Prawybory to najbardziej demokratyczny mechanizm wyłaniania kandydatów w wyborach. Ale dla polskich partii to nadal terra incognita.
Na większą skalę próbowała tylko PO: u początków, w 2001 roku, i w 2010 r., kiedy z “żyrandola” zrezygnował Donald Tusk. W 2015 r. ten mechanizm wykorzysta tylko Partia Zieloni. Pozostałe partie nie dorosły do tej transparentnej i demokratycznej, ale i trudnej metody.
Najważniejsze partie już rozpoczęły kampanię wyborczą, wszystkie wyznaczyły kandydatów w wewnątrzpartyjnej dyskusji.
Odważni Zieloni
– Zdecydowaliśmy się na najbardziej demokratyczną formułę – wyjaśnia Agnieszka Grzybek, współprzewodnicząca ugrupowania. Jej partia i kilkanaście innych organizacji do 31 stycznia mają czas zgłosić kandydatów. – To nie jest kierowane tylko do środowisk naszego komitetu, ale wszystkich, którzy się identyfikują z naszym programem – dodaje.
Dla tak mało znanego środowiska to też okazja do wypromowania się. – Liczymy, że ostatecznie będzie 3-4 kandydatów/kandydatek – przewiduje Grzybek. Zapewnia, że nie boi się wybuchu sporów między pretendentami do prezydenckiej nominacji. – Planujemy debatę między kandydatami, która będzie transmitowana online. Samo głosowanie odbędzie się w internecie, ale będzie też możliwość oddania głosu listownie – ujawnia.
Twój Ruch po staremu
– Prawybory to innowacyjna i odważna formuła, wynik jest nieprzewidywalny. Tymczasem partie parlamentarne są skostniałe, liderskie, bojące się demokracji – diagnozuje współprzewodnicząca Zielonych.
Na prawybory nie zdecydował się nawet Twój Ruch, który na każdym kroku podkreśla konieczność większego włączenia obywateli w podejmowanie decyzji. Partia wystawiła swojego szefa, choć były też głosy, że startować powinna Barbara Nowacka. – Nie był rozważany wariant prawyborów – ujawnia w rozmowie z naTemat wicemarszałek Sejmu Wanda Nowicka, która, choć formalnie nie należy do partii, jest blisko związana z Twoim Ruchem.
Tylko Janusz
– Kiedy w partii jest silny lider, to inna sytuacja niż w PO, gdzie Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski byli właściwie równorzędnymi konkurentami. W Twoim Ruchu Janusz Palikot jest niewątpliwie figurą nr jeden – tłumaczy Nowicka. Sama jednak jest zwolenniczką prawyborów. – Uważam, że nikomu by nie zaszkodziło, gdyby takie prawybory zorganizować – przyznaje.
Małą popularność prawyborów w Polsce tłumaczy obawami partyjnych bonzów, którzy nie chcą dostarczać argumentów wewnątrzpartyjnej konkurencji. – Ci, którzy trzymają władzę, chyba się troszkę obawiają weryfikacji ze strony mas. Może się okazać, że nie każdy, kto zajmuje stanowisko w partii, ma mocny mandat społeczny. Ta weryfikacja może być bolesna – mówi Nowicka. – Tylko silni liderzy mogą decydować się na prawybory – dodaje.
W PiS jeszcze nie teraz
Przypomina starcie Tusk-Gowin w wyborach na szefa PO. Choć wygrał urzędujący premier, Gowin wykręcił relatywnie dobry wynik. – To pokazuje, że niespodzianki mogą się zdarzać i tego się obawiają polscy liderzy partyjni – przekonuje Nowicka.
W wakacje głośno było o pomysłach, by prawybory zorganizować w Prawie i Sprawiedliwości po tym, jak Jarosław Kaczyński ogłosił, że nie startuje, bo chce być premierem. – Jestem przekonany, że w PiS przyjdzie czas na zorganizowanie prawyborów – mówi Ryszard Czarnecki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego i jeden z najgłośniejszych orędowników prawyborów.
Wraże media
– Prawybory w naszej partii to ilustracja tezy wybitnego polskiego socjologa Ludwika Krzywickiego o ideach wędrujących w czasie. Za pięć lat będzie może czas na przeprowadzenie takiej procedury – ocenia Czarnecki i nie porzuca swojego pomysłu. – Władze partii uznały, że trzeba szybko, bardzo szybko wyłonić kandydata i zrobiono to nie przez prawybory, tylko przez zarząd – dodaje.
Politycy PiS bali się presji czasu, ale pojawiły się też obawy, że wewnętrzna walka stanie się pożywką dla wrogich sił. – Była obawa, może uzasadniona, żeby prawybory nie dały pretekstu do pokazywania przez nieprzychylne nam środowiska różnic między kandydatami – wyjaśnia Czarnecki. Zapewnia, że nie porzuca swojego pomysłu i będzie go promował za pięć lat. Chyba zakłada, że Andrzej Duda nie będzie naturalnym kandydatem jako urzędujący prezydent.
PO dawała przykład. Negatywny
Dzisiaj w takiej sytuacji jest PO, która wystawi Bronisława Komorowskiego. Dotychczas tylko ta partia miała doświadczenia z prawyborami. Pierwszy raz – kiedy powstawała, w 2001 roku, to członkowie partii ustalali kolejność list w wyborach parlamentarnych. Głośno było wtedy o skandalach, pompowaniu kół, dowożeniu głosujących autobusami, unieważnianiu wyborów tam, gdzie wyniki były nie po myśli liderów. A dokładnie – Donalda Tuska, który zarezerwował sobie prawo do rozstrzygania spornych sytuacji.
Drugie prawybory, a właściwie ich namiastka, miały miejsce w 2010 roku. Miały wyłonić polityka, który zamiast Donalda Tuska wystartuje w wyborach prezydenckich. Ale były tylko namiastką, bo działacze PO mieli wybór między wyznaczonymi przez władze partii Bronisławem Komorowskim i Radosławem Sikorskim. Ale nawet w tak mocno kontrolowanych warunkach walka przybierała ostre formy.
Dlatego dzisiaj partie wolą pozostać przy starych, sprawdzonych sposobach wyboru kandydatów. Nie powinno to nikogo dziwić, tak jak w parlamentaryzmie mamy demokrację raz na cztery lata, tak i w partiach występuje ona tylko na zjeździe sprawozdawczo-wyborczym. A i tam rzadko zdarzają się zaskoczenia.
Kamil Sikora