Mobilizacja na Białorusi. Rosyjskie media podają, że białoruska armia szykuje się do misji pokojowej w Donbasie. Bez zgody Kijowa jest to jednak niemożliwe.
– Dowództwo sztabu generalnego białoruskich sił zbrojnych rozpoczęło formowanie batalionu pokojowego, którego zadaniem będzie zapewnienie pokoju na wschodzie Ukrainy – poinformował we wtorek rosyjski tygodnik „Nasza Wiersija”, powołując się na źródło w rosyjskim resorcie obronny.
Według tych informacji w najbliższym czasie mają powstać cztery białoruskie oddziały liczące ogółem około półtora tysiąca żołnierzy, które mogłyby wziąć udział w ewentualnej misji pokojowej w Donbasie.
Z kolei białoruskie media podają, że od kilku dni na terenie całego kraju trwa masowy pobór do wojska. W pierwszej kolejności wzywani są ci, co już odbyli zasadniczą służbę zawodową.
– Dostaliśmy około dziesięciu zgłoszeń od poborowych z różnych regionów Białorusi, którzy ostatnio otrzymali wezwanie do wojska prosto do pracy – mówi „Rz” Natalia Radzina, redaktor naczelna niezależnego białoruskiego portalu Charter97.org, który od kilku dni informuje o trwającej mobilizacji do białoruskiej armii.
Białoruskie Ministerstwo Obrony podało jedynie, że obecnie trwają rutynowe ćwiczenia, mające na celu sprawdzenie gotowości bojowej białoruskiego lotnictwa, obrony przeciwlotniczej i wojsk ochrony pogranicza w zachodniej części kraju. Białoruski resort obronny nie podaje jednak żadnych informacji dotyczących ewentualnej misji pokojowej na Ukrainie.
O tym, że przeprowadzenie takiej misji jest bardzo prawdopodobne, Aleksander Łukaszenko mówił jeszcze w październiku ubiegłego roku.
– Jeśli to będzie potrzebne, choć to dla mnie rzecz bardzo niebezpieczna i groźna, jeśli Rosja żywi nieufność do Zachodu, a Zachód do Rosji, byłbym gotów wykorzystać także nasze siły zbrojne, by rozdzielić strony konfliktu – mówił prezydent Białorusi w wywiadzie dla telewizji Euronews.
– Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny i gdyby do tego doszło, byłoby to najlepsze rozwiązanie dla tej skomplikowanej sytuacji – powiedział „Rz” były minister obrony Białorusi gen. Paweł Kazlouski. – Gdyby ONZ sankcjonował taką misję, białoruscy żołnierze pojechaliby na Ukrainę.
Białoruś posiada swoje siły pokojowe od 2001 roku, gdy zaczęła uczestniczyć w misjach ONZ. W tym czasie Mińsk wysyłał swoich ekspertów i żołnierzy m.in. do Libanu i Sudanu Południowego.
– W białoruskich siłach zbrojnych jest około 4 tys. profesjonalnych żołnierzy, którzy mogą uczestniczyć w ewentualnej misji pokojowej na Ukrainie, lecz jest ich zdecydowanie za mało, by zapewnić pokój na całym odcinku linii demarkacyjnej w Donbasie – mówi „Rz” Aleksander Alesin, znany białoruski ekspert wojskowy. – Do takiej misji musiałyby dołączyć inne państwa, np. Kazachstan lub kraje bałtyckie, na obecność których zgodziliby się w Kijowie. Co ciekawe, tydzień temu siły zbrojne Kazachstanu również przeprowadzały ćwiczenia mające na celu zwalczanie terrorystów i grup dywersyjnych.
– Niewykluczone, że na poziomie dyplomatycznym ukraińskie władze prowadzą tajne rozmowy z Białorusią i innymi krajami na temat ewentualnej misji pokojowej w Donbasie – mówi „Rz” ukraiński analityk wojskowy kpt. Aleksej Arestowycz. – Ale gdyby prezydent Poroszenko na to się zgodził, oznaczałoby to wygraną separatystów w Donbasie i utratę terenów.
Rusłan Szoszyn