Funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego musiałby mieć wyjątkowo trudne życie w zakładzie karnym, a tymczasem właśnie taki czarny scenariusz rysuje się przed pierwszym szefem CBA, a obecnie posłem i wiceprezesem Prawa i Sprawiedliwości Mariuszem Kamińskim.
W toczącym się przeciwko niemu postępowaniu o nadużycia przy prowadzeniu tzw. afery gruntowej prokurator zawnioskował o karę roku pozbawienia wolności.
Na całe szczęście dla zastępcy Jarosława Kaczyńskiego, prokuratorski wniosek dotyczący wysokości kary zakłada zawieszenie wykonywania kary na okres trzyletniej próby. Aczkolwiek w przypadku wydania w sprawie Mariusza Kamińskiego wyroku skazującego, sąd nie będzie związany wnioskiem oskarżenia. Ten natomiast dodatkowo zakłada czteroletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych i grzywnę.
Wyrok w sprawie wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości, który w latach 2006-2009 kierował Centralnym Biurem Antykorupcyjnym ma zostać ogłoszony w ostatnich tygodniach marca. Podobnym wymiarem kary co on zagrożeni są także jego dawni współpracownicy ze ścisłego kierownictwa CBA – Maciej Wąsik, Grzegorz Postka i Krzysztof Brendela.
Sprawa ta toczy się od 2010 roku, a dotyczy jednej z pierwszych spektakularnych akcji CBA z 2007 roku, która miała ujawnić korupcję przy odralnianiu gruntów. Ostatecznie doprowadziła ona do rozpadu rządzącej wówczas Polską koalicji PiS-LPR-Samoobrona, ale nie dlatego okazała się porażką funkcjonariuszy CBA.
Zdaniem prokuratury, Mariusz Kamiński i jego współpracownicy przekroczyli uprawnienia, prowadzili nielegalne działania operacyjne takie, jak podrabianie dokumentów i zmuszanie do poświadczenia nieprawdy. W wyniku tych działań pokrzywdzone miało zostać kilka instytucji publicznych i spora grupa osób prywatnych.
Od samego początku wszyscy oskarżeni nie przyznają się do winy, uznając zarzuty za polityczne.
Jakub Noch