konferencji prasowej podał nowe informacje w sprawie. Detektyw powiedział, że dotarł do nowego nagrania z monitoringu.
W środę po godzinie 17.00 detektyw Krzysztof Rutkowski przedstawił najnowsze ustalenia w sprawie Ewy Tylman. Detektyw, który zajmuje się sprawą na prośbę rodziny Ewy, zaprezentował nieznane dotąd nagranie z monitoringu miejskiego, do jakiego udało mu się dotrzeć. Zdaniem Rutkowskiego na nagraniu widać, jak 26-latka jest katowana być może przez swojego znajomego, Adama Z., który został zatrzymany przez policję, podaje portal epoznan.pl. Kamera, z której pochodzi nagranie jest umieszczona na budynku w pobliżu mostu św. Rocha tak, że jest skierowana na schody prowadzace nad rzekę. Chociaż obraz z nagrania jest nienajlepszej jakości, to grupa detektywa twierdzi, że ktoś był katowany pod okiem kamery. Nie widać jednak momentu schodzenia kogoś nad brzeg Warty. – Nic się nie dzieje, ponieważ wejścia na te schody nie ma, nikt nie wchodzi, nikt nie schodzi, nikt nie wraca, nikt nie przychodzi, jest to kłamstwo – powiedział Rutkowski tym samym komentując zeznania Z., który twierdził, że schodził tamtędy z Ewą. – Nie jest wykluczone, że tych osób, które atakują jest więcej. Wiemy, że Adam Z. około godz. 3.30 odchodzi, ale z wczorajszej konferencji wynika, że na moście św. Rocha tych osób było więcej. Pojawiają się też dziwne auta – przekonywał w czasie konferencji Rutkowski, cytuje detektywa fakt.pl. Detektyw powiedział też, że sprawę zniknięcia Ewy rozwiązał w 24 godziny, a o swoich działaniach informował policję, która jego zdaniem, bagatelizowała doniesienia detektywa.
SE.PL